Bijatyka i gaz łzawiący w Marsylii. Starcia kibiców


Policja w Marsylii drugi dzień z rzędu zmuszona była użyć gazu łzawiącego, by uspokoić gromadzących się w mieście kibiców. Fani piłkarskiej reprezentacji Anglii starli się po południu z grupą kibiców z Rosji. Dwie osoby zostały zatrzymane, zaś kilka, w tym trzech policjantów, zostało lekko rannych.

Do starć drugi dzień z rzędu doszło w pełnej barów i restauracji części Marsylii. W mieście gromadzą się tysiące kibiców piłkarskich czekających na mecz Anglii z Rosją, który odbędzie się w sobotę.

"Zobaczymy się jutro"

Według świadków w piątek wszystko zaczęło się, gdy grupa Anglików zaczęła przekrzykiwać się z niewielką grupą Rosjan, śpiewając obraźliwe piosenki. Dwie grupy w końcu starły się ze sobą i doszło do rękoczynów.

Grupa około 20 młodych Rosjan została niedługo później rozdzielona przez francuską policję i odprowadzona w spokojne miejsce. Jeden, szczególnie agresywny Rosjanin został zatrzymany, zaś do szpitala przewieziono rannego Anglika, który został uderzony drewnianym krzesłem w twarz. Odchodząc, Rosjanie mieli wykrzykiwać jeszcze w kierunku Brytyjczyków "zobaczymy się jutro".

Nocne starcia z policją

Do bijatyki doszło dzień po nocy pełnej starć kibiców z policją, brało w nich udział ok. 200 osób. Funkcjonariusze byli obrzucani butelkami i odpowiedzieli wypuszczając gaz łzawiący. Trzech kibiców zostało rannych, lekkie obrażenia odniosło też czterech funkcjonariuszy.

Do bójek sprowokować miały m.in. przyśpiewki nawiązujące do ataku terrorystycznego, do którego doszło jesienią we Francji - "ISIS, gdzie jesteś?". Do aresztu trafił 24-letni Anglik i starszy o sześć lat Francuz. Ten drugi jest podejrzany o kradzież koszulki reprezentacji Anglii.

W piątek Angielska Federacja Piłkarska (FA) wyraziła żal z powodu tych zajść i zaapelowała do swoich kibiców o zachowanie z szacunkiem.

Restauratorzy się boją

Restauratorzy i właściciele barów w Marsylii obawiają się, że przed i po meczu Anglia-Rosja będzie jeszcze gorzej, a pijani pseudokibice stworzą zagrożenie dla ich biznesu.

- Boimy się, otworzyliśmy lokal zaledwie tydzień temu i nie zatrudniliśmy dodatkowej ochrony - powiedział 31-letni Benjamin Brunette, menadżer restauracji cytowany przez "The Telegraph". - Nie mam pojęcia jak źle może być, ale ludzie się tutaj boją - dodał.

Restauratorzy boją się ponadto, że problemy mogą wyniknąć również z trwającego ramadanu, obchodzonego przez lokalną społeczność muzułmańską. Zgodnie z nim muzułmanie mogą jeść dopiero po zmroku, kiedy pseudokibice są najbardziej aktywni.

Przy okazji sobotniego spotkania organizatorzy spodziewają się 70 tys. angielskich kibiców i 20 tys. rosyjskich. Porządku ma pilnować około 1000 policjantów.

Autor: mm/tr / Źródło: The Telegraph, BBC, PAP