Australia walczy z ogniem


Przynajmniej dwie rodziny zostały bez dachu nad głową po pożarze, który rano wybuchł w Australii.

Poniedziałek, to pierwszy dzień oficjalnego sezonu wzmożonego zagrożenia pożarowego. Będzie on trwał do stycznia. W okolicach Port Stephens, 200 km od Sydney spłonęło już ponad 150 hektarów lasów, dwa duże domy i setki mniejszych budynków. Na szczęście nie było jeszcze żadnych ofiar.

Z ogniem walczy już ponad stu strażaków. Pomagają im trzy helikoptery. Priorytetem jest uratowanie kolejnych, zagrożonych pożarem domów. Strażakom udało się ochronić już około 50 budynków. Ewakuowano także około 60 osób z pobliskiego kempingu Ku-ring-gai w Parku Narodowym.

- Bardzo prawdopodobne jest to, że niedawne lekkie deszcze spowodowały zmniejszenie czujności Australijczyków. Ludzie myśleli, że zagrożenie pożarem jest mniejsze - tłumaczy strażak Shane Fitzsimmons.

Dwa lata temu w pożarach na południu kraju zginęło dziewięć osób.

W 2003 roku fala pożarów, jaka przetoczyła się przez Australię zniszczyła setki domów, a cztery osoby pozbawiła życia.

Źródło: APTN