Jednym z najważniejszych tematów, jakie porusza Honet w tomie świat był mój, jest odchodzenie. Ma ono różne oblicza. Odeszła już przeszłość, wraz z całym bagażem wspomnień, doświadczeń i dzieciństwem. Wspomnieniem jest również kobieta, o której tak trudno mu zapomnieć. Mierzy się z miłością, która ich łączyła, z tym, że kiedyś do kogoś należał, z rozstaniem i z jej śmiercią, najbardziej ostateczną formą odejścia.
Poezja zapisana w zbiorze świat był mój jest bowiem niezwykle plastyczna. Z kolejnych tekstów wyłaniają się obrazy, które, choć zwyczajne, z niezwykłą siłą zapadają w pamięć. Ciemna kotłownia, „miasteczko leżące między wzgórzami”, „zwęglone zimorodki na dachu”, „chłopcy z niskopodłogowego autobusu”, którzy „biegną z maczetami, by oświetlić miasto”.
Cała książka Honeta jest właśnie taka – oniryczna, skomplikowana, oparta na odległych, nieoczywistych skojarzeniach. Oszczędność słów i niezwykłe zagęszczenie znaczeń powodują, że jej zrozumienie wymaga wysiłku.
Spotkanie ze światem, który był czyjś, pozwala zmierzyć się z odchodzeniem i spojrzeć inaczej na rzeczywistość, teraźniejszość, przeszłość – i sny. Można odnaleźć tu poetę, a można odnaleźć siebie – zszokowanego lub zachwyconego. Na pewno zaintrygowanego.
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja im. Wisławy Szymborskiej