Awaryjnie lądował na autostradzie. "Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę"


Jednosilnikowy samolot typu Piper awaryjnie lądował na ruchliwej autostradzie w Nowym Jorku. Na pokładzie maszyny znajdowały się trzy osoby. Jak podają amerykańskie media, żadna z nich nie odniosła poważniejszych obrażeń.

Do zdarzenia doszło w sobotę ok. godz. 15.20 czasu lokalnego, w nowojorskiej dzielnicy Bronx. Samolot wyleciał z lotniska Danbury w Connecticut i okrążył Statuę Wolności. W drodze powrotnej maszyna niespodziewanie straciła moc.

Awaryjne lądowanie

50-letni pilot był zmuszony wylądować na ruchliwej autostradzie. Jak poinformowała nowojorska straż pożarna, sytuację szybko udało się opanować i mimo dużego, popołudniowego ruchu na tej drodze, nie doszło do żadnej kolizji.

- Jechałem po przeciwnej stronie. Widziałem samolot jak wylądował dosłownie trzy metry przede mną. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę - mówił jeden z kierowców, który w tym czasie jechał autostradą.

Trzy osoby na pokładzie

Na pokładzie samolotu Piper PA28 Cherokee znajdowały się, oprócz pilota, dwie kobiety: 43- i 20-letnia. Wszyscy opuścili samolot o własnych siłach. Jedna z kobiet miała niewielki uraz głowy. Pasażerki trafiły do szpitala. Samolot został odholowany.

Lądowanie zakończyło się szczęśliwie prawdopodobnie dlatego, że wcześniej ekipa naprawiająca dziury w autostradzie wyłączyła z ruchu część drogi. Amerykańskie media podkreślają, że tylko dzięki umiejętnościom pilota, udało się uniknąć tragedii.

Nie wiadomo jeszcze, dlaczego doszło do awaryjnego lądowania. Śledczy będą sprawdzać czy doszło do mechanicznego uszkodzenia, czy też w samolocie zabrakło paliwa. Maszyna pochodzi z 1966 r.

Autor: db//kdj / Źródło: Reuters, nydailynews.com, bbc.co.uk