Po wypadku w Stargardzie: dwie osoby nadal w szpitalu

Filmik z zajścia nagrany przez świadka
Filmik z zajścia nagrany przez świadka
Źródło: Stoją! Stargard

Sześć osób poszkodowanych, trzy trafiły do szpitala. Wśród nich jest 10-letnie dziecko. Tak zakończyła się próba zrobienia samochodem ewolucji przez 18-letniego kierowcę w Stargardzie. Świadkowie mówią: to była nielegalna impreza, policja nie interweniowała.

Kierowca srebrnego bmw kombi jedzie rondem na Placu Wolności. Próbuje driftu – kontrolowanego poślizgu samochodem. Traci panowanie nad autem, uderza w krawężnik, który wybija go w górę, a potem wpada w barierki, za którymi stoi tłum gapiów.

Film, na którym widać zdarzenie, opublikowała na portalu społecznościowym grupa "Stoją! Stargard". Widać na nim, że sytuacja ma miejsce w trakcie, gdy odbywa się normalny ruch uliczny.

- W sobotnim wypadku zostało poszkodowanych sześć osób, trzy trafiły do szpitala. Są to dwie osoby dorosłe oraz 10-letnie dziecko. Ich życie nie jest zagrożone – relacjonuje nam asp. sztab. Irena Kornicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

Zatrzymany 18-latek był trzeźwy. Na razie nie przedstawiono mu żadnych zarzutów. Przebywa obecnie w areszcie.

Jak poinformowała w poniedziałek Natalia Andruczyk, rzecznik prasowy Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego w Szczecinie, jeden z poszkodowanych opuścił szpital już w sobotę, kolejny wyjdzie dzisiaj.

W szpitalu na obserwacji zostaje jeszcze młoda dziewczyna w stanie ogólnym dobrym.

"Zawody driftowe" w centrum miasta

Do wypadku doszło chwilę przed godziną 23. Świadkowie twierdzą, że na portalu społecznościowym zostało opublikowane zaproszenie na nielegalną imprezę. Na jednym z portali ktoś z fałszywego konta założył wydarzenie o nazwie "Zawody driftowe - plac wolności vol.1" (pisownia oryginalna - red.).

W nocy na Kontakt 24 otrzymaliśmy potwierdzenie tej informacji. Jak przekazał komisarz Famulski, policjanci nie mieli w tym dniu zgłoszonej żadnej imprezy odbywającej się w centrum Stargardu.

Świadkowie twierdzą jednak, że policja była na miejscu i była świadoma tego, co się dzieje. - Auta krążyły i te samochody próbowały wyczyniać jakieś dziwne sztuczki. To znaczy latać bokiem, driftować. Stwarzały zagrożenie i to wszystko było na oczach policji - opisywał nocne wydarzenia młody mężczyzna. - W momencie kiedy policja odjechała, wszystkim puściły wodze fantazji i to spowodowało, że jest wypadek - dodał.

"Nie wykaraska się"

Podobnie mówi inny świadek, do którego dotarliśmy. – Oczekiwałbym, że policja spróbuje zablokować tę imprezę – mówi i dodaje, że na miejscu było grubo ponad 100 osób. Widział kilka patroli pieszych i dwa radiowozy. – Niemożliwe, że nie wiedzieli, co się dzieje – uważa.

Z kolei inny świadek wypadku mówił o przebiegu samego uderzenia w barierki. - Samochód wybiło tak na krawężniku, że zderzak znajdował się na wysokości głów przechodniów - opowiadał.

Policja wyjaśnia szczegóły wypadku. Zabezpieczono między innymi monitoring z miejsca zdarzenia.Znajomi kierowcy, który został aresztowany, twierdzą, że samochód miał od bardzo niedawna. – Widziałem jak wysiadał z auta. Był zdruzgotany. Nie wykaraska się z tego – mówią.

Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Szczecin

Czytaj także: