Piątek, 14 października Miał milion złotych i postanowił podzielić się nim z innymi. Filantrop z Podkarpacia, pan Alfred, od kilku lat wspiera zdolną młodzież ze swojej rodzinnej wsi. - Pomyślałem, że mogę pomóc tym, którzy dążą do Nobla - mówi.
W miejscowości Głojsce na Podkarpaciu wszyscy znają pana Alfreda. To on po tym, jak uzyskał milion złotych ze sprzedaży ziemi, postanowił podzielić się małą fortunką z innymi. Milion procentuje na lokacie, a odsetki mężczyzna przeznacza na stypendia dla zdolnych młodych ludzi ze swojej rodzinnej wsi, choć sam od lat mieszka we Wrocławiu.
Pieniędzmi zarządza fundacja, które przewodniczy Genowefa Pietruś. - Mi się po prostu w głowie nie mieści, że taka osoba jest. Wzruszające to po prostu jest - mówi.
Mieszkańcy wioski też nie mogą się nadziwić hojności starszego pana. - To osoba, która z nieba nam spadła. Córka dzięki temu może dalej studiować. Takich ludzi nam dużo potrzeba - mówi jedna z mieszkanek Głojsców.
Filantrop o "miętkim" sercu
On sam tłumaczy skromnie, że dostał nieoczekiwanie więcej pieniędzy, niż było mu potrzebne. - To pomyślałem, że mogę pomóc tym, którzy dążą do Nobla, bo Nobel pomaga tym, którym już się udało - przekonuje mężczyzna.
Podopieczni pana Szwasta radzą sobie doskonale. Justyna, studentka Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, projektuje kostiumy teatralne i ma przed sobą realną wizję kariery. Ale kilkaset złotych stypendium to cenne wsparcie, bo materiały potrzebne do projektów są bardzo drogie.
Dla Justyny filantrop nagiął nawet regulamin, bo zgodnie z nim stypendia mogą otrzymywać tylko studenci kierunków technicznych, przyrodniczych, prawnych i ekonomicznych. - Ale ja mam "miętkie" serce - tłumaczy pan Alfred.
"Święty Mikołaj i gwiazdka z nieba"
Sukces odniosła też Ania, która skończyła biologię i pracuje w laboratorium. Czasy, gdy dostawała stypendium, wspomina ze wzruszeniem, zwłaszcza, że zdarzały się "bonusy". - Ja sie bardzo cieszę, że inne osoby usłyszą o nim, bo nie często sie zdarza, żeby człowiek z własnej kieszeni bezinteresownie przekazał pieniądze - mówi Ania. - On jest świętym Mikołajem i gwiazdką z nieba. I nie tylko dla studentów, ale w ogóle dla wsi - dodaje Genowefa Pietruś.