Trener Lecha Poznań Mariusz Rumak wyjaśnił swoją "ucieczkę" z konferencji prasowej po meczu z Górnikiem Zabrze. - Tego dnia byłem na granicy wytrzymałości. Nie chciałem być nieprawdziwy, choć jestem przekonany, że padłoby wiele ciekawych pytań - powiedział.
Tuż po spotkaniu z Górnikiem, wygranym przez poznaniaków 3:1, szkoleniowiec Lecha krótko podziękował piłkarzom za charakter i zaangażowanie, po czym - nie czekając na pytania od dziennikarzy - wstał i wyszedł z konferencji prasowej. Ponieważ w mediach krążyło wiele informacji na temat zachowania Mariusza Rumaka, trener postanowił wyjaśnić, co się wówczas stało.
Granica wytrzymałości
Dla Mariusza Rumaka był to wyjątkowo ciężki wieczór. Mimo zwycięstwa z wiceliderem, kibice "Kolejorza" głośno domagali się zwolnienia szkoleniowca, obwiniając go za kiepski styl gry i wyniki poniżej oczekiwań.
Sam Rumak przyznał, że tego dnia był kłębkiem nerwów. - Każdy jest człowiekiem i dochodzi kiedyś do granicy. Ja w tym dniu byłem blisko granicy wytrzymałości. Nie chciałem być nieprawdziwy, choć jestem przekonany, że padłoby wiele ciekawych pytań - przyznał na wtorkowej konferencji prasowej.
To nie brak szacunku
Trener "Kolejorza" poprosił również, by jego zachowania nie odbierać jako pokazu nonszalancji czy braku szacunku. - To, że wtedy wyszedłem, to nie był żaden brak zaufania czy obawa. Nazwałbym to raczej niedyspozycją, a taka zdarza się każdemu - wyjaśnił.
Autor: ekstraklasa.tv