"Stan ani pokoju, ani wojny właśnie zakończył się na Półwyspie Koreańskim", "heroiczny lud KRLD jest pełen rosnącego gniewu" - ambasada Korei Północnej w Warszawie publikuje oświadczenie na swojej stronie internetowej. Deklaracje Phenianu zazwyczaj docierają do Polski zniekształcone przez kilka tłumaczeń, ale dzięki dyplomatom północnokoreańskim można poznać oryginalny przekład, pełen niecodziennych zwrotów i twierdzeń.
Ambasada Korei Północnej w Polsce w czasach PRL-u tętniła życiem, podobnie jak relacje dwustronne obu "zaprzyjaźnionych" państw bloku wschodniego. Obecnie duży kompleks budynków na Czerniakowie jest niemal pusty i wymarły, adekwatnie do natężenia kontaktów Phenianu i Warszawy.
W czwartek TVN24 udało się wyjątkowo porozmawiać przez telefon z jednym z niezwykle skrytych pracowników ambasady, którzy konsekwentnie unikają mediów. Anonimowy Koreańczyk zapewnił, że Korei Północnej chodzi wyłącznie o obronę przed agresją i nikt nie wypowiada wojny, ale zapowiada jedynie zdecydowaną odpowiedź na atak. Poza wyjątkową rozmową telefoniczną, na co dzień najbardziej żywym przejawem obecności dyplomatów Korei Północnej jest prowadzona przez ambasadę "oficjalna strona internetowa KRLD (Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna) w Polsce", na której umieszczane są różne materiały promocyjne i oficjalne oświadczenia.
"Genialny dowódca Góry Paektu" przewodzi
Ostatnio pojawiła się tam deklaracja Phenianu o tym, że "relacje między Północą, a Południem znajdują się w stanie wojennym". Tekst został najprawdopodobniej przełożony przez dyplomatów wprost z koreańskiego na polski, przy zachowaniu bardzo specyficznego słownictwa i zwrotów, które czynią go bardzo ciekawym i odmiennym od jego zubożonej wersji przekazywanej przez międzynarodowe agencje prasowe.
Jak głosi tekst oświadczenia "ruchy amerykańskich imperialistów na rzecz pogwałcenia suwerenności KRLD, oraz naruszenia jej najwyższych interesów weszły w bardzo poważną fazę". W związku z tym zagrożeniem "Drogi Szanowany Marszałek Kim Dzong Un, genialny dowódca Góry Paektu", miał zwołać nadzwyczajną naradę, na której podjęto kluczowe decyzje. Tu ciekawostka: pełen tytuł Kim Dzong Una najwyraźniej brzmi "Drogi i Szanowany Marszałek". Nadawanie takich określeń ma bardzo duże znaczenie, bowiem nie mogą one przyćmić poprzednich przywódców, ale jednocześnie mają oddawać "wielkość" tego obecnego. I tak ojciec Kim Dzong Una, Kim Dzong Il, jest obecnie tytułowany "Kochanym Wodzem". Natomiast przywołana "Góra Paektu" jest szczytem przy granicy z Chinami, który jest otaczany w Korei Północnej niezwykłym kultem. To na jego zboczach mieli obozować walczący z Japończykami partyzanci Kim Ir Sena, otaczanego boską czcią założyciela Korei Północnej i to tam miał się narodzić Kim Dzong Il, aczkolwiek źródła historyczne wskazują, że narodziny miały miejsce w wiosce Wiatskoje koło Chabrowska, gdzie północnokoreańscy komuniści obozowali w "gościnie" ZSRR.
Reakcja na "haniebne prowokacje"
Na wspomnianej naradzie zwołanej przez Kim Dzong Una miała zostać podjęta "deklaracja bitwy na śmierć i życie, w celu zapewnienia epokowej okazji do położenia kresu niekończącemu się starciu z USA i zapoczątkowania nowej ery". Ma to być odzwierciedleniem "silnej woli armii i ludu KRLD do zniszczenia wrogów". W oświadczeniu Phenian tłumaczy, że jego działania i decyzje są odpowiedzią na "lekkomyślne działania prowokacyjne amerykańskich imperialistów", które miały osiągnąć "najbardziej ekstremalną fazę". Jako "niewybaczalną i haniebną prowokację, oraz otwarte wyzwanie" przytaczany jest lot ćwiczebny dwóch amerykańskich bombowców strategicznych B-2 nad Koreę Południową. - Oni otwarcie twierdzą, że ćwiczenia "zrzucania bomb atomowych", prowadzone przez bombowce strategiczne B-2A Stealth nie są prowadzone dla rozdrażnienia Północy, ale jako "defensywne". Stany Zjednoczone mówią też, że poprzez ćwiczenia "bronią interesów swojego sojusznika". Jest to jednak kiepski pretekst, aby ukryć swój agresywny charakter, uniknąć potępienia w kraju i za granicą, oraz uciec od ataków odwetowych KRLD - napisano w oświadczeniu. Wszystko to ma w ocenie Phenianu oznaczać, że faza "gróźb i szantaży" miała się przekształcić w "lekkomyślną fazę realnej wojny" i decyzja "aby zdecydowanie rozliczyć się z imperialistami" jest słuszna. - Czasy, kiedy USA uciekały się do polityki siły poprzez straszenie bronią jądrową, już minęły - oznajmiono.
Zwycięstwo błyskawiczne, nawet nie w trzy dni
KRLD zapowiada więc przeciwdziałanie "szantażowi nuklearnemu" przy pomocy "bezlitosnego ataku nuklearnego", a odpowiedzią na wojnę ma być "wojna totalna". - Powinni dobrze wiedzieć, że w dobie Marszałka Kim Dzong Una, najwybitniejszego dowódcy w historii, wszystko jest inaczej, niż kiedyś w przeszłości. Wrogie siły wyraźnie uświadomią sobie żelazną wolę, bezkonkurencyjny hart i nadzwyczajny zapał dowódcy Góry Paektu, do udowodnienia, że ziemia nie może istnieć bez Songun (zjednoczonej - red.) Korei - napisano. Od teraz relacje obu Korei mają być w stanie wojennym, a wojska Phenianu "rozpoczynają działania rzeczywistej wojny, gdyż międzykoreańskie stosunki naturalnie weszły w stan wojny". Ma to oznaczać, że każda "prowokacja" spotka się ze "zdecydowanym i bezlitosnym działaniem fizycznym, bez żadnego uprzedzenia", które będzie miało charakter "totalny", a nie tylko lokalnego starcia. Na zakończenie pada deklaracja, że wojska KRLD obrócą wrogów w puch i wojna nie będzie nawet trzydniowa, a "błyskawiczna" i zwycięstwo nadejdzie w postaci potężnego "jednego uderzenia". - Żadna siła na ziemi nie może złamać woli ludu KRLD w słusznej wielkiej wojnie o zjednoczenie narodu, oraz wszystkich innych Koreańczyków i ich obezwładniającej potęgi - podsumowano.
Autor: mk/ ola/k / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24