Analiza wydobytych z Morza Jawajskiego w ostatnich dniach części wraku airbusa linii AirAsia wskazuje na to, że samolot eksplodował tuż przed uderzeniem w wodę po upadku z ponad 10 km - stwierdził szef Narodowej Agencji Ratownictwa i Poszukiwań, koordynujący działania w sprawie katastrofy samolotu. Narodowy Komitet Bezpieczeństwa Transportu uznał jednak, że "nie ma żadnych dowodów", by przesądzać o takiej kolejności wypadków - podaje Reuters.
Do katastrofy airbusa rejsu QZ8501 doszło 28 grudnia. Zginęły w niej wszystkie 162 osoby przebywające na pokładzie.
To eksplozja rozerwała wrak?
Szef Narodowej Agencji Ratownictwa i Poszukiwań pracujący przy śledztwie stwierdził w poniedziałek, że analiza wraku przeprowadzona w ostatnich dniach wskazuje na "eksplozję maszyny tuż przed jej uderzeniem w wodę".
Wskazał, że prawdopodobną przyczyną eksplozji było podniesienie się do ogromnej wysokości poziomu ciśnienia w przedniej części kokpitu maszyny, gdy ta zaczęła bezwładnie spadać z wysokości ponad 10 km.
W końcu, tuż nad lustrem wody, konstrukcja nie wytrzymała przeciążeń i eksplodowała, rozrywając airbusa na wiele części. Ma to tłumaczyć znajdowanie się na dnie morza w znacznej odległości od siebie dużych elementów samolotu.
"Nic na to nie wskazuje"
Jednak Narodowy Komitet Bezpieczeństwa Transportu zajmujący się m.in. śledztwami dot. katastrof w lotniczym ruchu cywilnym, którego eksperci pracują teraz w Indonezji, zaprzeczył doniesieniom głównej osoby informującej o postępach w śledztwie.
Zdaniem tych ekspertów "nic nie wskazuje" na to, by do eksplozji doszło przed uderzeniem maszyny w wodę, choć nie wycofali oni stwierdzenia mówiącego o wybuchu jako takim.
Jedna czarna skrzynka na lądzie. Druga wciąż pod wodą
W poniedziałek nad ranem polskiego czasu indonezyjskie władze poinformowały, że kilkanaście godzin wcześniej udało się wydobyć jedną z dwóch czarnych skrzynek airbusa. Jest to urządzenie rejestrujące pracę wszystkich systemów pokładowych airbusa.
Druga czarna skrzynka - rejestrator głosu z kabiny pilotów - została zlokalizowana, ale znajduje się pod bardzo dużym elementem wraku i dostęp do niej nie jest na razie możliwy. Indonezyjska armia dostała polecenie podniesienia przedniej części wraku samolotu tak, by czarną skrzynkę udało się wyciągnąć na powierzchnię.
Eksperci stwierdzili, że pełna analiza danych z już wydobytej skrzynki zajmie im dwa tygodnie, ale pierwsze informacje dotyczące lotu w oparciu o te dane zostaną upublicznione już w środę lub czwartek. Dopiero dane z rejestratorów lotu pozwolą też na wskazanie, jak przebiegała katastrofa, która miała miejsce 28 grudnia.
W ciągu dwóch tygodni do rodzin wróciło 49 ze 162 ciał ofiar. Indonezyjczycy mają nadzieję, że reszta z nich znajduje się w kadłubie, do którego wciąż jeszcze nie dotarli nurkowie.
Autor: adso,kło//gak / Źródło: Reuters, tvn24.pl