Władze Australii wycofały zgodę na powstanie nowego gmachu ambasady Rosji w w stolicy kraju Canberze z powodu przedłużających się prac budowlanych. Media wyrażają obawę, że Kreml zamierzał wykorzystać lokalizację nowego budynku do prowadzenia działalności szpiegowskiej.
Australijska agencja rządowa National Capital Authority (NCA) rozwiązała z Rosją umowę dzierżawy atrakcyjnej działki budowlanej niedaleko siedziby australijskiego parlamentu w Canberze, uzasadniając to faktem, że przez długi czas nie prowadzono tam żadnych prac. Rosja wynajmowała działkę od 2008 roku i rozpoczęła wprawdzie wstępne prace, ale później nie prowadzono ich przez wiele lat.
"Trwające nieukończone prace odwracają uwagę od ogólnej estetyki, wagi i godności obszaru zarezerwowanego dla misji dyplomatycznych i zagranicznych reprezentacji w stolicy kraju" – powiedziała szefowa agencji Sally Barnes, cytowana przez dziennik "Sydney Morning Herald".
Rosja będzie mogła zgłosić nowy wniosek o dzierżawę tej działki, ale obecnie dostała 20 dni na jej opuszczenie – podała gazeta.
Australijskie władze zaprzeczyły, że decyzja ma związek z rosyjską inwazją na Ukrainę – przekazała stacja Sky News.
Media: Putin stracił okazję
Według australijskich mediów opóźnienia w budowie mogły wynikać z kwestii finansowych, ale w Canberze pojawiały się też obawy, że Kreml zamierzał wykorzystać lokalizację nowego budynku ambasady do prowadzenia działalności szpiegowskiej. Dziennik "The Australian" podkreślił, że decyzja NCA "pozbawia rząd Władimira Putina okazji budowy nowoczesnej placówki z większym potencjałem szpiegowskim".
Rosjanie chcieli sprowadzić podwykonawców z Rosji, by doglądali prac budowlanych, ale australijskie władze nie wpuściły ich do Australii z powodu podejrzeń, że byli wśród nich funkcjonariusze rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) - podała gazeta.
Źródło: PAP