Do 13 wzrosła liczba osób zabitych w trzech atakach bombowych w Turcji. Rannych zostało ponad 290 osób - podano oficjalnie. O dokonanie zamachów władze w Ankarze oskarżyły bojowników Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Poprzedni oficjalny bilans mówił o dziewięciu ofiarach śmiertelnych i ok. 260 osobach z obrażeniami.
Trzy zamachy w Turcji
Pierwszy atak miał miejsce w środę późnym wieczorem, gdy w położonej na wschodzie kraju prowincji Wan, niedaleko irańskiej granicy, przed komisariatem policji eksplodował samochód pułapka. W zamachu zginęły trzy osoby - dwóch cywilów i funkcjonariusz, a co najmniej 73 osoby zostały ranne.
Kilka godzin później, w czwartek rano, doszło do podobnego aktu terroru. Samochód pułapka eksplodował przed policyjnym budynkiem w mieście Elazig w prowincji o tej samej nazwie. Według zastępcy burmistrza Elazig, Mahmuta Varola, do wybuchu doszło na obszarze należącym do komisariatu. Spaliło się wiele zaparkowanych w pobliżu samochodów - dodał.
Prezydent Recep Tayyip Erdogan przekazał, że zginęło co najmniej pięć osób. Premier Binali Yildirim, który przybył na miejsce tragedii, mówił wcześniej, że rannych zostało 217 osób, w tym 85 policjantów, a kilkanaście osób jest w stanie ciężkim. Szef rządu zakomunikował, że w następstwie ataków władze podniosły alarm terrorystyczny w kraju.
Trzeci atak nastąpił w czwartek ok. godz. 13 (godz. 12 w Polsce) w okręgu Hizan w prowincji Bitlis na południowym wschodzie Turcji, gdzie trzech żołnierzy tureckich zginęło, a sześciu odniosło obrażenia w eksplozji przydrożnej bomby - poinformowały siły bezpieczeństwa.
Ponadto jedna osoba, opłacany przez rząd przedstawiciel wiejskiej milicji w Bitlis, zginęła w starciach z kurdyjskimi rebeliantami - podała turecka agencja prasowa Anatolia.
Nasilenie ataków
Agencja Associated Press przypomina, że w zeszłym tygodniu dowódca oddziałów PKK Cemil Bayik groził nasileniem ataków na cele policyjne w Turcji.
Już w poniedziałek doszło do eksplozji samochodu-pułapki niedaleko miasta Diyarbakir również w południowo-wschodniej części kraju. W zamachu zginęło sześć osób, a 25 zostało rannych. Odpowiedzialnością za ten zamach Ankara obarczyła kurdyjskich bojowników. Wśród zabitych byli policjanci, cywil i dziecko.
Do ataku doszło w rocznicę wybuchu powstania PKK przeciwko Turcji. 15 sierpnia 1984 roku przeprowadzono w tym samym czasie zamachy w miastach Eruh i Semdinli, których celem były tureckie siły bezpieczeństwa.
Po załamaniu się rozejmu z rebeliantami z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) w lipcu zeszłego roku w zamachach i walkach na południowym wschodnie kraju zginęło około 400 żołnierzy i policjantów oraz kilka tysięcy bojowników. Według opozycji śmierć poniosło też od 500 do 1000 cywilów. PKK domaga się większej autonomii dla Kurdów w Turcji. Od 1984 roku konflikt kurdyjsko-turecki kosztował życie ponad 40 tys. osób, głównie rebeliantów.
Autor: kg,adso,mm/ja,gak / Źródło: reuters, pap, hurriyet