Mimo, że "austriacki potwór" przyznał się do kazirodztwa, zmuszania do seksu i uwięzienia członków rodziny, na swoim adwokacie zrobił dobre wrażenie. - On był takim pater familias - ojcem rodziny - mówi w "Superwizjer" TVN Rudolf Mayer obrońca Josefa Fritzla.
- Starałem się jak najlepiej dbać o moje dzieci w piwnicy. Kiedy szedłem do bunkra, przynosiłem mojej córce kwiaty, a dzieciom książki i pluszaki, oglądaliśmy razem filmy przygodowe. Tymczasem Elisabeth gotowała nasze ulubione potrawy. Potem wszyscy siadaliśmy przy stole kuchennym i razem jedliśmy. Po narodzinach Feliksa pod koniec 2002 podarowałem Elizabeth pralkę, tak by nie musiała już więcej prać ubrań samodzielnie. – mówi w rozmowie z prawnikiem Fritzl.
Rudolf Mayer jest jednym z najbardziej znanych adwokatów w Austrii. Mówi się o nim „adwokat-gwiazdor” i „adwokat od spraw ciężkich”. Sześćdziesięcioletni prawnik z Wiednia bardzo często podejmuje się spraw, które z góry są przegrane dla jego klientów, natomiast jemu przynoszą rozgłos. Był obrońcą seryjnej morderczyni, Elfriede Blauensteiner, zwanej „Czarną Wdową”, zawodowych morderców, którzy zabili ojca chrzestnego gruzińskiej mafii, rezydującego w Austrii, a także Franza Fuchsa – austriackiego nacjonalisty i terrorysty, który wysyłał listy z bombami do osób pomagającym uchodźcom oraz do polityków.
Prawnik od trudnych spraw
Dziś ten znany i drogi prawnik jest obrońcą Josefa Fritzla. Nie wiadomo czy za swoją pracę bierze od niego pieniądze czy pracuje za darmo. Nie ukrywa jednak swojej strategii obrony Fritzla – chce doprowadzić do uznania go niepoczytalnym. W ubiegłym tygodniu zdecydował się na ujawnienie mediom zapisków z rozmowy z Josefem Fritzlem. Wynika z nich, iż Fritzl traktował swoją córkę Elisabeth oraz zrodzonych z kazirodczego związku Kerstin, Stefana i Felixa za swoją drugą, ale równorzędną rodzinę. Z opowieści Fritzla wynika, że spędzał z nimi święta i obchodził urodziny. Zawsze był na nich tort i prezenty. Na Boże Narodzenie miał zawsze przynosić na dół choinkę.
Śledczy nie są na razie w stanie stwierdzić czy opowieści Josefa Fritzla są prawdziwe, czy też są jedynie strategią obraną przez jego adwokata, dzięki której będzie on próbował choć częściowo zmienić wizerunek swojego klienta w mediach.
W piwnicy śledczy
Tymczasem zarówno w piwnicy, w której Josef Fritzl przetrzymywał swoją rodzinę, jak i w domu, w którym mieszkał oraz w przydomowym ogrodzie nadal pracują policjanci. Przy użyciu specjalnych urządzeń sprawdzają czy nie ma tam kolejnych ukrytych pomieszczeń. Ujawniają również kolejne fakty o życiu w podziemiu. Elisabeth i jej dzieci większość czasu w piwnicy spędzali siedząc lub leżąc – piwnica była bardzo słabo wentylowana, ruch powodował u nich kłopoty z oddychaniem. Z tego też powodu w piwnicy pracuje obecnie nie więcej niż czterech policjantów, którzy często się wymieniają, brakuje bowiem w podziemiu powietrza. Śledczy mówią również, że pomieszczenia w piwnicy są mocno zagrzybione.
Lekarze z kliniki psychiatrycznej Amstetten-Maur poinformowali, iż Elisabeth oraz jej synowie: Stefan i Felix mają problemy z oddychaniem oraz poruszaniem się. Wg szefa kliniki, Bertholda Kepplingera, najważniejszym obecnie etapem terapii jest przyzwyczajenie dzieci do światła dziennego oraz przywrócenie u nich orientacji w przestrzeni. Kerstin, która spędziła 19 lat swojego ziemia w piwnicy, nadal przebywa w szpitalu w Amstetten. Jej stan jest ciężki, jest w śpiączce.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer TVN