Dziennikarka Lesia Wakuliuk o obrońcach Mariupola

Źródło:
TVN24
Lesia Wakuliuk, dziennikarka stacji telewizyjnej Ukraina 24
Lesia Wakuliuk, dziennikarka stacji telewizyjnej Ukraina 24TVN24
wideo 2/4
Lesia Wakuliuk, dziennikarka stacji telewizyjnej Ukraina 24TVN24

Nie każdy był wojskowym przed wojną, to byli cywile - tak o walczących Ukraińcach mówiła na antenie TVN24 Lesia Wakuliuk, dziennikarka, która obecnie jest w obwodzie lwowskim. Opowiadała również o sytuacji rannych żołnierzy z zakładu Azowstal w Mariupolu. - Żona jednego z tych mężczyzn powiedziała, że nie chce mieć bohatera na zdjęciu w domu, chce mieć swojego męża i ojca dla swojego synka - dodała.

Lesia Wakuliuk to dziennikarka stacji telewizyjnej Ukraina 24. Obecnie jest w obwodzie lwowskim. Jak mówiła na antenie TVN24, ostatnia doba minęła tam spokojnie, nie było alarmów bombowych. Dodała jednak, że cały czas słychać strzały na południu i na wchodzie kraju.

Wakuliuk skomentowała zdjęcia, które opublikowali wojskowi z pułku Azow. Widać na nich rannych żołnierzy, którzy przebywają w zakładzie metalurgicznym Azowstal w Mariupolu.

- Te zdjęcia są przerażające - mówiła dziennikarka. - Do czasu wojny nie każdy z nich był wojskowym, był cywilem. Jak powiedziała żona jednego z tych mężczyzn, który jest tam w zakładzie, nie chce mieć bohatera na zdjęciu w domu, chce mieć swojego męża i ojca dla swojego synka żywego - dodała.

Podkreśla, że w zakładzie Azowstal "są zwykli ludzie". - Jest chłopiec, który uczy się na historyka i chce być tym historykiem, ale teraz musiał wziąć do rąk broń. Ma teraz jedną rękę, a drugą ma protezę, nie ma już jednego oka. Pięknie mówi po angielsku i właśnie opowiadał parę dni temu na konferencji prasowej, co tam się dzieje - opowiadała Wakuliuk.

Wspomniała też o 21-letniej dziewczynie, która marzy o tym, żeby być śpiewaczką. - Teraz musiała wziąć broń do rąk i pójść bronić swojego kraju - dodała.

Sytuacja w Buczy: są kolejki przed kostnicą, ludzie przychodzą ze zdjęciami swoich bliskich

Jak mówiła Wakuliuk, "Rosja cały czas powtarza, że Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród". - Jeśli jeden naród to chyba Ukraińcy nie mają istnieć na tym świecie. Musimy po prostu zrobić się Rosjanami - dodała.

Opowiedziała też o kobiecie, której Rosjanie zabrali czteroletnią córeczkę.

- W sobotę obchodziliśmy Dzień Matki w Ukrainie i właśnie w sobotę zostały rozdzielone matka i jej córka, czteroletnia córeczka. Matka nie przeszła po prostu tego obozu filtracyjnego, jej córeczkę wywieźli - mówiła dziennikarka.

Relacja na żywo: Atak Rosji na Ukrainę. 77. dzień inwazji

Wspomniała też o sytuacji w podkijowskiej Buczy, gdzie na początku kwietnia odkryto zbrodnie popełnianie przez wojska rosyjskie na ukraińskiej ludności cywilnej.

- Ciągle trwają w tym miasteczku ekshumacje, ciągle są kolejki przed kostnicą, ludzie przychodzą ze zdjęciami swoich bliskich, żeby po butach, spodniach, kurtkach znaleźć zwłoki swojej córki czy męża, matki, ojca, kogoś bliskiego, kogo stracili - opowiadała Wakuliuk.

Dodała, że trwa to już czwarty tydzień, a wolontariusze, którzy pracują na miejscu mają coraz mniej siły - muszą codziennie spotykać się z bólem i strachem.

- To samo dzieje się w Mariupolu, miasto jest zniszczone, a ludzie cały czas szukają swoich bliskich i mają nadzieję, że bliscy żyją jeszcze. Chociaż nadzieja jest mała, bo miasto jest zrównane z ziemią - mówiła.

Autorka/Autor:MAK/kg

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: t.me/andriyshTime