Są stenogramy
Ze stenogramów rozmów zarejestrowanych przez CBŚ wynika, że Wojciech K. szczególnie interesował się sprawą Olewnika. Jasiński prowadził ją od lipca 2006 r. Kiedy w maju 2006 r. zapadła decyzja o przekazaniu akt sprawy Olewnika do Olsztyna, Jasiński zadzwonił do biznesmena i poinformował go: – Mamy tę sprawę.Później wielokrotnie zdradzał mu szczegóły śledztwa. W jednej z ostatnich podsłuchanych rozmów Wojciech K. zadzwonił do Jasińskiego, by ten podjechał do niego do domu. – Jest tu kilka czeków do podpisania – powiedział. CZYTAJ WIĘCEJ
- Problemem pana Jasińskiego jest to, że on ma problem integracji z osobami takimi jak Włodzimierz Olewnik, z którym wypił niejedną wódkę. Być może wypił też niejedną wódkę z ludźmi ze stowarzyszenia, z którymi się zintegrował – mówił w programie „24 godziny” Sylwester Latkowski, współautor książki „Olewnik, śmierć za 300 tys.". Właśnie w Warmińsko-Mazurskim Stowarzyszeniu na Rzecz Bezpieczeństwa – kontynuował Latkowski – działa Wojciech K., podejrzany o związki ze światem przestępczym biznesmen.
Adwokat: Prokurator Jasiński w dalszym ciągu jest bohaterem/TVN24
Zdaniem Latkowskiego, to co umknęło opinii publicznej to fakt, iż sam Włodzimierz Olewnik chciał, by stowarzyszenie w którym działa Wojciech K. pomogło przenieść śledztwo do Olsztyna, do prokuratora Jasińskiego.
„O co tu chodzi?”
- W czerwcu tego roku odbyło się walne posiedzenie członków stowarzyszenia, gdzie działa Wojciech K. Włodzimierz Olewnik dziękował członkom i mówił, że stowarzyszenie w 90 procentach przyczyniło się do wyjaśnienia sprawy. 10 procent to upór rodziny – mówił Latkowski. – O co tu chodzi? – dopytywał.
Adwokat: Jasiński „w dalszym ciągu jest bohaterem”
Obecny w studiu Bogdan Borkowski – adwokat rodziny Olewników – stanowczo stwierdził, iż prokurator Jasiński „w dalszym ciągu jest bohaterem tej sprawy”. – To on doprowadził sprawców przed sąd i doprowadził do tego, że odnaleziono ciało – mówił Borkowski. Zdaniem adwokata, „jeżeli jednak były błędy, to należy to ustalić”. – Prokurator nie powinien nikogo poza stronami informować o przebiegu śledztwa – kontynuował Borkowski.
Adwokat tłumaczył też, że podziękowania Włodzimierza Olewnika były skierowane do stowarzyszenia, w którym „działa wiele zacnych ludzi”. Włodzimierz Olewnik – dodał Borkowski – nie wiedział o faktach ujawnionych przez media. – Być może ta jego wypowiedź byłaby troszkę inna w tej sprawie – stwierdził adwokat.
Dziennikarz: Powinna zapalić się czerwona lampka
- Śledztwo co do zasady powinno być tajne – ocenił z kolei Robert Socha, dziennikarz „Superwizjera TVN”. – Prokurator nawet wobec swojego przyjaciela, kolegi, nie powinien mówić na jakim etapie jest to postępowanie, co zrobił i co jeszcze zamierza zrobić - dodał dziennikarz.
Dziennikarz „Superwizjera”: Śledztwo co do zasady powinno być tajne/TVN24
– Biznesmen Wojciech K. jest osobą, która w latach 90. była opisywana również przez prokuratorów jako osoba kierująca zorganizowana zorganizowaną grupą przestępczą – mówił Socha. Jego zdaniem, „już sam fakt dobrej znajomości prokuratora z tego typu człowiekiem, powinien sprawić, że zapala się czerwona lampka”.
"Nie mam sobie nic do zarzucenia"
- Nie mam nic do ukrycia, ani sobie do zarzucenia. To kłamliwe doniesienia - powiedział prokurator Piotr Jasiński w odpowiedzi na doniesienia "Superwizjera" i "Rzeczpospolitej". Prokurator Jasiński podkreślił, że na razie nie chce szerzej odnosić się do medialnych doniesień, które określił jako "kłamliwe". Przyznał, że w pierwszej chwili przyszło mu do głowy, by pozwać dziennikarzy do sądu. - Na razie, podkreślam na razie, wstrzymuję się z komentarzami - powiedział prokurator. CZYTAJ WIĘCEJ
tka/ola