Jedni toną w objęciach kolegów, inni wskazują na masażystów jako autorów ich sukcesów. Jeszcze inni, jak Mario Balotelli, prawie w ogóle nie demonstrują emocji. W Brazylii padają wyjątkowe gole, więc trzeba je okraszać także wyjątkowymi "cieszynkami". Sport.tvn24.pl zaprasza na przegląd tych najciekawszych.
Pamiętacie słynne "kołyski", które pierwsze zaprezentował kibicom Bebeto podczas mistrzostw świata w 1994 roku? Przez dekady gest był powielany setki, jeśli nie tysiące razy. Na wszystkich kontynentach. Moda wreszcie się kończy, teraz piłkarz chcąc pokazać, że spodziewa się dziecka, wkłada piłkę pod koszulkę imitując ciążę. Tak jak Joel Campbell, napastnik Kostaryki. Przyszłemu ojcu życzymy wszystkiego najlepszego!
A co powiecie o fantastycznym geście Luisa Suareza? Urugwajczyk, zanim został zdyskwalifikowany, zdobył dwie kluczowe bramki w meczu z Anglikami. Po jednej z nich podbiegł do masażysty kadry i wskazywał na niego palcami. W ten sposób chciał przekazać, że to on stoi za tym, że napastnik Liverpoolu mógł w ogóle w tym spotkaniu wystąpić. Suarez przez długi czas zmagał się z kontuzją i jego występy w Brazylii stały pod znakiem zapytania. Piękną postawę piłkarza i tak przyćmił incydent z zębami wbitymi w Chielliniego.
Piękny kopniak kung-fu. Szczerze mówiąc, wolimy, gdy zawodnik po strzelonej bramce w tym stylu dewastuje chorągiewkę w narożniku boiska niż z wyciągniętą nogą atakuje niesfornego kibica a la Eric Cantona. Klaas-Jan Huntelaar wszedł na boisko dość późno, więc nic dziwnego, że rozpierała go energia. Po rzucie karnym, który zdecydował o awansie Holendrów do ćwierćfinału pewnie mógłby jeszcze trochę pobiegać. W kolejnym meczu znów będzie musiał liczyć na słabszą formę Robina van Persiego.
Salto Klosego to znak firmowy. Zrobił ich już piętnaście od 2002 roku. Dwanaście lat temu robił je z energią godną młodzieńca, dziś nadrabia gracją, sznytem i elegancją. To w końcu Herr Klose, najlepszy strzelec mistrzostw świata (niesamodzielny, ale kto tam pamięta o pewnym wiecznie kontuzjowanym Brazylijczyku?), ma prawo lądować na pupie - przecież to nie te lata co kiedyś.
I wreszcie, "last but not least" - Gary Lewin. Fizjoterapeuta angielskich piłkarzy pewnie nie sądził, że zamiast pomagać kontuzjowanym piłkarzom, to oni rzucą mu się na ratunek. Po bramce Sturridge'a Lewin tak się cieszył, tak w szaleńczej euforii rzucał się wszystkim w objęcia, że złamał nogę w kostce i w pozycji horyzontalnej musiał opuścić stadion. A później i Brazylię, razem ze zbitymi piłkarzami.
Autor: bucz / Źródło: sport.tvn24.pl