Kolejna bomba w Bangkoku. Policja straciła trop ws. poprzedniej


W Bangkoku znaleziono i rozbrojono kolejną bombę, poinformowała tajlandzka policja. Jednocześnie, tydzień po tragicznym zamachu w Bangkoku, w którym zginęło 20 osób, śledczy przyznali, że stracili trop za głównym podejrzanym o jego przeprowadzenie.

- Po południu otrzymaliśmy zgłoszenie o domniemanej bombie w dzielnicy Sukhumvit. Sprawdziliśmy je i znaleźliśmy bombę - powiedział dowódca policyjnego zespołu ds. materiałów wybuchowych, Kamthorn Aucharoen, w rozmowie z agencją Reuters.

- Bomba było pozostawiona w domu pracownika budowlanego. Zdezaktywowaliśmy ją, a następnie zniszczyliśmy - dodał. Policja nie była w stanie potwierdzić, czy ładunek ma związek z ubiegłotygodniowym zamachem lub drugą niegroźną eksplozją na nabrzeżu w stolicy.

Policja traci trop

Tydzień temu w eksplozji bomby, do której doszło przed jedną z głównych atrakcji turystycznych w Bangkoku, zginęło 20 osób, z czego 14 to obcokrajowcy. Był to najtragiczniejszy jak dotąd zamach bombowy w Tajlandii, policja przyznała jednak, że śledztwo mające na celu schwytanie jego organizatorów utknęło w martwym punkcie.

Służby nie wiedzą nawet, czy główny podejrzany wciąż znajduje się na terytorium Tajlandii. Głównymi śladem za nim były nagrania z kamer bezpieczeństwa, na których widać mężczyznę w żółtej koszulce, który zostawia plecak na miejscu wybuchu i odchodzi. Następnie widziany był również jako pasażer w motorikszy, ale na tym policyjny trop ma się jednak urywać, ponieważ większość kamer na jego drodze była popsuta.

- Niektóre kamery monitoringu nie nagrywają odpowiednio obrazów. Niektóre były uszkodzone. Oznacza to, że traciliśmy czas, próbując ustalić, dokąd udał się podejrzany - powiedział komendant policji Somyot Poompanmuang.

- Chcecie usłyszeć prawdę? Nie wiemy, czy podejrzany jest wciąż w Tajlandii. Ale musimy przypuszczać, że tak, ponieważ nie mamy informacji, by opuścił kraj - dodał Poompanmuang, przyznając również, że śledztwo utrudnia brak nowoczesnego wyposażenia policji.

Cel: wystraszyć turystów

W ostatnich latach pojawiały się sprzeczne informacje na temat możliwego miejsca pobytu podejrzanego, liczby jego domniemanych wspólników i prawdopodobieństwa zaangażowania cudzoziemców.

Jak dotąd nikt nie przyznał się również do przeprowadzenia zamachu, miejsce eksplozji bomby wskazuje jednak, że jego celem miało być wystraszenie turystów odwiedzających Tajlandię. Turystyka generuje 10 proc. PKB tego kraju, zaś największa liczba turystów przyjeżdża z Chin. Połowa obcokrajowców, którzy zginęli w zamachu, była obywatelami Chin lub Hongkongu.

Jak informuje Reuters, jak dotąd nie widać jednak oznak, by chińscy turyści wystraszyli się i zaczęli rezygnować z odwiedzania Tajlandii. Chińsko-Tajlandzkie Stowarzyszenie Turystyki poinformowało, że liczba turystów z Chin spadła na razie tylko o około 2 proc.

Jak poinformowała z kolei tajlandzka junta, z przeprowadzonego na jej zlecenie badania wynika, iż "turyści niezbyt przejmują się atakiem".

Autor: mm\mtom / Źródło: Reuters

Tagi:
Raporty: