Piłkarze reprezentacji Danii blisko awansu do 1/8 finał mistrzostw świata. W starciu z Australijczykami szybko wyszli na prowadzenie, później stracili gola z rzutu karnego i choć w drugiej połowie przewagę mieli ich rywale, to remis udało się im dowieźć do końca.
Duńczycy - rywale naszej reprezentacji w eliminacjach - zaczęli mistrzostwa od wygranej z Peru 1:0. Skromnej i dość szczęśliwej. Rywale z Ameryki Południowej jeszcze przy remisie zmarnowali rzut karny, w końcowych minutach ostro naciskali, mieli sporo sytuacji, ale nie potrafili żadnej wykorzystać.
O braku szczęścia, a wręcz pechu, mogli po pierwszej kolejce mówić natomiast Australijczycy. Przeciwko jednemu z faworytów turnieju - Francuzom - zagrali nieźle. Bramkę na 1:2 wbili sobie sami. Samobójcze trafienie zapisał na swoim koncie Aziz Behich.
Znów podarował karnego
Przed czwartkowym meczem pod większą presją były więc Kangury. Dlatego wydawało się, że odważnie zaatakują. Jeśli nie mieli tego w planach, to i tak zostali do tego zmuszeni. Duńczycy objęli prowadzenie. Bardzo szybko, już w szóstej minucie, kapitalnym strzałem popisał się Christian Eriksen, czyli ten na którego reprezentacja liczy najbardziej.
Wydawało się, że to dla Duńczyków idealny scenariusz. Sparingi przed mistrzostwami pokazały, że strzelanie goli przychodzi im znacznie trudniej niż bronienie dostępu do własnej bramki.
Mecze kontrolne to jednak nie to samo co turniej. W Rosji przekonało się o tym już kilka reprezentacji, w tym właśnie Duńczycy. Wspominany karny niewykorzystany przez Peru został podyktowany za faul Yousuffa Poulsena, który nieodpowiedzialnie podcinał w polu karnym rywala.
Zawodnikowi na co dzień grającemu w ekipie RB Lipsk wtedy się upiekło. Na dodatek w drugiej połowie odkupił winy, zdobywając gola decydującego o wygranej. Został bohaterem. W meczu z Australijczykami znów jednak przeżywał swój mały koszmar. W pierwszej połowie niefortunnie interweniując w polu karnym zagrał piłkę ręką. Sędzia podyktował jedenastkę, a tę na gola zamienił Mile Jedinak.
W drugiej połowie tempo meczu wciąż było szybkie. Wydawało się, że to Australijczycy mają więcej sił, bo to oni odważniej atakowali. Bramkarz Kasper Schmeichel kilka razy musiał interweniować. Największe zagrożenie stwarzał pod jego bramą Mathew Leckie, Duńczycy momentami się gubili. Ale tak jak w meczu z Peru - szczęście było z nimi do samego końca.
W ostatniej kolejce ekipa Age Hareide zagra z Francją, a Australia z Peru. Losy awansu ważyć się będą do samego końca.
Autor: TG / Źródło: sport.tvn24.pl