Co najmniej jedna osoba zginęła, a sześć zostało rannych podczas likwidowania w nocy z poniedziałku na wtorek ostatniego obozowiska uczestników protestu antyrządowego w stolicy Afganistanu, Kabulu. W internecie pojawiły się apele, by we wtorek dalej demonstrować.
Jak poinformował premier Afganistanu Abdullah Abdullah, siły porządkowe kilkakrotnie otwierały ogień do manifestantów, żeby zmusić ich do usunięcia obozowiska. W sprawie, jak to ujął, "nieszczęśliwego incydentu" już wszczęto dochodzenie.
- Jeśli (działanie) było celowe, zostanie potraktowane zgodnie z prawem. Tego rodzaju incydenty naruszają zaufanie ludzi do rządu - podkreślił premier.
- Po raz kolejny rząd jest winien łamania praw człowieka, ale nie będziemy siedzieć cicho - ostrzegł we wtorek jeden z liderów protestu.
Zatrzymano kilkadziesiąt osób
Według źródła dyplomatycznego, na które powołuje się agencja AFP, kilku uczestników protestu również było uzbrojonych. AFP nie precyzuje jednak, co to za źródło.
Protestujący przeciwko afgańskim władzom ludzie zaczęli we wtorek o świcie zamieszczać w mediach społecznościowych wezwania do zorganizowania kolejnej manifestacji we wtorek w centrum Kabulu.
Jeden z demonstrantów Ramisz Nuri poinformował na Twitterze, że w następstwie likwidacji obozowiska "kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych". Namiot manifestantów został zniszczony przez buldożery. Protest trwał od początku czerwca i był reakcją na śmierć kilku antyrządowych manifestantów zabitych przez policję.
Demonstracje po zamachu
1 czerwca manifestacja, w której protestujący domagali się dymisji rządu i prezydenta Aszrafa Ghaniego ze względu na "niezdolność zapewnienia bezpieczeństwa" w mieście, przerodziła się w zamieszki. Policja otworzyła ogień do rzucających kamieniami uczestników protestu, zabijając cztery osoby.
Dzień wcześniej doszło do krwawego zamachu w Kabulu, w którym zginęło ponad 150 osób, a ponad 400 zostało rannych.
Autor: mm / Źródło: PAP