Belgijskie służby bezpieczeństwa wszczęły śledztwo ws. inwigilowania swoich obywateli przez wywiady Niemiec i USA. To efekt doniesień mediów, według których niemieckie służby BND oraz amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) przechwytywały komunikaty przekazywane z Belgii za granicę.
- Ze względu na te doniesienia agencja bezpieczeństwa wszczęła dochodzenie, by sprawdzić, czy belgijskie podmioty były w istocie obiektem działań szpiegowskich - powiedziała rzeczniczka ministerstwa sprawiedliwości. Dodała, że jeśli informacje te potwierdzą się, władze podejmą stosowne kroki, ale nie sprecyzowała, na czym miałaby polegać reakcja Brukseli.
Niemcy na usługach Amerykanów
Pierwsze informacje o współpracy niemieckiego wywiadu zagranicznego BND ze służbami z amerykańskiej NSA, jeśli chodzi o inwigilowanie polityków w Europie, przedostały się do mediów w kwietniu. Szef urzędu kanclerskiego Peter Altmeier miał wówczas poinformować o tych praktykach posłów z komisji ds. kontroli służb specjalnych. Wkrótce potem niemieckie media podały, że BND pomagał służbom amerykańskim w inwigilowaniu urzędników francuskiego MSZ i urzędu prezydenckiego oraz Komisji Europejskiej. Na polecenie NSA niemiecki wywiad zagraniczny śledził kontakty europejskich firm i polityków, analizując je według ustalonych przez Amerykanów haseł i adresów IP.
Autor: mk/tr / Źródło: PAP