To nie była sytuacja, w której prezydent, będący przy okazji kandydatem na kolejną kadencję, siada przed dziennikarzami, kamerą i rodakami, by bronić swoich dokonań i zapewniać, że ma lepsze pomysły na przyszłość Ameryki niż jego rywal.
To nie była sytuacja, w której prezydent, będący przy okazji kandydatem na kolejną kadencję, siada przed dziennikarzami, kamerą i rodakami, by bronić swoich dokonań i zapewniać, że ma lepsze pomysły na przyszłość Ameryki niż jego rywal.