Białoruś grozi: Polska nie wpuści, zrobimy to samo

Aktualizacja:
 
Siarhiej Martynau z wizytą w BrukseliTVN24

Jeżeli Polska zdecyduje się nie wpuścić na swoje terytorium przedstawicieli władz białoruskich, Białoruś się odwzajemni - oświadczył szef białoruskiej dyplomacji Siarhiej Martynau. Polityk z Mińska spotkał się w środę w Brukseli z szefową unijnej dyplomacji Catherine Ashton.

- Jeśli taka decyzja zostanie podjęta, to będzie niefortunna i Polska musi być gotowa, że będziemy zmuszeni, nie będziemy mieli innego wyjścia, niż odwzajemnić się - powiedział Siarhiej Martynau w Brukseli.

Białoruski polityk ucieszył się jednocześnie z decyzji Polski o zniesieniu opłat wizowych dla Białorusinów. - Każda decyzja, w tym ostatnia decyzja Polski, by poszerzyć ludziom możliwości podróżowania, może być tylko dobrze widziana - oświadczył.

Intencje Mińska

Szef białoruskiej dyplomacji podkreślił, że intencją Mińska jest, by "kontynuować współpracę" z Polską, z którą Białoruś łączą "historyczne i głębokie związki".

- Polska jest ważnym partnerem Białorusi. Mamy wiele wspólnych interesów w wielu obszarach, od dywersyfikacji energii i tranzytu energii po walkę z nielegalnym przemytem i zorganizowaną przestępczością. Mamy też ważne wspólne projekty gospodarcze związane z energią. Naszą intencją jest kontynuacja relacji z Polską i tych projektów - powiedział.

Decyzję o zniesieniu opłat za rozpatrzenie i wydanie polskich wiz krajowych dla obywateli Białorusi szef MSZ Radosław Sikorski podjął już w grudniu, by "pomóc naszym sąsiadom w umacnianiu tożsamości europejskiej poprzez częstsze kontakty z Polakami i innymi obywatelami UE". Jednocześnie Polska zapowiedziała, że rezerwuje sobie prawo do nie wpuszczania na swe terytorium tych przedstawicieli władz białoruskich, którzy biorą udział w represjach wobec opozycji po wyborach prezydenckich z 19 grudnia.

Szef MSZ radzi Buzkowi

Jeśli taka decyzja zostanie podjęta, to będzie niefortunna i Polska musi być gotowa, że będziemy zmuszeni, nie będziemy mieli innego wyjścia, niż odwzajemnić się Siarhiej Martynau

Szef dyplomacji Białorusi zaapelował również do UE by nie podejmowała nieodwracalnych decyzji. - Mamy nadzieje, że taka decyzja nie zamknie drzwi zrównoważonej białoruskiej polityce zagranicznej między naszymi głównym sąsiadami, czyli Rosją i UE. Wierzymy, że decyzje UE, jakiekolwiek będą, nie przeszkodzą rozwojowi białoruskiej gospodarki i społeczeństwa - mówił Martynau na spotkaniu z grupą dziennikarzy w Brukseli.

Martynau tłumaczył, że przyjechał na spotkanie z Ashton, by "poinformować o prawdziwym przebiegu wydarzeń 19 grudnia". W reakcji na groźby ze strony przedstawicieli UE, w tym przewodniczącego PE Jerzego Buzka, że bez wypuszczenia zatrzymanych tego dnia opozycjonistów nie ma mowy o współpracy UE-Białoruś, Martynau radził, "by się dobrze poinformowali".

- Radzę szanownemu panu Buzkowi, jak też mediom i innym politykom, by się dobrze poinformowali na temat wydarzeń na Białorusi. Muszą wziąć pod uwagę, że siła została użyta tylko w odpowiedzi na przemoc ze strony manifestantów - powiedział. Podkreślił, że rząd "nie użył nieproporcjonalnej siły" wobec manifestantów, nie użyto bowiem ani gazu łzawiącego, ani gumowych kul, ani armatek, ani psów - wymieniał. - A wszystkie te środki były użyte przez policję w stolicach europejskich w ostatnich miesiącach. Więc białoruska policja jest znacznie bardziej umiarkowana wobec manifestantów - przekonywał.

Unia decyduje

Po spotkaniu z białoruskim ministrem Ashton zapowiedziała, że 31 stycznia UE podejmie decyzję o "adekwatnych środkach" w odpowiedzi na powyborcze represje na Białorusi.

Na spotkaniu Ashton przypomniała Martynauowi, że "UE poszukuje teraz adekwatnych środków w odpowiedzi na wydarzenia po wyborach 19 grudnia, z zamiarem podjęcia decyzji na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych 31 stycznia" - głosi komunikat.

W komunikacie po spotkaniu dodano, że w rozmowie z Martynauem szefowa unijnej dyplomacji "powtórzyła potępienie przez UE brutalnego potraktowania demonstrantów, zakrojone na szeroką skalę aresztowania i nękanie przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego po wyborach". "Nalegała też na natychmiastowe uwolnienie wszystkich zatrzymanych z powodów politycznych oraz na natychmiastowe zaprzestanie prześladowań opozycji, sił demokratycznych i społeczeństwa obywatelskiego" - zaznaczono.

Spotkanie z opozycją

Podkreślono też, że przed spotkaniem z Martynauem Ashton przyjęła przedstawicieli białoruskiej opozycji. W delegacji była m.in. Ewa Niaklajeua, córka jednego z zatrzymanych kandydatów opozycji w wyborach prezydenckich; siostra innego kandydata, Irina Bognanowa, liderzy opozycji Alaksandr Milinkiewicz i Alaksandr Kazulin oraz były przewodniczący parlamentu, pierwszy przywódca niepodległej Białorusi, Stanisław Szuszkiewicz.

Powrót sankcji

Unia Europejska przygotowuje się do wznowienia i ewentualnego rozszerzenia sankcji wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu. Sankcje zostały zawieszone w 2008 roku. To reakcja na prześladowania opozycji białoruskiej po wyborach prezydenckich, które według oficjalnych wyników wygrał Alaksandr Łukaszenka. Opozycja uważa, że wybory sfałszowano.

Od piątku ambasadorowie krajów członkowskich UE rozpoczęli prace przygotowawcze w celu przywrócenia sankcji wizowych. Ustalana jest lista nowych osób, które mają być nimi objęte, aby szefowie dyplomacji krajów UE mogli podjąć ostateczną decyzję, gdy spotkają się 31 stycznia na posiedzeniu w Brukseli. We wtorek eksperci specjalnej unijnej grupy roboczej ds. polityki wschodniej zostali poproszeni o opracowanie nowej, poszerzonej - nawet do 100 osób - listy osób, którym UE zabroni wjazdu na jej teren.

Kilka państw, w tym Polska, Niemcy, Holandia i Szwecja, najostrzej zażądało odwieszenia zawieszonych sankcji wizowych. Przeciwko zaostrzaniu sankcji i obejmowaniu nimi nowych osób są Włochy, tradycyjnie opowiadające się za ulgowym traktowaniem reżimu.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24