Kamienie i butelki, gumowe kule i gaz. Wrze nad Zatoką Perską


Trwające od tygodnia antyrządowe demonstracje w Bahrajnie przerodziły się w niedzielę w starcia z policją. Protestujący domagali się uwolnienia zatrzymanego lidera opozycji. Al Jazeera pisze, że to największe protesty od Arabskiej Wiosny w 2011 roku.

Demonstranci zebrali się na przedmieściach stolicy, Manamy. Ludzie przynieśli portrety zatrzymanego szejka Aliego Salmana i flagi Bahrajnu. Skandowali: "Bóg jest wielki!".

Przeciwko demonstrantom skierowano transportery opancerzone, użyto gazu łzawiącego i gumowych kul. Protesty w Bahrajnie trwają od tygodnia.

W obronie szejka

Szejk Ali Salman jest szefem opozycyjnej partii al-Wifak i został zatrzymany w ubiegłą niedzielę w czasie protestu dot. listopadowych wyborów, które jego partia zbojkotowała. W środę przedłużono mu areszt o tydzień. Rzecznik al-Wifak określił zatrzymanie Salmona jako "polityczny ruch".

- Krok, jaki podjął rząd aresztując sekretarza generalnego największej partii al-Wifak, to ruch polityczny i nie ma żadnych dowodów ani podstaw do oskarżenia - oświadczył Chalil Marzuk, rzecznik partii.

Chciał obalić ustrój?

Z oświadczenia prokuratora wynika, że szejk Salman był przesłuchiwany w związku z zarzutami m.in. szerzenia idei zmierzających do obalenia władz i ustroju.

Wyjaśniono, że jego zeznania zostały skonfrontowane z nagraniami jego przemów i wywiadem telewizyjnym, w którym miał wyznać, że opozycja w Bahrajnie otrzymała propozycję podążenia śladem opozycji syryjskiej i chwycenia za broń, ale z niej nie skorzystała.

Świat potępia zatrzymanie

Ws. szejka Salmana głos zabrał amerykański Departament Stanu, który potępił zatrzymanie i ostrzegł, że areszt dla lidera opozycji może doprowadzić do większych napięć w królestwie. Ruch władz Bahrajnu potępiły także: ONZ, UE i Iran. Teheran oskarżył nawet Bahrajn o zastraszanie obywateli.

W odpowiedzi władze Bahrajnu natychmiast potępiły podwójne standardy prezentowane przez obce państwa i mieszanie się w nieswoje interesy.

Autor: pk//gak / Źródło: Al Jazeera, Reuters TV