- Znaczna liczba amerykańskich bezzałogowych samolotów lata nad Syrią - twierdzą źródła telewizji NBC. Maszyny mają obserwować przebieg wydarzeń w kraju ogarniętym coraz bardziej brutalnym konfliktem wewnętrznym. Materiały pozyskane przez roboty mają posłużyć do nagłośnienia zbrodni reżimu prezydenta Baszara el-Asada.
- Drony monitorują ataki wojska przeciwko opozycjonistom i cywilom - twierdzi anonimowy rozmówca NBC. Roboty mają filmować, fotografować i przechwytywać komunikację pomiędzy siłami rządowymi. Jak zapewnia informator, misje zwiadowcze bezzałogowych samolotów nie stanowią jednak przygotowań do ewentualnej interwencji zbrojnej.
Zebrane materiały zwiadowcze mają pomóc administracji Baracka Obamy zorganizować skuteczniejszą kampanię nacisku na reżim Asada i przekonać państwa opierające się podjęciu bardziej zdecydowanych działań wobec Syrii.
Bliskowschodni kocioł
Według licznych doniesień sytuacja wewnętrzna w kraju Asada nieustannie się pogarsza i coraz bardziej przypomina otwartą wojnę domową. Wojsko i siły bezpieczeństwa brutalnie pacyfikują zbuntowane miasta przy pomocy ciężkiej broni. Opozycja przy pomocy licznych dezerterów organizuje natomiast zasadzki na siły rządowe i zamachy bombowe w Damaszku.
Według ONZ, od początku niepokojów 11 miesięcy temu, w Syrii zginęło już niemal 5,5 tysiąca ludzi. Obrońcy praw człowieka mówią nawet o 7 tysiącach. Reżim za walki obwinia "uzbrojone bandy" i "terrorystów" wspieranych przez Al Kaidę i inne organizacje zewnętrzne. W walkach miały zginąć ponad dwa tysiące żołnierzy i policjantów.
Międzynarodowe próby rozwiązania konfliktu poniosły fiasko. Misja obserwatorów Ligi Arabskiej nie zapobiegła eskalacji przemocy, a sankcje nałożone na reżim przez Zachód też nie odniosły skutków. Podjęcie zdecydowanych kroków przez ONZ, jak na przykład wezwanie Asada do ustąpienia i zaprzestania przemocy, jest blokowane wetem w Radzie Bezpieczeństwa przez Chiny i Rosję.
Źródło: MSNBC
Źródło zdjęcia głównego: General Atomics