Birma: uwolniono 87 demonstrantów

 
W trakcie prodemokratycznych protestów junta aresztowała około 3000 osób.TVN24

Junta wojskowa rządząca Birmą uwolniła kolejnych 87 demonstrantów aresztowanych za demokratyczne protesty we wrześniu. W więzieniach wciąż pozostają setki zatrzymanych.

- Wśród uwolnionych jest ponad 50 członków Ligi na Rzecz Demokracji (NLD), w tym 81-letni członek Centralego Komitetu Wykonawczego NLD - powiedział rzecznik partii Nyan Win. Pozostali uwolnieni to 14 studentów i 12 buddyjskich mnichów.

Jednym ze zwolnionych z aresztu jest 76-letni Tayzaw Bartha, mnich aresztowany na początku sierpnia za protesty przed urzędem miasta w stolicy.

W sumie podczas wrześniowych protestów junta aresztowała ponad 3000 osób. W areszcie znajduje się wciąż kilkuset zatrzymanych, reszta została już zwolniona do domów.

Wywożą więźniów z dala od stolicy? Pojawiają się jednak niepokojące pogłoski, że wojsko, przed przyjazdem niezależnych obserwatorów, wywozi więźniów politycznych z dala od Rangunu. - Około 60 więźniów zostało w czwartek wysłanych do Mandalay. Niektórzy z nich będą wysłani do bardziej oddalonych miejsc - poinformował agencję Reutera członek rodziny jednego z zatrzymanych.

W pierwszej dekadzie listopada do Birmy ma po raz drugi przylecieć specjalny wysłannik ONZ Ibrahim Gambari. Tuż po nim do kraju przyjedzie wysłannik ONZ zajmujący się prawami człowieka Paulo Sergio Pinheiro. Obecnie podróżujący po Azji Gambari stara się wywrzeć polityczny nacisk na juntę, by podjęła rozmowy z przywódczynią opozycji Aung San Suu Kyi.

W przeszłości, wizytującym więzienia przedstawicielom Międzynarodowego Czerwonego Krzyża (MCK) i Pinheiro udało się doprowadzić do poprawy warunków, w jakich przetrzymywano politycznych więźniów. W zeszłym roku MCK musiało zakończyć swoje inspekcje w więzieniach po tym, jak junta zażądała, by przy rozmowach z więźniami zawsze byli obecni przedstawiciele reżymu.

Wrześniowe demonstracje demokratyczne Marsze protestacyjne z Birmie zaczęły się w połowie września, po kilkusetprocentowych podwyżkach cen na podstawowe towary. Demonstraci domagali się początkowo cofnięcia podwyżek. Później, do żądań ekonomicznych dołączono polityczne. Wtedy rządząca Birmą wojskowa junta wyprowadziła na ulice oddziały do tłumienia demonstracji.

Według oficjalnych danych w pacyfikacjach w Rangunie zginęło 10 osób. Dyplomaci oraz obrońcy praw człowieka donoszą jednak, że bilans ofiar jest co najmniej kilkakrotnie wyższy.

Społeczność międzynarodowa jednoznacznie opowiedziała się po stronie protestujących. Jak na razie nie przekłada się to jednak na skuteczne działania.

Źródło: Reuters, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24