Prezydenci Francji, Rosji i Stanów Zjednoczonych wezwali w czwartek do natychmiastowego zawieszenia broni między Azerbejdżanem i armeńskimi siłami wokół Górskiego Karabachu. Turcja stwierdziła jednak, że te trzy kraje nie powinny angażować się w dążenie do zawieszenia broni w spornym regionie Kaukazu, biorąc pod uwagę, że zaniedbywały tamtejsze problemy przez około 30 lat.
"Sytuacja jest znacznie poważniejsza. Właściwsze byłoby porównanie z tym, co wydarzyło się w 1915 roku, kiedy ponad 1,5 miliona Ormian zostało zamordowanych podczas pierwszego ludobójstwa w XX wieku" - powiedział na łamach "Le Figaro" Paszynian. "Państwo tureckie, które wciąż zaprzecza przeszłości, ponownie wkracza na ścieżkę ludobójstwa" - dodał.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>
Paszynian, nie przedstawiając żadnych dowodów na swoje twierdzenia, powiedział, że Turcja wysłała w region Górskiego Karabachu tysiące syryjskich najemników, a tureccy oficerowie są bezpośrednio zaangażowani w kierowanie ofensywą wojsk Azerbejdżanu.
"Wkracza na ścieżkę, która mogłaby wstrząsnąć regionem"
"Świat musi być świadomy tego, co się tutaj dzieje" - powiedział Paszynian. "Życzeniem Turcji jest wzmocnienie swojej roli i wpływów na Kaukazie Południowym. Realizuje marzenie o zbudowaniu imperium naśladującego sułtanat i wkracza na ścieżkę, która mogłaby wstrząsnąć regionem" - dodał.
W mediach społecznościowych Paszynian poinformował, że Armenia zestrzeliła w czwartek cztery drony w pobliżu stolicy Erywania. Premier Armenii sprecyzował, że cztery drony pojawiły się w ormiańskiej przestrzeni powietrznej w prowincjach Kotajk i Gegharkunik, a armeńskie siły obrony powietrznej zniszczyły je.
Autorka/Autor: asty//now
Źródło: PAP