Białoruska telewizja państwowa: służby nie wiedziały, że na pokładzie samolotu był Pratasiewicz

Źródło:
PAP

Białoruska telewizja państwowa ONT w wyemitowanym w środę reportażu przekonuje, że służby Białorusi nie wiedziały, że na pokładzie samolotu Ryanair lecącym z Aten do Wilna był Raman Pratasiewicz.

W reportażu ONT - białoruskiej telewizji państwowej - po raz kolejny przytaczane są główne argumenty strony białoruskiej: żadnego przymusu lądowania nie było, listy o bombie na pokładzie były dwa, myśliwiec nie groził samolotowi cywilnemu, a jedynie mu towarzyszył.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Autorzy reportażu twierdzą również, że w czasie ewakuacji z powodu informacji o bombie, już na lotnisku w Mińsku, "ścigany przez władze opozycyjny dziennikarz Raman Pratasiewicz spokojnie wyszedł z samolotu, a następnie udał się do kontroli".

"Gdyby nie informacje o tym, że jest na pokładzie, opublikowane przez współpracownika Swiatłany Cichanouskiej Franka Wiaczorkę, służby mogłyby się o tym nie dowiedzieć" - przekonywali dziennikarze.

Zatrzymanie Pratasiewicza

Raman Pratasiewicz, białoruski aktywista i były redaktor opozycyjnego kanału NEXTA, został wraz ze swoją partnerką Sofiją Sapiegą, zatrzymany przez białoruskie władze 23 maja na lotnisku w Mińsku. Samolot Ateny-Wilno, którym lecieli, wylądował przymusowo na lotnisku w stolicy Białorusi z powodu mailowej informacji o bombie.

Władze zarzucają Pratasiewiczowi między innymi "organizację zamieszek" i działań poważnie naruszających porządek publiczny. Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) umieścił go na liście osób "zaangażowanych w terroryzm", podobnie jak innych przedstawicieli opozycji.

Raman Pratasiewicz TUT.by/Twitter

"Terroryzm państwowy", "porwanie samolotu"

Państwa zachodnie są przekonane, że władze Białorusi wymusiły lądowanie samolotu linii Ryanair groźbami i poderwaniem myśliwca. Działania Białorusi potępiło wiele rządów, w tym Polska, zarzucając władzom w Mińsku złamanie prawa międzynarodowego, piractwo, "terroryzm państwowy" i "porwanie samolotu". Domagały się też wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia i zdecydowanej reakcji społeczności międzynarodowej.

Mińsk twierdzi, że przyczyną awaryjnego lądowania była anonimowa informacja o bombie, podpisana przez "żołnierzy Hamasu", myśliwiec wystartował "aby pomóc", a to, że Pratasiewicz, którego władze nazywają terrorystą, był na pokładzie, było zbiegiem okoliczności.

Autorka/Autor:asty/kab

Źródło: PAP