LeBron James i Miami Heat zmierzają po kolejny mistrzowski pierścień. Na drodze obrońców tytułu w finale Konferencji Wschodniej staną koszykarze Indiana Pacers. Na Zachodzie też będzie ciekawie. Wielkich emocji nie zabraknie w pojedynku wagi ciężkiej pomiędzy prowadzonymi przez Zacha Randolpha Memphis Grizzlies i San Antonio Spurs Tima Duncana.
Seria podkoszowych
San Antonio Spurs (2. miejsce w konferencji)Memphis Grizzlies (5)
Spurs w półfinale Konferencji Zachodniej pokonali rewelację rozgrywek posezonowych Golden State Warriors. Kluczem do zwycięstwa było zatrzymanie jednego z lepszych zawodników w tych play-off Stephena Curry'ego.
Grizzlies przejechali się natomiast po najlepszej w sezonie zasadniczym drużynie na Zachodzie Oklahoma City Thunder. Byłaby to sensacja, gdyby nie fakt, że w tej serii nie mógł zagrać motor napędowy i drugi najlepszy zawodnik "Grzmotów" Russell Westbrook.
Spurs co roku są silni i od przyjścia do NBA Tima Duncana 16 lat temu zawsze meldowali się w play-off. Grizzlies dopiero od kilku lat pukają do elity, a udział w finale konferencji jest najlepszym osiągnięciem w historii klubu z Tennessee.
"Niedźwiadki" mają nadzieję jednak powtórzyć niespodziankę jaką sprawili dwa lata temu, gdy w pierwszej rundzie play-off wyeliminowali najlepszych na Zachodzie w sezonie regularnym Spurs.
- To będzie seria podkoszowych. Wzrost na pewno nam pomoże. Jesteśmy inną drużyną niż dwa lata temu - podkreślił jeden z liderów Spurs, Tim Duncan.
I tak jak dwa lata temu można spodziewać się bardzo fizycznej i intensywnej rywalizacji, w której o końcowym zwycięstwie zadecyduje to, kto wykaże się większą determinacją i wolą walki.
- To nie będzie piękne, sorry. Jeżeli komuś wydawało się, że seria z Warriors była fizyczna, to teraz będzie jakieś 10 razy bardziej - zaznaczył Duncan.
Lider: Remis. Obie ekipy opierają się na grze zespołowej i w każdym meczu zmienia się osoba lidera. W Spurs są to na ogół Tony Parker i Tim Duncan, a czasem Manu Ginobili, a Grizzlies kolektywnie przewodzą Zach Randolph, Marc Gasol i Mike Conley.
Trener: Przewaga Spurs. Gregg Popovich zdobył z "Ostrogami" cztery tytułu mistrzowskie. Lionel Hollins też jest uważany za wielkiej klasy fachowca, ale z Popovichem równać się nie może.
Podkoszowi: Przewaga Grizzlies. Choć Zach Randolph i Tim Duncan prezentują zbliżony poziom, to już Marc Gasol jest wyraźnie lepszy od Tiago Splittera.
Obwodowi: Remis. Rozgrywający "Niedźwiadków" Mike Conley jest jednym z bardziej niedocenianych koszykarzy na tej pozycji w NBA, tak jak i lider "Ostróg" Tony Parker. Dobrze grający w ataku Danny Green i Kawhi Leonard ze Spurs będą musieli stanąć przeciwko jednym z lepszych obrońców w NBA: Tony'emu Allenowi i Tayshaunowi Princowi.
Ławka: Przewaga Spurs. Manu Ginobili robi różnicę - superszybki rezerwowy Grizzlies Jerryd Bayless nie może się równać z doświadczonym Argentyńczykiem.
Tak jak Tim Duncan zauważył, o przebiegu tej serii będą decydować podkoszowi. Co prawda "Ostrogi" poprawiły się w tym elemencie, ale również center "Miśków" Marc Gasol zrobił wyraźny postęp i to jego osoba okaże się kluczowa w tej rywalizacji.
Nasz typ w tej serii: 4:3 dla Grizzlies
Seria obwodowych
Miami Heat (1)Indiana Pacers (2)
Heat gładko pokonali Chicago Bulls 4:1, choć w pierwszy mecz u siebie przegrali. Przetrzebione przez kontuzje "Byki" stać było na niespodziankę w tylko jednym spotkaniu.
Pacers wygrali z wyżej rozstawionymi New York Knicks, którzy nie poradzili sobie z twardą obroną koszykarzy z Indiany. Defensywa graczy z Indianapolis na pewno stworzy również wiele problemów swoim najbliższym rywalom z Florydy.
- Jeszcze nie jesteśmy usatysfakcjonowani. Moja drużyna może zgarnąć całą pulę w tym roku - buńczucznie zapowiedział trener Pacers Frank Vogel.
Lider: Przewaga Heat. LeBron James i wszystko jasne.
Trener: Lekka przewaga Heat. Frank Vogel wykonał świetną robotę z Pacers, a pod jego okiem na gwiazdy NBA wyrastają Paul George i Roy Hibbert. Jednak Eric Spoelstra ma w swym dorobku mistrzostwo i wie co jest potrzebne, by wspiąć się na szczyt.Podkoszowi: Przewaga Pacers. Gra pod koszem jest piętą achillesową ekipy z Miami. Chris Bosh nie ma wystarczającej muskulatury i wzrostu, by mierzyć się Hibbertem, natomiast Udonisowi Haslemowi brakuje umiejętności, by równać się z Davidem Westem.
Obwodowi: Przewaga Heat. To czego brakuje ekipie z South Beach pod koszem, z nawiązką nadrabiają obrońcy i skrzydłowi. Zwłaszcza dwie największe gwiazdy: LeBron James i Dwyane Wade. Rozgrywający Pacers George Hill jest lepszy od swojego vis-a-vis Mario Chalmersa, ale i tak Heat mają zdecydowaną przewagę na obwodzie.
Ławka: Przewaga Heat. Obrońcy tytułu nie tracą na jakości po wejściu rezerwowych do gry, jak to miało miejsce rok temu. Głównie dzięki świetnie rzucającym za trzy Rayowi Allenowi i Shane'owi Battier, wspomaganym przez hiperaktywnych Norrisa Cole'a i Chrisa Andersena. Ławka Pacers ma do zaoferowania tylko Tylera "Psycho-T" Hansbrough i malutkiego D.J. Augustina, a to za za mało na "Żar".
Pacers na pewno stworzą problemy Heat swoją nieustępliwą i twardą grą pod koszem, podobnie jak to miało miejsce rok temu, gdy w drugiej rundzie play-off ostatecznie przegrali z nimi 2:4. Choć wydaje się to nieprawdopodobne to LeBron James jest jeszcze lepszy niż wtedy, podobnie zresztą jak ławka zespołu z Florydy i młodzi gniewni z Indiany znowu nie dadzą rady.
Nasz typ w tej serii: 4:2 dla Heat
Autor: kris//adsz / Źródło: sport.tvn24.pl