Na dziesiątym meczu zakończyła się przygoda Washington Wizards w tegorocznych play-offach. W szóstym starciu półfinału Konferencji Wschodniej NBA zespół Marcin Gortata uległ u siebie zespołowi Atlanty Hawks 91:94 i całą rywalizację przegrał 2-4.
W piątek Wizards toczyli heroiczny pojedynek o pozostanie w grze. Przez większość meczu warunki dyktowali koszykarze trenera Mike’a Budenholzera, wybranego najlepszym szkoleniowcem NBA w tym sezonie.
Pierwszą kwartę wygrali wprawdzie gospodarze 20:19, ale do przerwy było już 45:39 dla rywali, a w połowie trzeciej odsłony goście uzyskali nawet 15-punktowe prowadzenie (62:47).
Ambitna pogoń Czarodziejów pozwoliła im jednak odrobić straty i nawet wyjść na jednopunktowe prowadzenie. Przy wyniku 88:89 na 1.14 przed końcem lider Wizards John Wall wykorzystał tylko jeden rzut wolny.
Powtórka było blisko
Tak jak w spotkaniu numer pięć w Atlancie, tak i tu wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich sekundach. Przy wyniku 93:91 dla Jastrzębi na 6,4 sekundy przed końcem spotkania Dominikańczyk Al Horford wykonywał dwa rzuty wolne. Trafił tylko drugiego i Czarodzieje mieli szansę na doprowadzenie do dogrywki.
Po rozrysowaniu akcji przez trenera Randy’ego Wittmana piłkę otrzymał specjalista od rzutów z dystansu Paul Pierce. 37-letni weteran zwiódł pilnującego go Kyle’a Korvera i trafił za trzy punkty. Radość kibiców i zawodników gospodarzy trwała jednak tylko chwilę. Sędziowie po analizie zapisu wideo rozstrzygnęli, że piłka opuściła rękę rzucającego ułamek sekundy po tym, jak na tablicy zapaliło się światło sygnalizujące koniec spotkania. Punktów nie zaliczono.
Marcin Gortat rozegrał jedno z najsłabszych spotkań w play off w ostatnich dwóch latach. Przebywał na parkiecie tylko 12 minut (najkrócej ze wszystkich meczów play off w barwach zespołu z Waszyngtonu), zdobył dwa punkty w pierwszej skutecznej akcji Czarodziejów w meczu, trafił tylko jeden z czterech rzutów z gry. Miał trzy zbiórki (jedną w obronie i dwie w ataku). W obydwu tych elementach to jego najniższy dorobek w tegorocznym play off. Zapisał w statystykach także stratę i faul.
Jastrzębie najlepsi od 45 lat
Najwięcej punktów dla Wizards zdobył Bradley Beal - 29; Wall, grający z kontuzjowaną dłonią, dołożył 20 i 13 asyst; a rezerwowy francuski środkowy Kevin Seraphin – 13 pkt, co jest jego rekordem w play off i osiem zbiórek. W zespole gości wyróżnili się Carroll - 25 (rekord w play off) i 10 zb., Jeff Teague i Paul Millsap - po 20 (ten drugi także 13 zb.).
Atlanta awansowała do finału Konferencji Wschodniej po raz pierwszy od 1970 roku. Wizards, prowadzący w tej serii 2-1, przegrali trzy kolejne spotkania i odpadli z rozgrywek. Był to siódmy kolejny przypadek w historii klubu z Waszyngtonu, że nie zdołali w play off wygrać u siebie spotkania, w którym groziło im wyeliminowanie.
Po meczu numer sześć odpadli także przed rokiem, gdy także rywalizowali z drużyną rozstawioną w numerem pierwszym w konferencji. Wówczas, także 15 maja w hali Verizon Center, przegrali z Indiana Pacers 80:93.
W finale Konferencji Wschodniej Hawks spotkają się z Cleveland Cavaliers, którzy dzień wcześniej, także w szóstym spotkaniu, zakończyli rywalizację z Chicago Bulls. Pierwszy mecz w środę w Atlancie.
Na Zachodzie rządzą Wojownicy
Z kolei koszykarze Golden State Warriors awansowali - pierwszy raz od 1976 r - do finału Konferencji Zachodniej NBA. W piątek w nocy czasu polskiego pokonali Memphis Grizzlies 108:95 i całą rywalizację wygrali 4-2. Rywalami Warriors w finale konferencji będą Los Angeles Clippers lub Houston Rockets. W rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 3-3.
Autor: lukl / Źródło: sport.tvn24.pl