W Krajowym Rejestrze Sądowym są dopiero od dziesięciu miesięcy. W swoich szeregach mają ludzi, którzy głównie chwalą się niesieniem pomocy uchodźcom. Mimo to ministerialni eksperci, oceniający wniosek o dotację na ponad dwa miliony złotych z publicznych pieniędzy, stwierdzili, że mało znana nawet wśród miejscowych Fundacja Dumni z Elbląga "jawi się jako wiarygodny podmiot" i ma wystarczające doświadczenie, żeby otrzymać gigantyczne wsparcie. Dzięki niemu fundacja stała się właścicielem posiadłości pod miastem. Jako pierwsi opisujemy merytoryczną ocenę wniosku o publiczne środki.
Fundacja Dumni z Elbląga właśnie stała się właścicielem malowniczo położonej posesji w Karczowiskach Górnych. Chodzi o - jak cytujemy za wnioskiem do Ministerstwa Edukacji i Nauki - "posiadłość 2,6698 ha z dwoma domami, dużym tarasem, wiatą na trzy auta, garażem w bryle budynku, domkiem pszczelarza, punktem widokowym obrośnięty piękną Wisterią, dwoma stawami i własnym lasem", na której mieści się "dom z duszą o niepowtarzalnym klimacie, o powierzchni 514 m kw, który składa się z 10 pokoi i dwóch łazienek, i dwóch kuchni".
Zanim resort edukacji i nauki podjął decyzję budzącą zdziwienie wśród lokalnych elbląskich działaczy, wniosek złożony przez nieznaną szerszej publiczności Fundację Dumni z Elbląga ocenił zespół doradczy pracujący na zlecenie ministerstwa. Eksperci zostali wyłonieni w oparciu o art. 30d ust. 1 ustawy z dnia 14 grudnia 2016 r. Prawo oświatowe (Dz. U. z 2021 r. poz. 1082), zgodnie z którym minister właściwy do spraw oświaty i wychowania może powoływać zespoły doradcze lub ekspertów w celu przedstawienia opinii lub ekspertyzy na jego potrzeby.
Do dokumentu dotarły posłanki Koalicji Obywatelskiej Krystyna Szumilas i Katarzyna Lubnauer w ramach kontroli poselskiej. Analizujemy go jako pierwsi.
Fundacja wnioskuje, eksperci oceniają
Dokument został sporządzony 14 listopada 2022 roku. Karta oceny merytorycznej wniosku elbląskiej fundacji to pięć stron formatu A4. Pierwsza strona jest syntezą wniosku złożonego przez Dumnych z Elbląga - znajdujemy tu krótki opis planowanej inwestycji. Czytamy w nim, że w Karczowiskach Górnych pod Elblągiem ma powstać Centrum Edukacyjne, w którym mają być realizowane "inicjatywy służące kształtowaniu postaw obywatelskich". Fundacja chce tego dokonać poprzez "wspieranie lokalnych pomysłów i działań społecznych". Na terenie posesji pod miastem - jak czytamy - mają być organizowane szkolenia edukacyjne, odbywać mają się też "zajęcia i warsztaty z zakresu kultury i przedsiębiorczości, nowych technologii, prawa oraz wiedzy o społeczeństwie". Odbiorcą ma być w założeniu "młodzież lub młodzi ludzie".
W dolnej części pierwszej strony dokumentu znajduje się wykaz zakupów, które mają zostać opłacone z publicznych środków. Tutaj czytamy, że Dumni z Elbląga chcieli dostać 2 mln 551 tys. zł (ostatecznie dostali o 360 tys. zł mniej), co miało wystarczyć na pokrycie całość kosztów związanych z nabyciem nieruchomości i jej wyposażenia (na wyposażenie środków nie przyznano).
Na drugiej stronie zaczyna się część merytoryczna. Sporządzona jest w formie tabelki. Każdy kolejny podpunkt to kluczowe - z punktu widzenia resortu wydającego publiczne pieniądze - pytanie dotyczące podmiotu wnoszącego o wsparcie. Obok pytania jest krótka odpowiedź przygotowana przez zespół doradczy (w formie TAK lub NIE). Poniżej jest krótkie uzasadnienie decyzji.
Pierwsza analizowana przez ekspertów kwestia dotyczy tego, czy inwestycja spełnia założenia i cel, jakiemu ma służyć oraz czy wnioskodawca wykazał wystarczające uzasadnienie znaczenia tej inwestycji dla polityki państwa?
Eksperci odpowiadają: TAK.
W uzasadnieniu czytamy, że "stworzenie Centrum Edukacyjnego, skupiającego się na kształtowaniu postaw obywatelskich m.in. wśród młodzieży z Elbląga, wpisuje się w cele programu MEiN". Ministerialni eksperci stwierdzają dalej, że w nowej placówce będzie można prowadzić działalność, która "w istotnej mierze wpisuje się w założenia oraz cele programu inwestycyjnego" prowadzonego przez resort. W jaki sposób? Między innymi poprzez stworzenie możliwości do organizowania kursów z zakresu kultury, przedsiębiorczości, nowych technologii czy prawa.
Drugi aspekt analizowany przez ministerialnych ekspertów polegał na stwierdzeniu, czy zasadny jest planowany zakres rzeczowy inwestycji i termin realizacji?
Eksperci odpowiadają: TAK.
I uzasadniają: odpowiedź jest twierdząca, bo dotację celową można wykorzystać przed 31 grudnia 2022 roku, a wnioskowana kwota "jest uzasadniona ze względu na rodzaj i skalę prowadzonej działalności przez wnioskodawcę".
Trzecim zadaniem ministerialnych doradców było rozstrzygnięcie, czy wnioskowane środki są adekwatne do zakresu zaplanowanych prac.
Eksperci odpowiadają: TAK.
W dokumencie czytamy, że zdaniem ministerialnych doradców kosztorys jest "adekwatny do zakresu i skali inwestycji".
Zgrzyt, potem pełne zaufanie
Na czwarty analizowany przez zespół doradczy aspekt warto zwrócić uwagę, bo jako jedyny jest on krytyczny dla fundacji z Elbląga. Dotyczy weryfikacji i oceny kosztorysów. Eksperci mieli stwierdzić między innymi, czy kosztorys zawiera poprawnie wyliczoną wartość kosztorysową.
Eksperci odpowiadają: NIE.
Zespół doradczy wskazuje, że Fundacja Dumni z Elbląga powinna była przestawić dodatkowe dokumenty jako podstawę wyceny nieruchomości, a tego nie zrobiła. We wniosku - jak czytamy - powinien znaleźć się operat szacunkowy albo wyniki rozeznania rynku. Doradcy ministerstwa zwracają uwagę, że zakup wyposażenia do nowego Centrum (między innymi smart ekspres do kawy, kulki paintballowe czy okulary VR) "nie mają silnego związku z celem programu MEiN". Dlatego też doradcy zalecają "zmiarkowanie kwoty inwestycji", jeżeli dotacja zostanie przyznana (co się zresztą później stało).
Piąty podpunkt dotyczył tego, czy wnioskodawca prawidłowo rozliczył wcześniej przyznane środki finansowe na realizację inwestycji.
Eksperci odpowiadają: NIE.
I inaczej odpowiedzieć nie mogli, bo nowa elbląska fundacja nigdy wcześniej nie otrzymała żadnej dotacji ze środków publicznych.
Szósty, siódmy i ósmy podpunkt warto przeanalizować zbiorczo. Eksperci kolejno stwierdzają, czy wnioskodawca jest przygotowany do realizacji inwestycji, czy jego potencjał instytucjonalny jest wystarczający i wreszcie czy posiada doświadczenie w zakresie realizacji zadań na rzecz wspierania systemu oświaty i wychowania, zgodnie z polityką państwa.
Eksperci na każde z tych pytań odpowiadają: TAK.
Według ministerialnych doradców elbląska fundacja jest dobrze przygotowana, bo podała "własne potrzeby inwestycyjne", opracowała budżet i określiła swój cel. Potencjał instytucjonalny fundacji też nie budzi żadnych wątpliwości ekspertów z resortu: ich zdaniem "jawi się ona jako wiarygodny podmiot, który posiada niezbędne środki kadrowe" oraz ma doświadczenie. Jakie? W tym miejscu przytaczana jest współpraca młodej fundacji przy tworzenia Uniwersytetu Ludowego.
Na czym polegała ta współpraca i jakie doświadczenie przekonało ministerialnych doradców? Ponieważ w karcie oceny merytorycznej nie znajdujemy odpowiedzi na to pytanie, sięgamy po wniosek o udzielenie dofinansowania, złożony przez elbląską fundację. Dokument ma 22 strony.
Na stronie 18 znajdujemy więcej informacji na temat zaangażowania fundacji w tworzenie Uniwersytetu Ludowego, o którym w swojej ocenie wspominają ministerialni doradcy. Fundacja, jak czytamy we wniosku o udzielenie dotacji, organizowała zajęcia, wykłady i ćwiczenia w zakresie między innymi języka polskiego, literatury czy wiedzy ogólnej. Dalej czytamy, że od 2020 do 2022 roku przeszkolonych w ramach Uniwersytetu Ludowego było 4000 uczestników i zorganizowano 700 godzin szkoleniowych. Z dokumentów nie dowiadujemy się, ile w tym wszystkim było pracy fundacji, bo czytamy w nich, że fundacja dokonała tego "wspólnie z liderem".
