"Usunęliśmy ten najbardziej śmiercionośny materiał". Obama z nadziejami na zakończenie szczytu


Ponad 50 państw zobowiązało się na Szczycie Bezpieczeństwa Nuklearnego w Waszyngtonie, że - mimo iż jest to ostatnie spotkanie w tej formule - będą dalej czynić wysiłki na rzecz zabezpieczenia i redukcji materiału nuklearnego, tak by nie wpadł w ręce terrorystów.

- Na świecie wciąż jest bardzo wiele materiału nuklearnego i radioaktywnego, który musi zostać zabezpieczony. Światowe zasoby plutonu rosną, w niektórych krajach widzimy coraz więcej małej, taktycznej broni nuklearnej, która mogłaby paść przedmiotem kradzieży - mówił Obama na konferencji prasowej na zakończenie dwudniowego Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego (NSS) w Waszyngtonie.

Przyznał, że jak dotąd terrorystom nie udało się wejść w posiadanie broni nuklearnej, ale jest to celem zarówno Al-Kaidy jak i tzw. Państwa Islamskiego, a niedawne zamachy w Paryżu i Brukseli pokazują, że terroryści nie zawahają się przed niczym.

- Nie mam wątpliwości, że gdyby ci szaleńcy dostali w swoje ręce broń nuklearną lub materiał nuklearny, to użyliby go, by zabić tak wielu niewinnych ludzi, jak to możliwe - powiedział Obama.

"Ameryka Południowa już jest całkowicie wolna"

Podkreślił jednocześnie, że dzięki szczytom organizowanym z jego inicjatywy od 2009 roku, już wiele osiągnięto. - Usunęliśmy ten najbardziej śmiercionośny materiał, który mógłby trafić w ręce terrorystów z wielu nuklearnych instalacji na świecie - powiedział.

- Zniknął materiał nuklearny z 50 lokalizacji w 30 krajach na świecie, a 14 państw stało się "całkowicie wolnych" od wykorzystywanych do budowy broni "wysoko wzbogacanego uranu i plutonu" - wyliczał Obama.

- Ameryka Południowa już jest całkowicie wolna. Jeśli Polska do końca roku zakończy pozbywanie się swojego materiału, to Europa Środkowa też będzie wolna (od tego niebezpiecznego materiału - przyp. red.) - dodał Obama.

Prezydent USA potwierdził, że był to czwarty i ostatni szczyt w tej formule. Ale przywódcy, w końcowym komunikacie zobowiązali się, że zadania szczytu będą kontynuowane przez ONZ, Interpol oraz Międzynarodową Agencję Energii Atomowej (MAEA).

- Potrzebujemy trwałych i ambitnych działań także po tym spotkaniu, by odpowiadać na rozwijające się wyzwania bezpieczeństwa nuklearnego, wdrażać już podjęte zobowiązania i budować silną światową architekturę bezpieczeństwa nuklearnego - brzmi deklaracja.

Nieobecna Rosja

Wielkim nieobecnym szczytu była Rosja, która posiada około połowy światowych zasobów wysoko wzbogaconego uranu i około jednej trzeciej wyizolowanego plutonu. Choć Rosja uczestniczyła w trzech pierwszych szczytach, to pod koniec 2014 r., na tle napięć z Zachodem wokół Ukrainy, zerwała wszelką współpracę.

Obama przyznał na konferencji prasowej, że mimo zawartego z Rosją w 2010 roku, za prezydentury Dmitrija Miedwiediewa układu o ograniczeniu zbrojeń strategicznych (START), "nie nastąpił tak duży postęp z Rosją, jakiego bym sobie życzył". Tłumaczył, że po powrocie do władzy prezydenta Władimira Putina, Rosja skoncentrowała się na wzmacnianiu swojego arsenału wojskowego, co spowolniło redukcję wojskowego materiału nuklearnego.

- Ale choć nie zobaczymy już dalszej redukcji za mojej prezydentury, to mam nadzieję, że zbudowaliśmy mechanizmy, które pozwolą na to w przyszłości. Pozostawiamy drzwi otwarte - powiedział.

W szczycie nie uczestniczyły też Korea Północna i Iran ze względu na ich kontrowersyjną działalność nuklearną oraz sankcje. Oba kraje były jednak przedmiotem debat na szczycie.

Obama ocenił, że Teheran wywiązuje się jak dotąd z zawartego w ubiegłym roku porozumienia ze wspólnotą międzynarodową o ograniczeniu programu nuklearnego w zamian za zniesienie sankcji. Ale dodał, że kraj ten musi rozwiać istniejące obawy, że "nie zaangażuje się w prowokacyjne działania, które mogą wystraszyć biznes" przed zainwestowaniem w tym kraju.

Krytyka Trumpa

Barack Obama skrytykował propozycję faworyta republikańskiego w wyścigu prezydenckim Donalda Trumpa, by wobec zagrożenia nuklearnego ze strony Korei Północnej, Japonia i Korea Południowa same zaopatrzyły się w broń nuklearną.

- Taka deklaracja świadczy o tym, że osoba, która jest jej autorem, nie zna się ani na polityce zagranicznej, ani nuklearnej, ani na Półwyspie Koreańskim - powiedział Obama.

Został też zapytany o spotkanie z prezydentem Turcji i stan demokracji w tym kraju. Przyznał, że niepokoją go pewne trendy przeciwko wolności mediów w Turcji. Ale podkreślił, że prezydent Tayyip Erdogan jest demokratycznie wybranym liderem swojego kraju, a współpraca USA z Turcją jest - mimo istniejących nieporozumień - kluczowa w wielu międzynarodowych sprawach.

Tysiące ton uranu

Szacuje się, że na świecie jest 1370 ton wysoko wzbogaconego uranu oraz 505 ton plutonu. To wystarczy, by zbudować 20 tys. bomb nuklearnych o sile porównywalnej do bomby, którą zrzucono na Hiroszimę, oraz ponad 80 tys. bomb o mocy tej, która zniszczyła Nagasaki.

Materiał, który można wykorzystać do produkcji broni nuklearnej, mają obecnie 24 kraje. Niemal we wszystkich państwach znajduje się natomiast materiał radiologiczny, szeroko wykorzystywany w przemyśle i medycynie. Tzw. brudne bomby, czyli zawierające materiał radiologiczny, nie spowodowałyby tak katastrofalnych skutków jak broń nuklearna, ale mogą mieć ogromne konsekwencje ekonomiczne ze względu na promieniotwórcze skażenie znacznego terenu.

Autor: dln//plw / Źródło: PAP

Raporty: