Kamil Glik jest ceniony nie tylko w Polsce, ale również w AS Monaco, gdzie na co dzień występuje. - Bardzo dobry w obronie, silny, nie da się przez niego przejść, a jednocześnie potrafi strzelić gola. W zeszłym roku zdobył kilka ważnych bramek dla naszego zespołu - zachwyca się obrońcą w rozmowie z TVN24 Jean-Paul Chaude, szef kibiców AS Monaco.
Glik od dwóch sezonów jest filarem defensywy AS Monaco. W pierwszym roku polski obrońca przyczynił się do zdobycia mistrzostwa, detronizując najbogatszy klub we Francji PSG oraz dotarł do półfinału Ligi Mistrzów. W zakończonych rozgrywkach został wicemistrzem, grając praktycznie we wszystkich meczach. Szefowie Monaco z pewnością nie żałują wydanych około 10 milinów euro na 30-latka, który wcześniej występował w Torino. - Glik jest jak skała. Bardzo dobry w obronie, silny, nie da się przez niego przejść, a jednocześnie potrafi strzelić gola. W zeszłym roku zdobył kilka ważnych bramek dla naszego zespołu. Osobiście bardzo go lubię, jest sympatyczny i dyskretny. Nie rozmawia często z mediami, ale zawsze jest aktywny na boisku - podkreśla szef kibiców klubu z Księstwa.
Kibice o nim śpiewają
Według Chaude’a reprezentant Polski jest jednym z kluczowych graczy AS Monaco. - Jest bardzo ważnym zawodnikiem. Równie ważnym, jak w poprzednim sezonie Radamel Falcao. Kolumbijczyk grał z przodu, a Glik w obronie. To dwa filary drużyny. Zresztą Kamil zasłużył na własną piosenkę, którą mu śpiewają kibice - mówi. Następnie intonuje: "Glik, Glik, Glik…" - On jest wtedy bardzo zadowolony, klaszcze. Ja mu już kibicowałem, jak grał w Turynie. To przecież niedaleko. A on grał jako kapitan Torino. To dowód, że był ważny, bo we Włoszech rzadko cudzoziemiec pełni tę ważną funkcję. To tylko potwierdza, że w każdej drużynie go cenią - wyjaśnia.
Jak Beckenbauer
Jak fani klubu z Księstwa zareagowali na kontuzję barku Glika? Pierwsze diagnozy brzmiały fatalnie, ale 30-latek poleciał z kadrą do Rosji. Ma być gotowy na trzeci mecz grupowy z Japonią. - Byliśmy rozczarowani. Bo to jest gracz, który zasłużył na wyjazd do Rosji. Ale teraz jesteśmy szczęśliwi, że wszystko się dobrze skończyło - mówi Chaude. - To dowodzi, że on jest jak skała, że jest waleczny. Jest jak Franz Beckenbauer na mundialu w 1970 roku, który miał złamanie, a raczej zwichnięcie obojczyka, a jednak zagrał w półfinale oraz finale obandażowany. Glik ma taką samą siłę charakteru. Posiada wszystko, co trzeba. Oprócz siły charakteru, są też cechy fizyczne. Poza tym myślę, że miał bardzo dobrą opiekę medyczną - kończy.
Autor: kz/dasz / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24