Bałtyk zaleje ropa z czasów wojny?


Bałtyk jest zagrożony wyciekiem ropy z wraków leżących na jego dnie - alarmuje szwedzka straż przybrzeżna. Niektóre ze statków zalegają na dnie od czasów II wojny światowej.

Jak ostrzegają szwedzcy specjaliści, takie wraki to tykające ekologiczne bomby zegarowe. Od lat zalegają głęboko pod wodą i rdza atakuje nie tylko ich kadłuby, ale też zbiorniki paliwa. Wyciek ropy jest więc tylko kwestią czasu.

Szwedzi wyliczyli, że wzdłuż wybrzeży ich kraju znajduje się ok. 700 wraków. Nie wiadomo, które z nich i ile ropy mogą mieć w swoich zbiornikach.

W ostatnich tygodniach na powierzchni wód cieśniny Kattegat zaobserwowano ropę. Po przebadaniu próbek stwierdzono, że jest to dieslowski olej napędowy starego typu. Wydobywa się on ze zbiorników dwóch niemieckich okrętów podwodnych U-804 i U-1065 zatopionych w kwietniu 1945 roku przez brytyjskie lotnictwo. Wraki znajdują się na głębokości ok. 100 metrów. Aby dokładnie zbadać ich stan, Szwedzi przygotowują specjalną ekspedycję. Ma w niej wziąć udział zdalnie sterowana bezzałogowa jednostka podwodna.

Niemieckie łodzie podwodne nie są jedynymi źródłami stałego wycieku. Ze zbiornika norweskiego statku "Skytteren" wydostaje się kilkaset litrów ropy dziennie. Ta jednostka została zatopiona przez jej własną załogę w marcu 1942 roku. Szwedzcy eksperci obliczają, że na pokładzie "Skytterena" może być nawet 6 milionów litrów paliwa. Oznacza to, że wyciek mógłby trwać przez 15-20 lat.

Z ocen straży przybrzeżnej wynika, że podobne wycieki mogą nastąpić wkrótce z ponad 200 wraków i to tylko wokół szwedzkich wybrzeży. Części wycieków można jednak zapobiec, wypompowując z wraków paliwo. Koniecznymi do tego możliwościami technologicznymi dysponuje nie tylko Szwecja, ale także inne kraje nadbałtyckie.

W ubiegłym roku Norwegowie wypompowali tysiące metrów sześciennych ropy z tankowców leżących na głębokości ponad 100 metrów.


Źródło: PAP