|

Dla pierwszej klasy trufla i szafran, dla trzeciej krakersy. Po kolacji zderzyli się z górą lodową

14 kwietnia 1912 roku podano ostatni obiad na Titanicu
14 kwietnia 1912 roku podano ostatni obiad na Titanicu
Źródło: Titanic Belfast/"Titanic the Exhibition",public domain
"Truskawki na śniadanie, w kwietniu! Na środku oceanu. Wszystko tu jest tak niesamowite" - wspominała pasażerka pierwszej klasy. Było jak na największy statek w 1912 roku przystało. 70 gatunków wina, najlepsze sery i dziesięciodaniowe kolacje, gdzie łosoś w sosie muślinowym był dopiero początkiem, a sorbet z szampana i rumu "oczyszczaczem podniebienia" w połowie wieczoru. Najbardziej luksusowa restauracja à la carte tamtych czasów, lokal prowadzony przez Włocha, znajdował się na Titanicu. Tym "niezatapialnym" gigancie, który poszedł na dno w niecałe trzy godziny. "Kelnerzy i kucharze zostali pod pokładem, zginęli jak szczury" - opisywała jedna z brytyjskich gazet.Artykuł dostępny w subskrypcji

Około 20.00 w sali restauracyjnej unosił się specyficzny zapach, bo przed momentem podano pasażerom stek z polędwicy wołowej w sosie truflowym. Kilku wegetarian wybrało cukinię faszerowaną ryżem, grzybami i parmezanem. Alfonso Perotti krążył między stolikami i sprawdzał, czy żadnemu z jego gości nie brakuje francuskiego wina.

Czytaj także: