Dziewięć osób zginęło, a około 100 zostało rannych w wyniku krwawego zamachu, do którego doszło w mieście Dajr az-Zaur, na wschodzie Syrii - informuje państwowa agencja SANA. Media twierdzą, doszło do eksplozji samochodu i że atak przeprowadził zamachowiec samobójca.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie do eksplozji doszło na ulicy, przy której znajduje się siedziba wywiadu wojskowego oraz szpital wojskowy. Obserwatorium podało, że po wybuchu wywiązała się strzelanina.
Na nagraniach wideo umieszczonych w internecie widać ciemną chmurę dymu, która unosi się nad miastem.
W ostatnich miesiącach siedziby sił bezpieczeństwa były celami ataków bombowych w Syrii, gdzie reżim prezydenta Baszara el-Asada od ponad roku tłumi wystąpienia opozycji.
11 tys. ofiar
Według Obserwatorium w wyniku zbrojnego konfliktu między przeciwnikami Asada i podporządkowanymi mu formacjami zginęło już ponad 11 tys. ludzi. ONZ twierdzi, że ofiarą rządowych represji padło ponad 9 tys. ludzi. Z kolei syryjskie władze mówią, że w aktach przemocy, za którymi stoją islamscy bojownicy, zginęło 2,6 tys. żołnierzy i policjantów.
W kraju od kilku tygodni przebywają obserwatorzy ONZ, których zadaniem jest nadzorowanie kruchego zawieszenia broni. Szef tej misji, norweski generał Robert Mood, oświadczył w piątek w Damaszku, że obserwatorzy nie są w stanie doprowadzić do istotnego zredukowania przemocy. Jedyną szansą, według niego, byłoby nawiązanie w Syrii i poza jej granicami dialogu między wszystkimi stronami konfliktu.
Źródło: PAP, Reuters