Dla polskiego atomu decydujące będą kapitały i podejście KE, miejsce dla energii jądrowej zrobi przede wszystkim węgiel - mówili uczestnicy dyskusji o roli atomu w bezpieczeństwie energetycznym kraju, zorganizowanej przez departament energii jądrowej MG.
Jak mówił szef think-tanku WISE Maciej Bukowski, model oparcia energetyki o węgiel kamienny jako gwarancję niezakłóconych dostaw energii - w obliczu zmian sektora energii - raczej się kończy i to jest miejsce dla energii z atomu. Co do węgla brunatnego, będzie wykorzystywany dłużej, jeśli uda się zbudować nowe odkrywki - dodał.
Koszty nie muszą być wysokie
Również dyrektor departamentu energetyki MG Tomasz Dąbrowski mówił, że co prawda węgiel na długo pozostanie podstawą polskiej energetyki, ale jego rola - z różnych powodów - będzie spadać. Te powody to polityka klimatyczna, poprawa efektywności energetycznej oraz polityczna decyzja o dywersyfikacji źródeł - wymieniał.
Zauważył jednocześnie, że pozostaje pytanie, skąd będzie pochodził węgiel, czy koszt wydobywanego w kraju surowca będzie atrakcyjny. Może się okazać, że węgiel na świecie będzie tak tani, iż produkcja energii z niego będzie dalej atrakcyjna, mimo kosztów emisji w systemie ETS - oceniał Dąbrowski. Podkreślił, że te koszty wcale nie muszą okazać się bardzo wysokie, bo ETS może nie wygenerować wysokich cen z powodu generalnego ograniczania emisji i spadającego popytu na uprawnienia - mówił, zastrzegając, że żaden scenariusz nie jest jeszcze pewny.
Zdaniem Dąbrowskiego, o opłacalności dużych projektów, jak elektrownia jądrowa, raczej będzie decydować koszt kapitału oraz to, ile rozwój źródeł odnawialnych (OZE) pozostawi na rynku miejsca dla innych technologii. Staramy się, aby OZE były na rynku, ale nie generowały dużych kosztów dla innych uczestników - podkreślał dyrektor.
Powinniśmy eksponować atom
Wyraził też opinię, że w obecnej sytuacji na świecie, przy wsparciu rządowych gwarancji, można znaleźć niedrogi kapitał na takie przedsięwzięcie jak atom. Generalnie pieniądz na świecie jest tani, ale wielkie projekty infrastrukturalne ogólnie w Europie nie idą najlepiej - zauważył Bukowski. W przypadku projektów jądrowych, częściowo z powodu regulacji państwowych - dodał.
Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, przypominając słuszny - jej zdaniem - polski pomysł unii energetycznej oceniła jednocześnie, że szkoda, iż Polska nie eksponowała w nim roli atomu, który dla licznych państw UE jest ważnym źródłem energii. Jednak wiele innych krajów postrzega bezpieczeństwo jako wzrost efektywności i OZE, musimy więc walczyć co najmniej o neutralność technologiczną - wskazała.
Zdaniem specjalisty od spraw Niemieckich w OSE - Rafała Bajczuka, Niemcy oficjalnie będą powoływać się na zapisy traktatowe, zostawiające członkom Unii wolną rękę w wyborze źródeł energii, ale jednocześnie będą silnie lobbować za OZE.
Francuzi mogą mieć problem
Tematem dyskusji była też kwestia, czy w polskim projekcie jądrowym - wzorem innych państw - można się zgodzić na inwestora spoza Unii. W Wielkiej Brytanii są to Chińczycy, w Finlandii czy Węgrzech - Rosjanie.
Firmy z UE, np. Francuzi mogą mieć coraz większe kłopoty z wygrywaniem przetargów, dlatego w takiej sytuacji trzeba będzie brać partnerów spoza Unii - mówiła Gawlikowska-Fyk.
W Polsce partner strategiczny ma mieć do 49 proc. w pierwszej elektrowni, a PGE oczekuje, że Grupę z partnerem tym będzie łączyła długoterminowa wspólnota interesów.
Brytyjczycy w projekcie Hinkley Point C mieli na tyle duże ryzyka, że tylko Chińczycy mogli wejść w spółkę (pracują wspólnie z francuskim EDF - PAP) - ocenił Dąbrowski. Wskazał, że z kolei dla Chińczyków od ryzyk ważniejszy jest proces uczenia się i poznawania technologii.
Autor: pp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia-CC-BY | Stefan Kühn