- To była jedyna możliwa decyzja - powiedział o wykluczeniu sztangisty Tomasza Zielińskiego ze składu reprezentacji Polski rzecznik PKOl Henryk Urbaś.
Tegoroczny mistrz Europy w kategorii 94 kg został poddany badaniu antydopingowemu 31 lipca, krótko po przylocie do Brazylii. Informacja, że w jego organizmie wykryto niedozwoloną substancję - nandrolon - dotarła do Polskiej Misji Olimpijskiej 6 sierpnia, a następnego dnia - w obecności zawodnika i przedstawiciela misji medycznej PKOl - w akredytowanym przez WADA laboratorium w Rio otwarto próbkę B i poddano ją analizie.
Cała sprawa wyszła na światło dzienne w poniedziałek, a we wtorek poinformowano o wyniku badania próbki B, który również był niekorzystny dla Polaka. Dla Zielińskiego oznacza to koniec igrzysk olimpijskich.
"Prezes PKOl Andrzej Kraśnicki podjął decyzję o wykluczeniu z reprezentacji Tomasza Zielińskiego. Polska Misja Olimpijska podjęła działania proceduralne zmierzające do zrealizowania tej decyzji" - napisano w przesłanym komunikacie.
"Szok"
Według rzecznika PKOl była to konieczna decyzja. - Przewodniczący polskiej reprezentacji olimpijskiej podjął jedyną możliwą decyzję o wyłączeniu Tomka Zielińskiego ze składu reprezentacji Polski - stwierdził Urbaś.
- Zawodnik jeszcze dzisiaj opuści wioskę olimpijską, zostanie pozbawiony akredytacji, nie będzie miał prawa odwiedzenia w wiosce choćby własnego brata. Takie są konsekwencje tego wydarzenia. Oczywiście dla nas wszystkich jest to ogromny szok w kategoriach moralnych, etycznych i również emocjonalnych - podkreślił.
Jeszcze tego samego dnia prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Szymon Kołecki zapowiedział dymisję.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl