Co najmniej cztery osoby zginęły w wyniku powodzi, jakie nawiedziły południowe i wschodnie rejony stanu Kolorado - poinformowały w piątek władze stanowe. Los 80 osób nie jest znany.
Gwałtowne ulewy utrzymują się nad tymi rejonami od kilku dni i dotknęły m.in. dużych miast takich jak Denver, Colorado Springs, Fort Collins, Aurora czy Boulder. Woda podmyła wiele dróg, a inne zalała. Przez pewien czas zamknięte były niektóre odcinki międzystanowych autostrad w okolicy Denver. Wzburzona woda wdzierała się do domów i porywała z sobą samochody; zawaliło się kilka budynków. Trudna sytuacja wymusiła ewakuację kilkuset osób.
Interwencje Gwardii Narodowej
W piątek, korzystając z przerwy w opadach, ekipy ratownicze Gwardii Narodowej dotarły do niewielkiej miejscowości Lyons, która została całkowicie zalana i odcięta od świata. Poziom wody sięga tam ponad 1,5 metra. Uwolniono ok. 2 tys. osób uwięzionych we własnych domach. Akcję ratunkową prowadzi się też przy pomocy śmigłowców, podejmując osoby z dachów domów. Najbardziej dotknięte jest hrabstwo Boulder na północy stanu, które zostało całkowicie odcięte od świata po tym, jak woda zalała drogi. Mieszkańcy schronili się na wyżej położonych obszarach. Synoptycy przewidują, że ulewy potrwają do soboty. Opady deszczu w mieście Boulder były - według meteorologów - najgorsze od 1919 r.
Autor: łuk//kdj / Źródło: PAP