Autostrada na Bałtyku. Estończycy korzystają z zimy


Jazda z szybkością 30 km/h jest zabroniona, można nie zapinać pasów i najlepiej korzystać z oficjalnie wytyczonych dróg - to kilka zasad jakie panują na Bałtyku, który zimą dla Estończyków zamienia się w autostradę.

Mieszkańcy trzech estońskich wysp: Saremy, Hiumy i Vormsi nie narzekają na zimę. Wtedy bowiem w tych okolicach Morze Bałtyckie zamarza. Lód tak mocno skuwa akwen, że można na niego wjechać samochodem.

Po lodzie bez pasów

Estoński zarząd dróg wytyczył w tym roku trzy oficjalne trasy, które codziennie są sprawdzane pod względem grubości pokrywy lodowej.

Tak jak na lądzie, tak i na lodzie trzeba przestrzegać pewnych zasad. Przy wjazdach i wyjazdach są punkty kontrolne, na których zapisuje się numery tablic rejestracyjnych (by mieć pewność, że dany pojazd dojechał do celu), zapisywana jest liczba podróżujących; jechać należy w przedziałach albo 10-20 km/h albo 40-70 km/h. Nie szybciej, nie wolniej, bo inaczej wibracje pojazdu mogą złamać lód. Nie trzeba za to zapinać pasów. - To dla bezpieczeństwa. Jeśli samochód miałby jednak przebić lód, to najważniejsze jest, żeby móc jak najszybciej z niego uciec - tłumaczy jeden z pracowników kontroli ruchu na Bałtyku, Ivo Muru.

Co ciekawe, lodowe drogi wcale nie są droższe w utrzymaniu niż zwykłe. - Trzeba je wprawdzie odśnieżać, ale nie trzeba za to posypywać ich solą i piaskiem. To powoduje, że dbanie o nie jest tańsze - tłumaczy Muru.

Między krzewami jałowca

Nie wszyscy stosują się do zaleceń i korzystają z oficjalnie wytyczonych dróg. Wyspiarze wytyczają własne ścieżki. - Te drogi są dla nas bardzo ważne, bo dają nam wolność. Możemy wyjeżdżać kiedy nam się podoba, a to bardzo ważne - powiedział Elmar Koppelma, jeden z mieszkańców wysp.

Żeby kierowcy nie zgubili się na lodowej pustyni, te "dzikie" drogi oznaczone są gałęziami jałowca. Jazda nimi jest jednak bardzo ryzykowna. Trasy nie są sprawdzane pod względem wytrzymałości lodu.

Według statystyk w weekendy nawet 500 aut wyjeżdża w 10-kilometrową trasę po zamarzniętym Bałtyku. W zależności od tego, jak mocno trzyma mróz, drogi otwarte są nawet do połowy marca.

Autor: ktom\mtom / Źródło: Reuters