Prezydent Syrii Baszar Asad oświadczył w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji EFE, że jest gotów negocjować pokój, ale nie z organizacjami terrorystycznymi. Tymczasem Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska mają jego zdaniem dążyć do włączenia do udziału w negocjacjach "grup terrorystycznych", podczas gdy Rosja samotnie "broni Europy" przed fanatykami.
Zapytany, czy byłby skłonny wziąć udział w rokowaniach zapowiedzianych przez mocarstwa światowe na pierwszego stycznia, Asad odpowiedział: - Chcą, aby rząd syryjski negocjował z terrorystami, a zatem domagają się od nas czegoś, czego nie zaakceptowano by w żadnym kraju.
Peany na cześć Rosji
- Jesteśmy gotowi negocjować z opozycją. Ale wszystko zależy od tego, jak się ją określi. Dla nikogo opozycja nie oznacza uzbrojonych grup. Istnieje wielka różnica między takimi grupami z jednej strony a opozycją z drugiej - oświadczył Asad. Asad nie jest skłonny zasiąść do stołu rokowań z przedstawicielami zbrojnej opozycji, nawet jeśli zadeklaruje ona wolę zakończenia walki zbrojnej, co skądinąd powitałby z zadowoleniem. - Całkowicie odmawiamy prowadzenia z nimi rozmowy jako z ugrupowaniami politycznymi - powiedział syryjski prezydent. Równolegle do krytykowania działań Zachodu, Asad wychwalał swojego najcenniejszego sojusznika, Rosję. Zapewnił, że Rosja nie chciała nic w zamian, za "pomoc w walce z terrorystami", jak dyktator nazywa wszystkich swoich przeciwników. - Powód był prosty, to nie są targi. Normalne relacje pomiędzy państwami są oparte o wspólne interesy - stwierdził Asad. Według Syryjczyka, Rosja pragnie "stabilnej Syrii, Iraku i całego regionu" a nie chaosu, anarchii i terroru. - Nasze państwo leży nie tak daleko od rosyjskich i europejskich granic. Wobec tego działania Rosji w Syrii są aktem obrony Europy - stwierdził Asad.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP, TASS