- To, że Lech zremisował z Widzewem nie działa na korzyść Podbeskidzia - uważa przed piątkowym starciem obu drużyn w Poznaniu Czesław Michniewicz, były trener i Lecha, i Podbeskidzia. - Gdyby nie dzielenie punktów po pierwszej fazie sezonu, to odbiór wyników Lecha byłby zupełnie inny. Kibice łudzą się, że ten sezon może zakończyć się happy-endem - dodał.
W poprzednim sezonie prowadzone przez Michniewicza Podbeskidzie wygrało przy Bułgarskiej 2:0, stawiając kolejny krok w heroicznej walce o utrzymanie. Dziś sytuacja się powtarza. "Górale" znów bronią się przed spadkiem, tyle że pętla na ich szyi nie jest jeszcze zaciśnięta tak mocno, jak wtedy.
- Dzisiaj są w trochę lepszej sytuacji. Wtedy mieliśmy tylko trzy mecze do końca, teraz jest ich więcej, na dodatek będzie jeszcze dzielenie punktów. W Poznaniu zagrają ostrożnie. Swoich szans na gola będą szukać w kontrach i stałych fragmentach gry - zauważa Michniewcz.
Wiadomo jaka liga
Ruch, Pogoń i Podbeskidzie - tylko te trzy zespoły nie doznały jeszcze porażki w tym roku. Trzy remisy i jedna wygrana "Górali" nie robią na trenerze większego wrażenia. - To jeszcze nic wielkiego nie przegrać w polskiej lidze, wiadomo jaka ona jest. Niemniej jednak zespół mając taką serię czuje się mocniejszy - dodaje.
Lech powinien skupić się na swojej dyspozycji. Po porażce 1:5 z Pogonią, w poniedziałek "Kolejorz" znów nadwyrężył zaufanie kibiców remisując 2:2 wygrany już (prowadził 2:0) mecz z Widzewem.
- Gdyby nie dzielenie punktów po pierwszej fazie sezonu, to odbiór wyników Lecha byłby zupełnie inny. Teraz kibice łudzą się, że ten sezon może zakończyć się happy-endem - uważa Michniewicz.
Dostanie im się za Widzew?
Według niego w piątkowym meczu Podbeskidzie nie stoi na straconej pozycji, ale faworytem jest oczywiście zespół Mariusza Rumaka.
- To, że zremisował z Widzewem nie działa na korzyść gości. Podobnie jak w meczu z Piastem, zespół z Poznania będzie chciał przed własną publicznością wygrać w przekonującym stylu - twierdzi trener.
Lech rozbił gliwiczan 4:0.
Autor: ekstraklasa.tv