24-letnią wówczas Marzieh Ebrahimi zaatakował zamaskowany napastnik, gdy szukała miejsca do zaparkowania auta. Jechała do dentysty. – Uchyliłam okno i nagle poczułam, że płonę. Nie potrafię nawet opisać tego bólu – wspomina. I bólu kilkudziesięciu operacji, które potem przeszła. I tego, który później zadawały jej obce osoby, "które dawały mojemu mężowi prawo, żeby mnie opuścił".