W podpunkcie dotyczącym potencjału instytucjonalnego oraz zasobów kadrowych i posiadanej infrastruktury mamy możliwość zapoznać się z garścią informacji dotyczących prezesa fundacji oraz jego współpracowników.
I tak 37-letni dziś Kamil Nowak - prezes Dumnych z Elbląga - jest przedstawiany jako doświadczony w eksporcie przedsiębiorca, który ukończył wcześniej studia ze stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Był członkiem Elbląskiego Klubu Fantastyki, Bractwa Historycznego, a także nieistniejącego już Stowarzyszenia "Młodzież Młodzieży".
Poza tym prezes chwali się doradzaniem w jednostce budżetowej Instytut de Republica i tym, że od początku wojny pomaga uchodźcom. Zaznaczono też, że dwa dni po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę wypowiadał się w programie "Wydarzenia" Telewizji Polsat i był we Lwowie niedługo po jego zbombardowaniu.
Jego dwaj współpracownicy (Marcin Domżalski i Adam Sisi) też nie chwalą się doświadczeniem w projektach związanych z edukacją czy szkoleniem. Zamiast tego czytamy o doświadczeniu w organizacji pomocy humanitarnej i uchodźcom z Ukrainy.
Uchodźcom pomaga też czwarta osoba z fundacji: Beata Wachniewska-Mazurek. Ona z kolei, w przeciwieństwie do kolegów, jak wskazuje autor wniosku do MEiN, ma doświadczenie w dziedzinie, na wsparcie której wydano ponad dwa miliony złotych z kieszeni podatników. Oto bowiem współpracowniczka prezesa fundacji "od lat zaangażowana jest w projekty pozarządowe, szkolenia organizacji pozarządowych w województwie warmińsko-mazurskim". Konkretów brak, ale za to tematyka wreszcie zbieżna.
Pod warunkiem
Wracamy do lektury karty oceny merytorycznej, a raczej do jej podsumowania.
W rubryce z pytaniem, czy "na inwestycję należy przyznać dotację celową", zespół doradczy odpowiada NIE, bo - jak czytamy - wniosek o dotację został przygotowany niedokładnie. Brakuje wspomnianych już wcześniej dokumentów potwierdzających "racjonalność oraz rynkowność kosztów inwestycji do kosztorysu".
Mimo to resort jest w swojej ocenie bardzo wyrozumiały - wskazuje, że "warunkowa ocena negatywna" (zastrzeżenie wskazujące na warunkowość pojawia się dwukrotnie w jednym zdaniu) może zostać zmieniona, jeżeli wnioskodawca przedstawi dodatkowe dokumenty stanowiące podstawę do wyceny nieruchomości. To - jak wskazuje zespół doradczy przy MEiN - jest niezbędne do "ograniczenia ewentualnego ryzyka związanego z gospodarnością wydatkowania środków publicznych".
Żądanie to najpewniej zostało spełnione. Na tym etapie jeszcze nie wiemy, jak na merytoryczną ocenę ministerialnych ekspertów odpowiedziała fundacja. Wiadomo, że środki zostały wypłacone.
Młodzi, nieznani, z dużym kredytem zaufania
Starając się zrozumieć, skąd bierze się duże zaufanie resortu do działającej od niedawna fundacji, odwiedzamy jej stronę internetową. Witryna jest uboga - składa się z trzech podstron. Pierwsza - jednocześnie będąca stroną startową - zatytułowana jest po prostu "Dumni z Elbląga". Czytamy tutaj, że fundacja została ustanowiona aktem notarialnym 18 października 2021 roku i jest fundacją "ekspercką i niezależną". Dowiadujemy się też, że zajmuje się prowadzeniem działalności "edukacyjnej, doradczej i eksperckiej" oraz popularyzowaniem i realizacją "projektów społecznie użytecznych". Jakich? Tego się w tym miejscu nie dowiadujemy.
Druga podstrona to "aktualności". Liczba mnoga jest o tyle uzasadniona, że wpisy są dwa: z grudnia zeszłego roku (udział w "Szlachetnej Paczce") oraz ze stycznia 2023 (o przekazaniu "znaczącej ilości kaszek dla dzieci").
