Atak na bazę NATO, 50 żołnierzy rannych

Aktualizacja:
 
Do ataku doszło w Afganistanie w prowincji WardakTVN24

Dwóch cywilów zginęło, a 89 osób, w tym ponad 50 amerykańskich żołnierzy, odniosło obrażenia, gdy zamachowiec-samobójca wysadził w powietrze wyładowany materiałami wybuchowymi samochód przy wjeździe do bazy NATO w środkowym Afganistanie. Do zamachu przyznali się talibowie.

Wypełniona materiałami wybuchowymi ciężarówka eksplodowała po uderzeniu w bramę posterunku NATO w prowincji Wardak. Eksplozja zabiła dwóch cywilów i raniła 89 innych osób, w tym ponad 50 żołnierzy.

Eksplozja była silna, ale większa część energii wybuchu zaabsorbowały bariery ochronne, znajdujące się przy wejściu do posterunku. - Eksplozja zostawiła w murze 6-metrową wyrwę - powiedział agencji AFP rzecznik armii amerykańskiej David Eastburn.

Zamach przed rocznicą

Do przeprowadzenia zamachu przyznali się - na swojej stronie internetowej - talibowie.

- Talibski samobójca wysadził w powietrze wielki samochód pełen materiałów wybuchowych przy wjeździe na posterunek bojowy Sajed Abad w prowincji Wardak - napisano w komunikacie sił NATO w Afganistanie.

Do zamachu doszło na dzień przed dziesiątą rocznicą zamachów z 11 września 2001 roku.

W opublikowanym w sobotę na tę okoliczność oświadczeniu, przywódcy talibów zagrozili "długą wojną w Afganistanie", która - jak twierdzą - zakończy się klęską Amerykanów i ich sojuszników.

Wezwali także Waszyngton do przerwania rozlewu krwi, prowadzonego w imię kolonialnych interesów USA. Talibowie podkreślili, że Afgańczycy nie mieli nic wspólnego z zamachami z 11 września 2001 roku, ale Amerykanie wykorzystali je jako pretekst do zajęcia Afganistanu.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24