Alaska walczy o przetrwanie


Tysiące ludzi na wiejskich obszarach Alaski walczy o przetrwanie i musi wybierać między ogrzaniem swoich domów lub nakarmieniem najbliższych. Jedyne, co powstrzymuje ich od głodu to zebrane orzechy, jagody i suszone ryby - podaje CNN.

Problemy oczywiście dotyczą pieniędzy. Po pierwsze chodzi o wysokie w tym rejonie koszty podstawowych produktów. I tak na przykład 2 funty sera w sklepie w Emmonak kosztują 15-18 dolarów, a tuzin jaj aż 22 dolary - ponad dwa razy więcej niż przed dwoma laty.

Drugim problemem, powiązanym w pierwszym, jest transport. Żeby zrobić zakupy, trzeba do sklepu dojechać. A to zabiera czas i pożera pieniądze. Dla mieszkających w Nunam Iqua Strongheartów to 75-minutowa jazda skuterem śnieżnym. A że paliwo też nie jest najtańsze, jedna taka podróż kosztuje około 50 dolarów.

Ciepło czy pełny żołądek?

Jednak to i tak nic przy głównym problemie, spędzającym mieszkańcom Alaski sen z oczu. Chodzi o ogrzewanie domów. Niektórzy płacą aż 1,5 tys. dolarów miesięcznie, by nie szczękać zębami we własnym salonie.

Dlatego realnym dylematem dla wielu rodzin, żyjących na odludnych alaskańskich terenach jest: czy lepiej ogrzać dom, czy nakarmić najbliższych.

A sytuację pogarsza jeszcze fakt, że wielu ludzi, trudniących się komercyjnym połowem łososia nie tylko nie zarobiło w ostatnim sezonie, ale dokładało do interesu, bo ryb było wyjątkowo mało. A później przyszła jeszcze surowa zima, która dodatkowo podwyższyła koszty życia.

Źródło: CNN