Biurokraci z Brukseli walczą o podwyżki

Aktualizacja:
 
Biurokraci z Brukseli zarabiają krociesxc.hu

Dochody nowego prezydenta Unii Europejskiej są wyższe niż przywódcy Stanów Zjednoczonych. A mimo to biurokraci z Brukseli walczą o podwyżki - pisze "Rzeczpospolita".

Komisja Europejska, która chce podwyżek dla swoich pracowników, gotowa jest nawet pójść do sądu, bo państwa członkowskie - w tym Polska - chcą je ograniczyć. Decyzja zapadła jednogłośnie na spotkaniu szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso z unijnymi komisarzami.

- Teraz o losach podwyżki zdecyduje trybunał w Luksemburgu - mówi rzeczniczka Komisji Pia Ahrenkilde Hansen.

Polacy, Brytyjczycy i Niemcy przeciwni

Jednak podczas szczytu Rady Europejskiej w grudniu, 20 państw - w tym Polska, Wielka Brytania i Niemcy - postanowiło zablokować podwyżkę o 3,7 procent. Uznano, że w czasach kryzysu jest ona niemoralna, a pieniądze powinny zostać przeznaczone na budowę nowej unijnej służby dyplomatycznej.

- W krajach takich jak Łotwa czy Rumunia płace w administracji publicznej zostały obniżone o 20 procent - mówi "Rz" polski ambasador przy UE Jan Tombiński. Dodaje, że w Polsce płace na stanowiskach rządowych są zamrożone od 2000 roku.

Unijni urzędnicy co roku podwyższają sobie pensje. Najwyższy czas, by ludzie uznali, że jest to kompletnie nie do przyjęcia Brytyjski komentator Ian Dale

- Premier Donald Tusk uznał więc, że byłoby niewłaściwe poprzeć podwyżkę, niezależnie od tego, jakie są uwarunkowania prawne - zaznacza.

"To skandal"

Także Brytyjczycy nie chcą słyszeć o wyższych pensjach. - Byli tak wściekli po skandalu z wydatkami naszych deputowanych, że dziś żaden polityk w Wielkiej Brytanii nie ośmieli się zasugerować podwyżek. Wybuchłaby chyba rewolucja - mówi "Rz" brytyjski komentator Ian Dale, który podwyżki nazywa skandalicznymi.

- Unijni urzędnicy co roku podwyższają sobie pensje. Najwyższy czas, by ludzie uznali, że jest to kompletnie nie do przyjęcia - podkreśla.

Jednak Komisja Europejska uważa, że kraje członkowskie nie mogą polityczną decyzją zmieniać przepisów dotyczących podwyżek. W 1972 roku podobna sprawa trafiła do sądu. Wtedy rację przyznano Komisji.

Więcej niż prezydent USA

Zgodnie z decyzją Rady UE z 1 grudnia 2009 r. sam przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso ma zarabiać co najmniej 281 tys. euro., czyli 138 proc. najwyższej pensji unijnego urzędnika.

Tyle samo ma otrzymywać prezydent UE Herman Van Rompuy, a nowa a nowa minister spraw zagranicznych UE Catherine Ashton może liczyć na 261 tysięcy. Do tego dochodzi kilkadziesiąt tys. euro różnych dodatków.

Dla porównania: prezydent USA otrzymuje 400 tys. dolarów rocznie, czyli 277 tys. euro.

Z kolei prezydent Francji Nicolas Sarkozy prawie 240 tys. a prezydent Finlandii Tarja Halonen ok. 120 tys. euro. Najsłabiej zarabiającym szefem rządu w Europie Zachodniej jest premier Hiszpanii Jose Zapatero, który zarabia około 90 tys. euro. Ale to i tak dwa razy więcej od premiera Słowacji, który inkasuje 42 tys.

Źródło: Rzeczpospolita

Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu