Podpułkownik Alexander Vindman, który pracował w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu, został zwolniony z pracy. Tego samego dnia o utracie pracy poinformował ambasador USA przy Unii Europejskiej Gordon Sondland. Obaj obciążali swoimi zeznaniami prezydenta USA Donalda Trumpa podczas kongresowej procedury impeachmentu.
Alexander Vindman, urodzony na Ukrainie obywatel USA, weteran wojny w Iraku, został odeskortowany z Białego Domu – poinformował jego adwokat David Pressman.
- Żaden Amerykanin nie może mieć wątpliwości, dlaczego ten człowiek (podpułkownik Alexander Vindman – red.) stracił pracę, dlaczego kraj ma obecnie o jednego żołnierza mniej w Białym Domu - powiedział adwokat David Pressman. - Podpułkownika Vindmana poproszono o odejście za to, że mówił prawdę - dodał.
Kilka godzin po ogłoszeniu informacji o zwolnieniu Alexandra Vindmana, oświadczenie wydał ambasador USA przy Unii Europejskiej Gordon Sondland, w którym poinformował, że również zostanie usunięty ze stanowiska. "Zostałem dzisiaj poinformowany, że prezydent zamierza odwołać mnie, ze skutkiem natychmiastowym, ze stanowiska ambasadora Stanów Zjednoczonych w Unii Europejskiej" - oświadczył, jak informuje "New York Times", Gordon Sondland – bogaty właściciel hoteli w Oregonie, który był politycznym donatorem Donalda Trumpa przed objęciem urzędu ambasadora USA.
"Jestem wdzięczny prezydentowi Trumpowi za szansę służenia krajowi, sekretarzowi (Mike'owi – red.) Pompeo za jego wsparcie i wyjątkowym, oddanym profesjonalistom misji USA przy Unii Europejskiej" – dodał w oświadczeniu.
Zeznawali podczas procedury impeachmentu
Alexander Vindman i Gordon Sondland byli kluczowymi świadkami podczas procedury impeachmentu prezydenta USA Donalda Trumpa.
Gordon Sondland, który zeznawał w listopadzie 2019 roku, oświadczył wówczas między innymi., że strona amerykańska uzależniała wizytę w Białym Domu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i dalszą pomoc wojskową USA dla tego kraju od wszczęcia przez Kijów dochodzenia wobec jego demokratycznego rywala Joe Bidena i jego syna Huntera, które mogłoby przynieść korzyści polityczne Trumpowi. Hunter Biden przez pewien czas pracował w ukraińskim konsorcjum energetycznym Burisma Holdings. - Czy to było coś w rodzaju quid pro quo (łac. coś za coś - red.) ? Odpowiedź brzmi "tak" - powiedział. Pracował on wówczas, na polecenie prezydenta, razem z osobistym prawnikiem Trumpa Rudy Giulianim, nad polityką wobec Ukrainy.
- To nie było żadną tajemnicą, wszyscy (w otoczeniu prezydenta Trumpa - red.) o tym wiedzieli - dodał Sondland podczas posiedzenia Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów.
Trump zdementował w piątek jako "fałszywe" krążące w Waszyngtonie pogłoski, że kolejnym członkiem jego administracji do zwolnienia jest p. o. szefa personelu Białego Domu Mick Mulvaney. "Mam doskonałe kontakty z Mickiem" - zapewnił prezydent. Według tych pogłosek, następcą Mulvaneya miałby być kongresman z Północnej Karoliny Mark Meadows. Media zauważyły, że towarzyszył on Trumpowi w podróży na pokładzie prezydenckiego samolotu Air force One
Nieudany impeachment
Liczący 100 senatorów Senat USA, w którym republikanie mają większość 53 miejsc, odrzucił w środę, tak jak się spodziewano, dwa artykuły impeachmentu Donalda Trumpa.
Zarzucano mu w nich nadużycie władzy do osobistych korzyści politycznych i utrudnianie pracy Kongresu w celu wyjaśnienia tych zarzutów. Prezydent został uniewinniony i zachował swój urząd.
Autorka/Autor: asty\mtom
Źródło: PAP Reuters