Zwiedzanie strony kończymy na zakładce "O nas", gdzie czeka nas najwięcej informacji. Z czterech niedługich akapitów dowiadujemy się, że pomiędzy ustanowieniem fundacji (18 października 2021 roku) a zarejestrowaniem w Krajowym Rejestrze Sądowym (13 kwietnia 2022 roku) jej członkowie "przygotowywali się do działań mających łączyć społeczność osób wywodzących się z Elbląga do wspólnego działania na rzecz lokalnej elbląskiej społeczności".
Przygotowania (o ich szczegółach nie dowiadujemy się więcej) zakłócił wybuch wojny w Ukrainie. Wtedy to - jak czytamy na stronie - członkowie Dumnych z Elbląga zajęli się "niesieniem pomocy ofiarom wojny i uchodźcom z Ukrainy".
W dalszej części tekstu czytamy, że fundacja "korzysta z bardzo bogatego doświadczenia i umiejętności zespołu", przygotowała "ofertę edukacyjną dla mieszkańców Elbląga i okolic", ale o szczegółach niczego więcej się nie dowiadujemy.
Podsumowując zatem - fundacja przygotowywała się do pracy, potem pomagała uchodźcom, a potem zajęła się przygotowywaniem "oferty edukacyjnej". Dość ubogie doświadczenie jak na podmiot, na który podatnicy właśnie wydali ponad dwa miliony złotych. Warto podkreślić, że nie udało nam się ustalić, od kiedy strona fundacji istnieje w internecie. Wiadomo za to, że w ubiegłym roku jej obecności nie zarejestrowała żadna z największych stron indeksujących witryny w sieci.
Wiedzy na temat fundacji szukamy zatem w Elblągu.
Anna Dawid z portalu portel.pl opisywała sprawę dotacji dla Dumnych. Jak nam mówi, sama chciałaby wiedzieć, czym rzeczywiście zajmuje się elbląska organizacja. - Ja pracuję w dziennikarstwie lokalnym szesnasty rok i pierwszy raz o tej organizacji usłyszałam 7 listopada, kiedy został rozstrzygnięty konkurs ministerstwa. Wcześniej nikt z nas o tej organizacji nie słyszał - podkreśla. Jak ustaliła dziennikarka, Kamil Nowak to prywatnie kolega z klasy licealnej Krzysztofa Szczuckiego - szefa Rządowego Centrum Legislacji oraz kierownika akademii PiS.
Pytania o zasadność tak wysokiej dotacji dla fundacji z tak niewielkim dorobkiem skierował do ministerstwa elbląski senator Platformy Obywatelskiej Jerzy Wcisła.
- Te pieniądze są potrzebne. Potrzebne są osobom, które mają doświadczenie, które mają dorobek i takich ludzi w Elblągu jest bardzo dużo. Pieniądze te są też potrzebne oświacie, oświata jest biedna. W tym momencie pieniądze otrzymują takie fundacje, jak ta, która nie skalała się żadnym dorobkiem, gdy brakuje na wszystkie inne rzeczy. Ludzie są zszokowani, są zbulwersowani, są bardzo źli, że takie rzeczy są możliwe. Nikt tego nie odbiera inaczej - tu, w świecie elbląskim - jak po prostu ordynarny skok na kasę - komentuje senator.
A jak wygląda przyznawanie dotacji, gdy nie pochodzi ona ze środków publicznych, ale prywatnych?
- Dotacja to nie jałmużna. Nikt nie da panu pieniędzy "na zachętę" - podkreśla Marek Tatała, wiceprezes Fundacji Wolności Gospodarczej, która organizuje konkursy grantowe dla organizacji pozarządowych. Mówi tak w odpowiedzi na pytanie, jakie miałbym szanse na zewnętrzne finansowanie bez doświadczenia, większych sukcesów w branży i doświadczonej kadry. - Taki wniosek przez nikogo nie zostałby potraktowany poważnie. Zanim się będzie chciało wsparcia, trzeba udowodnić swoje kompetencje, które sprawią, że pieniądze nie zostaną zmarnowane. To są prywatne środki, których nikt nie chce wyrzucać do śmieci - zaznacza Marek Tatała.
***
Próbowaliśmy skontaktować się z Fundacją Dumni z Elbląga. Reporterka TVN24 Dominika Ziółkowska rozmawiała telefonicznie z prezesem Kamilem Nowakiem. Jak relacjonowała, zapytała, po co fundacji taka rezydencja, jaką będzie prowadziła tam działalność. Prezes Nowak poprosił o przesłanie maila. Uczyniliśmy to, ale do tej pory nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Autorka/Autor: Bartosz Żurawicz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24