70 lat temu powszechnie zakładano, że to niemożliwe. 14 października 1947 roku młody amerykański pilot Chuck Yeager w małym samolocie eksperymentalnym X-1 udowodnił jednak wszystkim, że da się przebić barierę dźwięku. Jako pierwszy przeżył spotkanie z "demonem prędkości" i został legendą lotnictwa.
Uroczyste obchody rocznicy organizuje USAF, lotnictwo wojskowe USA. A konkretnie baza Edwards, gdzie 70 lat temu w prymitywnych warunkach szykował się do swojego historycznego lotu Yeager. Dzisiaj to wielki kompleks, gdzie wojsko USA i NASA prowadzą różne eksperymenty związane z lotem.
Lot dla uczniów
W ramach uroczystości, 13 października, czyli dzień przed rocznicą lotu Yeagera, z bazy wystartują dwie formacje samolotów wojskowych. Jedna to bombowiec strategiczny B-1B w eskorcie dwóch myśliwców F-16 a druga to myśliwce F-15, F-16, F-22 i F-35. Obie mają niezależnie od siebie przelecieć powoli nad południową Kalifornią na małej wysokości. Ich punktami nawigacyjnymi będzie kilkadziesiąt szkół, których uczniowie będą mogli dzięki temu podziwiać samoloty. W założeniu wojska i władz stanu akcja ma zainteresować dzieci naukami ścisłymi, a być może kiedyś aeronautyką.
Zabójcza granica
Wyjątkowe obchody 70. rocznicy przełamania bariery dźwięku to przejaw tego, jak bardzo Amerykanie są dumni z tego osiągnięcia, niezaprzeczalnie jednego z największych w historii lotnictwa. Do momentu historycznego lotu Yeagera piloci traktowali barierę dźwięku jak zabójczego "demona prędkości". Ktokolwiek do niej się zbliżył lub przez nieuwagę przekroczył, miał nikłe szanse na przeżycie. Zdarzało się to przez przypadek, zazwyczaj podczas ostrego nurkowania w trakcie walki myśliwców. Stąd właśnie wzięło się pojęcie "bariery" dźwięku. W latach 40. zaobserwowano bowiem, że samoloty zbliżające się do prędkości, z jaką przemieszcza się dźwięk (około 1,2 tys. km/h, konkretna wartość zależy między innymi od temperatury, wilgotności i ciśnienia powietrza), stykają się z niewidzialną przeszkodą. Wpadały w gwałtowne wibracje, wymykały się pilotom spod kontroli i bardzo często rozbijały się. Domyślano się, że to efekt nieznanych zjawisk aerodynamicznych. Nie rozumiano ich jednak. Ich poznanie stało się bardzo ważne, ponieważ w okresie II wojny światowej samoloty uległy gwałtownemu rozwojowi, pojawiły się silniki odrzutowe. Latanie z prędkościami przekraczającymi tysiąc km/h stawało się realną możliwością.
Samolot jak pocisk karabinowy
Prace nad stworzeniem odpowiedniego samolotu, zdolnego zmierzyć się z "demonem", rozpoczęto już podczas II wojny światowej. Najpierw prym wiedli w tym Brytyjczycy, jednak wycieńczona konfliktem Wielka Brytania nie miała środków na większy program badawczy. Pałeczkę przejęli więc Amerykanie, którzy już po zakończeniu wojny przyśpieszyli pracę. Ich efektem był samolot X-1, którego kształt wzorowano na pocisku karabinowym kalibru pół cala. Wiedziano, że po wystrzale przekracza on barierę dźwięku i zachowuje się stabilnie. Zbudowano więc samolot, który określano jako "pocisk pół cala ze skrzydłami". Na przedzie dodano ciasną i prymitywną kabinę pilota a z tyłu doczepiono silnik rakietowy. Właśnie w czymś takim Yeager ostatecznie rzucił wyzwanie "demonowi" i przeżył. Nie obyło się bez problemów. X-1 tak jak wszystkie ówczesne samoloty również wpadał w silne wibracje podczas zbliżania się do prędkości dźwięku. Pilot miał duże problemy z zachowaniem kontroli. Dopiero modyfikacja sterów maszyny pozwoliła na sukces. Dzisiaj przekraczanie bariery dźwięku jest dla samolotów wojskowych codziennością. Jest tak za sprawą rozwiązań konstrukcyjnych wypracowanych między innym na bazie X-1. Sam Yeager został legendą lotnictwa i idolem kolejnych pokoleń pilotów. Dosłużył stopnia generała i odszedł do cywila w 1975 roku, po 34 latach w lotnictwie. Dzisiaj ma 94 lata.
Autor: Maciej Kucharczyk//kg / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF