Żałoba w Polsce i Trapezfiku. Hecometr od kilku dni notuje najniższe w historii wartości, a Agencja HI-HI i "Trele Morele" przybrały żałobne czarno-białe barwy. Płaczą Tytus, babcia Hopsasa i tysiące osieroconych czytelników. O jego śmierci dowiedzieliśmy się w Dzień Dziadka, a przecież sam siebie w pierwszych komiksach nazywał Dziadkiem Chmielem. Ale był na to gotowy. Znał już nawet mowy, które zostaną wygłoszone nad jego trumną.
Legenda. To słowo chyba najlepiej określa Henryka Jerzego Chmielewskiego, czyli Papcia Chmiela.
- Ja nie palę, dymki mi nie szkodzą. Mogę sporo tych dymków puścić – mówił.
I puścił. Rekordowo wiele. Rysował przez 73 lata, z czego przez 63 lata kultowego Tytusa.
Od Tytusa nie sposób było go oderwać, nawet w szpitalu. - Nie rysowałem tylko wtedy, kiedy miałem przedoperacyjne znieczulenie – wyjaśniał.
W łóżku rysował lekarzom i pielęgniarkom. – Wolałem oczywiście pielęgniarkom – śmiał się.
Pani anestezjolog, która znieczulała go do operacji, napisał dedykację: "Na pamiątkę uśpienia i nie wiadomo co robienia".
Na swoje 90. urodziny mówił, że chce narysować jeszcze 10 albumów – co rok jeden. I potem nagle umrzeć. - Żebym nie umierał w łóżku. Albo w szpitalu przez ostatnie trzy lata i męczył nie tyle siebie (...), ale tę obsługę i tych, którzy czyhają na mój majątek – mówił, śmiejąc się, w swoim stylu. Bo choć jest niekwestionowanym królem polskiego komiksu, to za te, które w PRL-u drukowano w rekordowych nakładach, zarabiał nie od sprzedanych egzemplarzy, a od narysowanej książeczki.
Cel udało mu się osiągnąć szybciej – dziesiąty album skończył po siedmiu latach.
A setnych urodzin nie doczekał. 21 stycznia zmarł w swoim domu, w swoim łóżku, we śnie. W wieku 97 lat – równo tydzień przed premierą ostatniego albumu historycznego, w którym we wstępie ogłosił, że Tytus przechodzi na emeryturę.
Zasłużoną. Po niezliczonych przygodach drukowanych w "Świecie Młodych", po 31 księgach, 10 albumach historycznych, które rozeszły się w kilkunastomilionowych nakładach.
Papcia Chmiela pochowano w środę, 10 lutego na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.
SUBIEKTYWNY ALFABET PAPCIA CHMIELA PALCAMI CZYTELNIKA SPISANY
A'Tomek – zastępowy Tytusa i Romka. Imię – jak sam autor wskazywał - wzięło się od ery atomowej i... od rymu. Jego nieodłącznym atrybutem są okulary. W pierwszych przedksiążeczkowych przygodach nosi okrągłe, potem już prostokątne. Stara się mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, a gdy Tytus zaskakuje go swą niewiedzą, często rzuca: "Mdleję...". Opracowuje plan każdej wyprawy, a do czarnej roboty deleguje Tytusa. Choć to typ kujona i lizusa, to trudno nie docenić jego roli w uczłowieczaniu Tytusa.
A'Tomek i Romek to pierwsi bohaterowie komiksu. Pod tytułem "Romek i A'Tomek" ukazało się pierwsze dziesięć odcinków. Chłopcy zwiedzali rakietę i przypadkiem ją wystrzelili. Tam spotykają Tytusa, który jako małpa doświadczalna znajduje się na pokładzie...
Romek to fizjonomicznie przeciwieństwo A'Tomka. Jest wysoki i szczupły, podczas gdy A'Tomek niższy i grubszy. Widać nawiązanie do pierwszych postaci z komiksu Papcia - Szczudełki i Sadełka. Romek ma długie blond włosy, nosi jeansy i wysokie buty z cholewami. Do Tytusa często traci cierpliwość, czuje się od niego lepszy, niemal nieustannie go krytykuje, a ich droczenie się nieraz kończyło się rękoczynami.
Tytus to małpa, którą ta dwójka stara się uczłowieczyć. Niemal zawsze nosi jedną z dwóch amarantowych koszulek: ze swoim imieniem lub z wielką literą T. Jest pomysłowy, odważny, obdarzony wielkim poczuciem humoru.
Skąd się wziął? Tego i sam autor nie wie. Bo wersje jego pojawienia się były rozmaite: miał być na pokładzie rakiety, spotkano go na ulicy, narodził się z próbówki w Akademii Nauk Zoologicznych albo powstał z tuszu (i w tusz się obróci). Ta ostatnia wersja tłumaczyła pochodzenie jego imienia. Papcio nazwał go Tusz de ZOO, po czym Romek zwrócił się do małpy: – Ty, Tusz. Na co A'Tomek stwierdził: – Nie ma imienia Tytusz, tylko Tytus.
Obok TRiA (jak określa ich sam rysownik) w komiksie pojawia się także Profesor T.Alent, czyli Tadeusz Alent. Ten szalony naukowiec i wynalazca – jak czytamy w księdze XXX – urodził się 29 lutego 1886 roku. I – jako że urodziny ma co cztery lata – obecnie ma ich zaledwie 33. Na świat przyszedł na Wyspie Naukowców w archipelagu Wysp Nonsensu (patrz: Nonsensu Wyspy). Po tym, jak z racji zbyt małej głowy nie przyjęto go do Collegium Mondralicum, opuścił kraj i pojechał "szukać szczęścia na Zachodzie". Tak trafił do Polski, gdzie założył Instytut Wszechzbytków (patrz: Instytut Wszechzbytków).
Ojcem wszystkich jest Papcio Chmiel (w pierwszych komiksach jako Dziadzio Chmiel), który również, jako rysownik, pojawia się w komiksie. Bohaterowie czasem dopytują go, gdzie ich narysuje, lub skarżą się mu, jak mógł ich tak narysować w takim czy w innym miejscu.
Barbakan – Papcio Chmiel urodził się 7 czerwca 1923 roku w Warszawie przy ulicy Nowomiejskiej 20/7. Budynek, w którym spędził pierwsze lata życia nazywano Piwnicą Gdańską. Miała dwa piętra, od dołu wykończona kamieniami, na górze – cegłą. Po bokach na dachu były dwie wieżyczki. Budynek został zniszczony w 1944 roku. Po II wojnie światowej już go nie odbudowano. W jego miejscu stoi dziś zrekonstruowany Barbakan. Stąd Papcio chwalił się, że urodził się na Barbakanie.
Cipcipburg – jedna z miejscowości na Dzikim Zachodzie, w której rozgrywają się przygody z księgi IX (akcja działa się też w Pif-Paf City, w którym złodzieje stoją w kolejce do napadu na bank). Z Akukutown do Cipcipburga jedzie pociągiem Tytus, zatrudniony jako "doświadczony rewolwerowiec do ochrony pociągu". Podróżuje pod przykrywką - przebrany za dziewczynkę. "Panienka tak sama bez opieki?" – pyta Tytusa jedna z pasażerek. Ten odpowiada: "W Cipcipburgu wyjdzie po mnie babcia z tresowanym grzechotnikiem". Po udaremnieniu napadu na pasażerów Tytus sprawdzał, czy bandyci nie kryją się na pobliskiej górze. Tam odkrył kopalnię zegarków, której stał się właścicielem...
Dośmieszanie – jeden z ostatnich elementów procesu tworzenia komiksów Papcia. W 1973 roku, w rozmowie z dziennikarzem "Kuriera Polskiego", na pytanie, skąd bierze pomysły na przygody TRiA, odpowiedział: "W deszczowe niedziele zapraszam całą trójkę do pracowni i na taśmofixie nagrywam relację z ich ostatnich przeżyć. Nagraną taśmę zanurzam w wywoływaczu przygód własnej produkcji HiS-13 (humor i satyra na lat 13), a następnie płuczę w utrwalaczu PQ (przygody ze znakiem jakości na licencji Sowizdrzała), przegrywam w segregatorze pomysłów Ś-71, który nie tylko segreguje przygody na sportowe, kosmiczne, wojskowe itp., ale dośmiesza je. Wybraną taśmę z serią przygód – na przykład kowbojskich (Księga IX) – programuję w grafomanokomputerze, który treść przygód rozbija na obrazki i teksty do dymków".
Siedem lat temu, już przy rysowaniu albumów historycznych, Maciejowi Mazurowi z "Faktów" TVN proces powstawania komiksów wyjaśniał nieco prościej: – Cała praca zaczyna się od tego, że muszę wchłonąć materiał historyczny do prawej części mózgu, bo w prawej to mam Tytusa, a w lewej – to wstyd powiedzieć właściwie – erotyczne części tu ukryte – mówił.
Informacje wyszukiwał też w sieci. – Bez internetu to ja bym już nic nie narysował! – mówił.
A potem wymyślał, co narysuje. Na kartkach opisywał, co będzie się działo na planszy, obok umieszczał pierwsze rysunki. - Jak już to wymyślę i mam naładowany mózg tym, to przelewam to na papier, czyli szkicuję – tłumaczył. I pokazywał już planszę z wpisanymi dymkami i naszkicowanymi ołówkiem rysunkami.
Plansze narysowane tuszem kolorował na końcu farbkami przy pomocy chińskich pędzelków. - Później się dziwię, jak ja to pięknie zrobiłem. Później przestaję się dziwić i krytykuję. A później pokazuję żonie... – kończył.
Elemelementarz – Gdy w 2014 roku zobaczył "wspaniały pedagogicznie i rysunkowo, ale smutny" elementarz dla pierwszoklasistów przygotowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, stworzył własny, wesoły, z Tytusem – Elemelementarz. "Dzieło, które oddajemy dziś w Wasze ręce (mam nadzieję czyste), ma pomóc nie tylko w uczłowieczaniu Pana Tytusa de Zoo, ale i reszcie obywateli i obywatelniątek w osiągnięciu umiejętności bezjąkającego czytania oraz pisania w znakomitej, czytelnej, pięknej kaligrafii" – pisał Papcio Chmiel.
"Niniejszy Elemelementarz został zatwierdzony do użytku na terenie Republiki Trapezfiku – Afryka Środkowa, przez Panią Hopsasa, minister Edukacji Wszech Nauk i Bezeceństw. Sponsorowany przez Companię Europ Cocosmediaprósh, jest rozprowadzany po szkołach i Domach Wesołych Nieudaczników. Prosi się obdarowanych użytkowników o wpisanie poniżej swoich danych personalnych, wklejenie aktualnej fotografii lub odcisku palucha. Po wykorzystaniu całości nauk z Elemelementarza należy przekazać dzieło młodszemu analfabecie" – czytamy na okładce książki.
Ale uczył nie tylko Elemelementarz. Nie bez powodu komiks Papcia Chmiela jest najczęściej cytowany w podręcznikach szkolnych i polecany dzieciom przez nauczycieli. Generalnie "Tytusy" rysowane były w myśl zasady: "bawiąc – uczyć, ucząc – bawić".
Dzięki komiksom Chmielewskiego dzieci poznawały znaki drogowe i przepisy ruchu (księga II), rozszerzały wiedzę z geografii (księga VII), dowiadywały się, dlaczego warto chronić przyrodę (księga X) i zabytki (księga XI) czy poznawały sztukę (księga XVIII).
W swoich komiksach Papcio wykorzystywał też Tytusa do walki z przesądami. W księdze VIII – Tytus jest astronomem – bohaterowie przenoszą się do średniowiecza i trafiają na zabobonnego astrologa, przez którego wpadają w tarapaty. W księdze I przesądni ludzie biorą Tytus za diabła, a ten opowiada im bzdury o piekle. "– A gdzie znajduje się piekło? – Dawniej było tuż pod powierzchnią ziemi. Ale od czasu, jak buduje się kopalnie, musieliśmy przenieść się głębiej". W "Księdze XXV - Tytus się żeni", Tytus, pod postacią duszy elektronicznej, wpada do piekła i modernizuje je, zamieniając kotły ze smołą na kuchenki mikrofalowe. "Mimo mojej niewiary w diabły rysowanie ich, ze względu na duże możliwości fantazjowania, daje dużą satysfakcję twórczą" – pisał Papcio w "Żywocie człeka zmałpionego".
Były też żarty z bożków – gdy w księdze IX Tytus spada ze zbocza, krzycząc "O Rety!", bracia z sekty tarzających się zaczynają bić przed nim pokłony, mówiąc: "I oto doczekaliśmy się łaski! Wielki O’Rety sturlał się z gór. Padnijmy na twarz i oddajmy mu cześć". (Potem okazuje się, że grupa jedynie udawała sektę, a tak naprawdę przewoziła cukierki – zamaskowana, by nie napadły ich indiańskie dzieci).
Fidel Castro – "Polska naszym przyjacielem. Sprawa wyjaśniona" – mówi w księdze V do TRiA sam Fidel Castro. Obecność kubańskiego komunistycznego przywódcy została Papciowi Chmielowi narzucona przez wydawców. Od pierwszej księgi starano się mu wskazywać, jakie treści miał umieszczać w komiksach.
Gdy Chmielewski dostał zlecenie na pierwszy komiks z Wydawnictwa Harcerskiego, wytyczne były następujące:
Lista treści, które powinna zawierać książeczka:
1) Romek i A'Tomek mają być w mundurkach i mieć czerwone chusty.
2) Romek i A'Tomek robią test, czy Tytus nadaje się do ZHP.
3) Życie obozowe i harcerski bieg terenowy.
4) Igrzyska sportowe, urządzenie kąpieliska.
5) Harcerz miłuje przyrodę, hodowla zwierzątka.
6) Pomoc słabszym na szlaku Niewidzialnej Ręki.
7) Własny grosz, zarabianie pieniędzy na obóz.
8) Ochrona zabytków i walka z przesądami.
Wszystko na 56 stronach. A gdy komiks był gotowy, kolegium oceniało wartość całej książeczki, każdej strony, a potem każdego dymka.
Z II księgą było podobnie – narzucono Papciowi, by tematem były przepisy ruchu drogowego, żeby przypodobać się Milicji Obywatelskiej i Ministerstwu Oświaty i Edukacji. Zdecydował się wtedy odkurzyć wymyślonego pięć lat wcześniej konia mechanicznego Rozalię.
Potem narzucono mu przygody w kosmosie w księdze III i przygody w Ludowym Wojsku Polskim w księdze IV.
Z tą ostatnią Chmielewski miał sporo problemów:
1) Po cenzurze musiał usunąć Tytusa na warcie – bo żołnierz może ją pełnić dopiero po przysiędze, a Tytus jako małpa przysięgi złożyć nie może.
2) Zniknąć miały pofalowane lufy czołgu po wystrzale, bo to ośmieszanie radzieckiego sprzętu wojskowego.
"Tak się umordowałem, że zacząłem myśleć o zaprzestaniu współpracy z wydawnictwem" – przyznawał Papcio.
Ale nie zaprzestał. W V księdze wysłał Tytusa, Romka i A’Tomka na wyprawę w świat. I znowu źle. "Nasza trójka musi gdzieś 'poskromić' małego 'cowboy'a rasistę', prześladującego czarnego chłopca w Ameryce, spotkać się z Kubą (wyspą p. Castro) jako problemem A. Łacińskiej itp. itd. W drodze niechby zwiedli fortelem NRF-owski okręt szpiegowski na Bałtyku" – czytamy w odpowiedzi dyrektora Wydawnictwa Harcerskiego do Papcia Chmiela.
Mało tego – chłopcy mieli też między innymi minąć się w locie z samolotem wiozącym pomoc dla walczących w Wietnamie...
Papcio Chmiel odmówił rysowania. Ostatecznie jednak doszli do kompromisu. Ale wątki rasizmu i Fidela Castro musiały się znaleźć...
O kolejnych bojach z cenzurą Papcio już tak szeroko nie informował.
– Tworząc komiksy w czasach słusznie minionych, Papcio Chmiel musiał stosować się do pewnych narzucanych mu reguł. Musiał wprowadzać do swoich komiksów elementy dydaktyczne i propagandowe, co ani wtedy, ani później za bardzo nikomu nie przeszkadzało – uważa dr Michał Traczyk, kierownik Pracowni Komiksu Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu.
Ale sama propaganda jest starannie ukryta. "Autor rozpoczął od wręcz nachalnej propagandy adresowanej do starszych dzieci i młodzieży w latach 60., zgodnej ze scenariuszem totalitarnym wprowadzonym przez ekipę Gomułki. W pierwszych zeszytach znajdziemy więc apoteozę wszystkich wartości wzorowego harcerza i młodego obywatela PRL, który poprawia i naprawia rzeczywistość, propaguje dobre wzorce, walczy z przesądami, dobrze się uczy w szkole, pracuje społecznie. Są elementy ewidentnej krytyki czy potępienia amerykańskiego kapitalizmu, z drugiej strony zaś pochwalny, wręcz entuzjastyczny, obraz Ludowego Wojska Polskiego. Te treści bez wątpliwości można nazwać propagandowymi. W dekadzie Gierka pojawiają się elementy – choć już nie tak natrętne – propagandy sukcesu: głównie podróże po uprzemysłowionych rejonach kraju i pokazywanie budowanych fabryk, prezentowanych w tym czasie z propagandowym zadęciem choćby w Polskiej Kronice Filmowej. Dopiero na przełomie lat 70. i 80. następuje przełom w przekazie perswazyjnym komiksu. Natężenie treści propagandowych maleje niemal do zera, autor zaczyna również rezygnować z dydaktyczno-wychowawczej funkcji przekazu" – pisał dr Krzysztof Grzegorzewski z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego w artykule "Obraz wartości PRL w komiksie Henryka Jerzego Chmielewskiego Tytus, Romek i A'Tomek (analiza ksiąg z lat 1966–1987)".
Głaz Babci Straszkowej – w księdze VII Tytus musi poprawić dwóję z geografii. A'Tomek i Romek pomagają mu przygotować się do poprawki. Jednym z zadań, które otrzymuje Tytus, jest napisanie wypracowania: "Skąd wziął się tutaj ten kamień?". By to ustalić, idzie do gospodyni – pani Straszkowej. Ta opowiada mu legendę, z której wynika, że kiedy budowano klasztor, nie spodobało się to Lucyferowi i rzucił na budowę głaz, ale nie trafił i skała wylądowała na łące.
Tak też to opisał Tytus. Załamani wypracowaniem Romek i A'Tomek opowiedzieli mu o nasuwającym się na Europę przed 15 tysiącami lat lodowcu. W wyobrażeniu Tytusa przed warstwą lodu, który pcha żwir i kamienie, uciekają mamuty. Jeden z nich bierze głaz na siekacze. Niestety, narzutowiec, który leży na polu babci Straszkowej, przygniata zwierzę... Po tej historii Tytus rozpoczyna "prace archeologiczne" mające na celu znalezienie kości mamuta.
Hecometr – zwany też humorometrem. Przyrząd do badania poziomu humoru. Wynik podaje w Tytusach. 1 Tytus = 10 wiców. Ile wynosi 1 wic? Tego już Papcio nie ujawnił.
Chmielewski lubił zabawy jednostkami miary. Czas w komiksach podawał w chwilach (33,1 chwili to 1 sporo czasu), szmatach (1 szmat czasu = 10 ścier), pacierzach; gdy przeniósł Tytusa na grecką olimpiadę – w klepsydrach i ziarnkach piasku, a w IX księdze – w strzałach znikąd (np. "Minęło 5 strzałów znikąd"). Z kolei na jednej z planet jako jednostka miary funkcjonował chód, odpowiadający ziemskiemu kilometrowi (1 chód = 13 goleni). A moc pojazdu pchanego przez Tytusa obliczano w małpach mechanicznych.
Instytut Wszechzbytków – pracownia Profesora T.Alenta. To z niej pochodzi większość wynalazków i pojazdów latających, którymi przemieszczają się bohaterowie komiksu. Nawiązują one do treści przygód. "Każdy pojazd ma napęd fantastyczny, przeważnie odrzutowy, ale teoretycznie możliwy do zrealizowania" – pisał Papcio.
Lista wynalazków prof. T.Alenta:
Koń mechaniczny Rozalia, aparacik do podróżowania w czasie, młynkolot, prasolot, bąkolot, slajdolot, gwizdkolot, wkrętacz, syfonolot, okarynolot, lądownik Mandola, aerografolot, videobzikolot, formicikusolot, gangsterolot, bzikotykolot, wanNATOlot, zeppelin Wedding-Star, lovelot, livescaner, suszarkolot, kapustogrocholot, autokonik.
Jupiter – Papcio Chmiel był powstańcem warszawskim z 7 Pułku Piechoty Legionów Armii Krajowej "Garłuch". Nosił pseudonim "Jupiter". Brał udział w nieudanym ataku na opanowane przez Niemców lotnisko Okęcie. - W pierwszej godzinie powstania Niemcy wzięli mnie do niewoli – przyznawał po latach.
Większość jego kolegów zginęła podczas szturmu na Okęcie. - W pierwszych dniach powstania to zgrupowanie poniosło olbrzymie straty. Papcio zawsze opowiadał, że to go tak nastroiło, że skoro wtedy nie zginął, to znaczy, że powinien żyć – wspominał po jego śmierci dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
Papcio po tym, jak wpadł w ręce Niemców, na dwa miesiące trafił do pracy przymusowej przy ładowaniu towaru na pociągi. Potem udało mu się uciec i ukrywał się we wsi Janisławice w Łódzkiem.
Po 65 latach swoje przeżycia umieścił w pierwszym historycznym albumie z Tytusem, Romkiem i A'Tomkiem w głównych rolach. - Całe życie chodziło za mną narysowanie komiksu na temat powstania warszawskiego, ale ciągle strach, jak to pokazać: powstanie, tę martyrologię, trup się ściele gęsto, a tu nagle Tytus z dowcipami. No, ale przełamałem się jakoś – mówił.
W albumie pokazał sceny życia pozafrontowego: Tytus dostarcza powstańczą pocztę, organizuje teatrzyk dla najmłodszych, przedziera się kanałami. Jak przyznawał Chmielewski, w komiksie Romek odgrywa jego rolę. - Jest odbiciem moim własnych przeżyć – mówił.
Klub Tytusa – założony został w 1964 roku na łamach "Świata Młodych". Skupiał "wszystkich wesołków w jeden związek". By stać się jego członkiem, należało wypełnić deklarację i opisać jakieś draki, hece, kawały z wakacji, domu czy szkoły. "Chciałem uzyskać szerszy kontakt z czytelnikami i wyżyć się w innym rodzaju humoru niż ten, jaki jest zawarty w normalnym komiksie" – tłumaczył Papcio.
Każdy, kto chciał zostać członkiem klubu, powinien: śmiać się od ucha do ucha i zarażać śmiechem innych, nie wygłupiać się na lekcjach, umieć być dowcipnym, prowadzić zeszyt kawałów i nadsyłać je do klubu oraz dzielić się z innymi członkami klubu ostatnimi kawałami.
Chwyciło – dzieci nadsyłały rysunki, autoportrety, dowcipy. A Tytus zyskał w gazecie wesoły i kształcący kącik. Potem klub miał własny hymn (wybrany w konkursie), jeden z członków stworzył dla klubu pieczątkę, wydawano też Ordery Beczki Śmiechu z piątą klepką i złotymi, srebrnymi i brązowymi obręczami.
Lunaszek – zwierzę, na jakie natknęli się w kraterze na Księżycu Tytus, Romek i A'Tomek. Lunaszek został początkowo wzięty za astropchłę, za co ten – obrażony – ukąsił Tytusa. W efekcie Tytus spuchł i nie mógł wydostać się z krateru.
Podczas kosmicznych przygód TRiA czytelnicy mogli poznać jeszcze inne zwierzęta.
Pierwszym był kosmoczek, który dostał się do dyszy ich rakiety. Po tym, gdy A’Tomek zamknął go w słoiku, na pomoc ruszyła mu ławica innych kosmoczków. Dopiero rzucenie przez Tytusa puszki mleka skondensowanego – ich przysmaku – pozwoliło dalej kontynuować podróż.
Chłopcy lądowali też na karbulocie, który jest tak potężny, że pomylili go z małą planetą. To ssak międzygwiezdny o napędzie odrzutowym. Komorę odrzutową ma jak normalna rakieta, a zamiast żołądka – akcelerator uranowy. Żywi się meteorytami i dowcipami przenikającymi z Ziemi. W czasie zaćmienia Słońca zapada w sen zimowy. Są łatwe do oswojenia i chętnie uczą się języka ludzkiego.
W księdze III Tytus, Romek i A’Tomek mijali też turbomiota, a na jednej z planet natknęli się na peryskosmosa i stworki, dla których oswoili inne zwierzę - kleptosaurusa. A w okresie przedksiążeczkowych kosmicznych przygód TRiA pojawiały się jeszcze inne zwierzęta: kretowąż, astrokogut, corytosaurus, autosurus, dwugłowy kosmoczek tyło-przedni, fila-fil i talon jonożerny. W dwóch odcinkach pojawia się też krowa kosmiczna, która zamieszkuje pobocza drogi mlecznej (uwaga: rakietożerna!). "Parzystokranowa. Co 3000 lat świetlnych rodzi jedno małe. Łatwo oswaja się" – opisywał Papcio. Krowa daje mleko vitaminihomogeniantenizowane. Po wypiciu jej mleka rosło się jak na drożdżach.
Łysobyki Wielkie – miejsce akcji młodzieżowej powieści "Generał Ciupinek", którą Papcio Chmiel współtworzył z Barbarą Tylicką. Książka ukazała się w roku 1965. Głównym bohaterem jest syn państwa Waporków – Ciupinek, który dowodzi Oddziałem Nieustraszonych. Razem ze szkolnymi kolegami, Buraczkiem i Zapałką, broni ruin starego browaru, co wcale nie jest łatwe. I wódz, i żołnierze chodzą przecież do szkoły. Z tego oczywiście korzysta nieprzyjaciel - wojsko Wielgusa z klasy 5b. "Zagubiony zeszyt Ciupinka, zaginięcie chłopca w lochach, cztery trafne w miejscowym punkcie Toto-Psotka, pożar autobusu czy wizyta pierwszego w mieście turysty – to tylko niektóre przygody bohaterów 'Generała Ciupinka'" – czytamy na stronie wydawnictwa.
Mural – kopia jednego z rysunków z albumu "Tytus, Romek i A’Tomek jako warszawscy powstańcy 1944 z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani" znalazła się na muralu, który Chmielewski namalował na murze Muzeum Powstania Warszawskiego. Widoczni są na nim Tytus, Romek i A'Tomek pracujący w harcerskiej poczcie polowej. Tytus jest listonoszem, na obrazie Papcia Chmiela z radością depcze hitlerowską flagę. - Ten mural to dla mnie osobista zemsta na Niemcach, mogłem się ucieszyć, że Tytus depcze flagę hitlerowską, tym bardziej że niestety należę do pokolenia, które ma okupację wciąż przed oczami – mówił dziennikarzom Henryk Jerzy Chmielewski.
Nonsensu Wyspy – wyspy wymyślone przez Papcia Chmiela, na które Tytus, Romek i A'Tomek podróżują w księgach XIII, XX i XXIII. W archipelagu znajdują się wyspy Papierolubków, gdzie nawet na przejście na drugą stronę ulicy trzeba mieć zezwolenie, wyspa Robotów, wyspa Hecoludków, którzy na każdym kroku robią sobie dowcipy, wyspa Sportowców, wyspa Nikotyńców, w którym niepalący są wrogami publicznymi, wyspa Zmotoryzowanych, gdzie jeden samochód przypada na trzy czwarte człowieka, wyspa Deskorolkowców, wyspa Naukowców, wyspa Szczęśliwości, w której rządzi dyktator Humorolissimus, Papaverland, będący olbrzymią plantacją maków do produkcji bzikotyków, a nawet – Raj!
Odnawianko – w I księdze przygód chłopcy postanawiają założyć spółdzielnię, by zarobić pieniądze na obóz harcerski. Pierwszym pomysłem był harcerski welodrom. Nauka jazdy na rowerze Dudusia zakończyła się jednak dosłowną upadłością spółdzielni. W zaistniałej sytuacji bohaterowie złożyli punkt usługowy Odnawianko. Tytus, Romek i A'Tomek malowali mieszkania i trzepali dywany.
Plagiat – Papcio od dziecka czytał "Świat Przygód", a w nim komiksy "Ferdek i Merdek", "Pat i Pataszon", "Flip i Flap" oraz "Tarzan". Mały Henryk je przerysowywał. Nie przypuszczał wtedy, że znajdzie w tym czasopiśmie zatrudnienie. Jego pierwsze prace wydrukowano w numerze z 1 września 1947 roku.
Jednym z jego zadań było umieszczanie przetłumaczonego tekstu w... skradzionych komiksach "Sierżant King z królewskiej konnicy", wyciętych ze szwedzkiego tygodnika. Gdy po miesiącu zagraniczny magazyn przestał się ukazywać, Papcio dostał zadanie... narysowania kontynuacji komiksowych przygód. "Oczywiście, że się zgodziłem pociągnąć fabułę i efektownie wykończyć sierżanta. Żeby ułatwić sobie pracę, musiałem zmniejszyć liczbę bohaterów. W scenie, w której policjanci ścigają motocyklem bandytów, rzucam granat i od razu mniej o dwie postacie do rysowania. Z zakończeniem historii tak bardzo się nie spieszyłem, bo miałem płacone dodatkowo od odcinka. Udało mi się przeciągnąć serial przez sześć odcinków. I zakończyć treścią czysto polską – sierżant King likwiduje tajną wytwórnię bimbru. Na tym polu właśnie odnosiła w tym czasie sukcesy Milicja Obywatelska. Wyobrażam sobie, jak byłby zdziwiony autor Kinga, Zane Grey, gdyby zobaczył kanadyjskiego sierżanta w tak niezwykłej roli!" – pisał Papcio w swojej autobiografii "Żywot człeka zmałpionego".
Potem rysował już swoich bohaterów, acz wzorowanych na Flipie i Flapie oraz Pacie i Pataszonie – Felusia Szczudełkę i Jędrusia Sadełkę. A także Witka Sprytka, psa Asa czy Cyrk Bum! tarara. A w redakcji zyskał pseudonim – Dziadzio Chmiel.
Rodzina – Tytus de ZOO pochodzi z Trapezfiku, wymyślonego w wyobraźni Papcia kraju w Afryce Środkowej (w XVIII księdze Tytus zostaje nawet prezydentem tego państwa). Jest potomkiem w falistej linii od Pacanów de lvoire. Jego prababcia była 32. żoną dziadka de Bulion, którego 96. synem był słynny lianista Wuwu, złapany w 1914 roku do przyfrontowego cyrku. Na skutek uderzenia niewypałem bomby lotniczej został zwolniony ze służby cyrkowej i trafił do zoo, skąd uciekł do Afryki Zachodniej. Tam Wuwu ożenił się, a jego 67. córka została wywieziona do Akademii Nauk Zoologicznych w celach doświadczalnych. W tej placówce - podczas doświadczeń naukowców - w próbówce koło kaloryfera miał przyjść na świat Tytus.
"De" przy jego nazwisku wskazywałoby na szlachetne pochodzenie. Nic z tego. Tytus pochodzi z nie najlepszej rodziny, można by powiedzieć z patologicznej. "Stryjek – alkoholik, wujek – pasożyt, babcia – cinciara" – pisał w wypracowaniu "Moja rodzina" Tytus.
I to właśnie tę część rodziny poznają czytelnicy. W komiksowych ramkach znajdziemy stryjka Bzofika, babcię Hopsasę, ciotkę Fiut-Bździut i wujeńkę Fiksum-Dyrdum.
Od XXVI księgi Tytus ma też żonę – narysowaną przez Papcia Szympansię.
A co z Autorem? Sam Papcio w realnym życiu miał dwie żony. Pierwszą - Annę Śliwińską - poślubił w 1949 r. Doczekali się dwójki dzieci: Moniki i Artura. Oboje mieszkają w USA. Artur Chmielewski pracował w NASA i... w takiej roli pojawia się w komiksie – we wznowionej księdze III oprowadza Tytusa, Romka i A'Tomka po NASA.
Córkę również ciągnęło do kosmosu. Poślubiła szefa programu kosmicznego w NASA. Widzowie w Polsce mogli poznać ją dzięki programowi "Żony Hollywood". Jest artystką i twórczynią gobelinów.
Papcio i Anna Śliwińska rozwiedli się w 1974 roku, po 25 latach małżeństwa. Po kilkunastu latach ożenił się po raz drugi. Z żoną Ireną był przez 27 lat, aż do śmierci.
Schody do nikąd – w księdze XVIII chłopcy postanawiają uplastycznić Tytusa. Najpierw zapisują go do ogniska plastycznego, potem trafia na nauki do Papcia Chmiela. Kolejne lekcje odbywają się w muzeum. Tam Tytus wskakuje do różnych obrazów i przeżywa w nich kolejne przygody. Jedno to dzieło kubistyczne. Tytusa po swoim świecie oprowadza zapoznana dziewczyna Asizo. Pokazuje mu m.in. "schody do nikąd". "Niepraktyczne, ale odkrywcze. Na to mógł tylko wpaść wybitny umysł, a nie prosty przedszkolak" – mówi jeden z mieszkańców świata z kubistycznego obrazu.
"Świat Młodych" - W 1949 roku z połączenia "Świata Przygód" i "Na Tropie" powstał "Świat Młodych". Niedługo potem uznano, że komiksy to dzieło imperialistycznych Amerykanów. I zaprzestano je drukować do 1957 roku.
Papcio musiał przerzucić się na rysunki satyryczne i plakaty. Z sukcesami. W 1954 roku dostał wyróżnienie w konkursie na plakat satyryczny. Rok później – pierwszą nagrodę za plakat "Ogólnopolskie Popisy Wyższego Szkolnictwa Artystycznego", I i II nagrodę za plakat propagujący zbiórkę makulatury. W 1957 roku zaś wyróżnienia – za plakaty dla LOT-u i Totalizatora Sportowego oraz trzecią nagrodę za okładkę książki Oświęcim-Brzezinka. Wreszcie w 1958 roku otrzymał wyróżnienie za plakat na kongres Obrońców Pokoju. W "Świecie Młodych" drukowano już wtedy przygody TRiA. Pierwszy odcinek opublikowano 22 października 1957 roku, 16 dni po wypuszczeniu w kosmos Sputnika. Komiks czekał już od kilku miesięcy na publikację.
Papcio przepracował w gazecie 31 lat. 31 grudnia 1980 roku przeszedł na emeryturę. Przez ten czas w "Świecie Młodych" wydrukowano w odcinkach 13 książeczek komiksowych i niezliczone ilości innych przygód.
Trele Morele – nazwa redakcji, w której zatrudnia się Tytus w księdze XVI. Zaczyna pracę w roli gońca, kończy jako redaktor naczelny. A po drodze czytelnicy poznają specyfikę pracy tej specyficznej redakcji. Jest w niej dział kaczek dziennikarskich, które - gdy nie ma co drukować - przynoszą wiadomości, jest też wielki palec, z którego redaktorzy wysysają wiadomości, gdy brak im prawdziwych. Papcio pokazuje też pracę drukarni, w której udaje się złapać do pułapki chochlika drukarskiego.
"Trele Morele" to niejedyny prasowy wytwór wyobraźni Papcia. W książeczkach zamieszczał też depesze agencji prasowej HI-HI, dla której felietony przygotowywała wymyślona przez niego Alicja Wszystkowiem.
Uczłowieczanie – proces, któremu od I księgi poddawany był Tytus. Tak naprawdę dzięki temu procesowi Papcio uczłowieczał też swoich czytelników, zwracając uwagę na ważne wartości, jakimi należy kierować się w życiu.
W ostatnim albumie Papcio obwieszcza czytelnikom, że sztuka się udała. "Po 63 latach pracy de Zoo przechodzi na emeryturę. Uważa, że już wystarczająco się uczłowieczył i jest zbyt dorosły, żeby występować w roli żartownisia w poważnej historii Polski".
W ostatnim obrazku tej księgi Tytus mówi: "Koniec śmichów. Jestem już uczłowieczony, tylko ostrzygę futro".
Wyznawcy – "To były komiksy, które rozbudzały wyobraźnię lepiej niż czarterowe loty do Dubaju. Któż nie chciał mieć kopalni zegarków na Dzikim Zachodzie, wskakiwać do filmu, przenosić się w czasie czy latać fruwającą wanną do Londynu? Solidna dawka abstrakcyjnego humoru w uroczo siermiężnym kraju i klasycznie paździerzowym systemie. To się musiało skończyć wyznawcami i kultem" – napisał po śmierci Papcia Krzysztof Skiba.
I trudno z nim się nie zgodzić.
- Zaczęło się od tego, że jak miałem pięć, sześć lat i nie umiałem jeszcze czytać, tata kupił mi książeczkę z przygodami o ochronie zabytków i do snu mi to czytał. Do teraz pamiętam niektóre fragmenty tej księgi – mówi Krzysztof Mutrynowski, który na lewej ręce wytatuował sobie prasolot. Adam Jankowski ma nawet dwa tatuaże z Tytusem. Bo "wniósł wiele radochy i koloru" w jego życie. - Do dziś człowiek używa tekstów zapożyczonych z komiksu – tłumaczy.
Wyznawcy pojawiali się też w książeczkach. Z opresji Tytusa co pewien czas ratuje to, że strażnicy czy policjanci znali go z komiksów i przymykali oko na jego przewinienia.
Zabawa słowem i formą - Czego to Papcio nie wymyślał, by rozbawić czytelników? W kosmosie, gdzie nie ma przyciągania ziemskiego, jeden z rysunków umieszczał do góry nogami. Zmuszał też czytelników do czytania wspak, bo tak zapisał mowę astropolicji. Tytus kilkukrotnie przez komiksową ramkę uciekał do sąsiedniego obrazka, a w księdze XIII, podając nazwę miasta, nad którym leci, myli Kazimierz z Tadeuszem.
Nie brakuje też metafor – dla nas oczywistych, dla Tytusa, który dopiero się uczłowiecza, niezrozumiałych. Stąd gdy Romek każe mu wykuć wiersze na pamięć, Tytus niszczy książkę młotkiem na kowadle i melduje, że nie da się ich wykuć.
Papcio uwielbiał wykorzystywać wieloznaczności. I tak gdy Romek zdaje na prawo jazdy, na pytanie: "Czy można prowadzić pojazd po butelce piwa", odpowiada: "Nie, bo można przeciąć oponę".
Papcio jest też autorem "bezmyślnika" (~), który stawia się przed zdaniem niemającym sensu.
"Grepsami z 'Tytusa' mówiło się na podwórku i w szkole, małoletni tytusolodzy przerzucali się cytatami w swoistych pojedynkach, a i wielu dorosłych wciąż korzysta ze skarbnicy Papciowych powiedzonek. Humor tej serii jest wielopoziomowy – znajdziemy tu i dowcip sytuacyjny, i słowny, niezwykłe skojarzenia i wpadające w ucho bon moty. Chmielewski bacznie obserwuje otaczającą rzeczywistość, czy to siermiężnego PRL-u, czy nowobogackiej III RP, trafnie punktując absurdy życia codziennego, mód i społecznych obyczajów" – czytamy we wstępie Księgi zero.
Źli ludzie – na spotkania z czytelnikami Papcio Chmiel przychodził z lalką Tytusa. Wykonał ją sam: miała ręce i nogi na drutach, głowę uformowaną z papier mâché, pokrytą futerkiem, podobnie jak łapy, a nogach trampki lub buty kowbojskie.
W 1992 roku lalka trafiła na wypożyczenie do sklepu, w którym sprzedawano Tytusy. I ktoś ją stamtąd ukradł. "Chciało mi się płakać, bo ta Tytusowa kukła – stworzona przeze mnie i żyjąca ze mną przez 35 lat – była jakby moim synem" – przyznawał Papcio.
W okolicy rozwieszono ogłoszenia o poszukiwaniu Tytusa. "Afera! Zostań detektywem!" – można było przeczytać na plakatach. Papcio wyznaczył nawet nagrodę – oryginalny rysunek Tytusa, Romka i A’Tomka oraz zestaw książeczek.
Niestety nie pomogło. Lalki nigdy nie odnaleziono.
Żegnaj, Papciu – Papcio, choć chciał żyć do setki, na swoją śmierć był doskonale przygotowany. Od lat miał już gotowy grób dla siebie i swojej żony.
My z Niego wszyscy... Na komiksach Papcia Chmiela wychowaliśmy się wszyscy, dziś czytają je nasze dzieci. Miałem...
Posted by Wydawnictwo Babaryba on Friday, January 22, 2021
W 2009 roku zaapelował do fanów, by przygotowali dla niego mowy pożegnalne. - Siedzę na własnym grobie, ale data niewpisana jest jeszcze – mówił w jednym z wywiadów, w którym ogłosił konkurs na epitafium. Jak tłumaczył, chciał z góry wiedzieć, kto co powie nad jego grobem.
Książeczki "Epitafia i mowy pożegnalne na cześć i chwałę Papcia Chmiela" nie trafiły do dystrybucji. Wysłano je jedynie do autorów, których utwory tam się znalazły.
- Niestety zaczynam się czuć jak Stalin w okresie kultu jednostki – mówił po przeczytaniu pierwszych propozycji. - Chodziło mi o epitafium tego typu: "Rysował Tytusa, już się nie rusa" – odpowiadał w swoim stylu.
Epitafia z tej książeczki przypomniano po jego śmierci.
Poniżej fragmenty kilku z nich:
Śmieszny był nasz Papcio stary, bo choć nosił okulary,
Nie zobaczył, że za progiem czeka go randeczka z Bogiem
***
Był za życia człek ten wielki niczym śmiechu cała kupa
Teraz wprawdzie leży w dołku… lecz udaje tylko trupa
***
Grobowiec już skrywa papcia chmiela prochy
Na nic tu zmarłemu nasze, żywych, szlochy
Lepiej czytać komiks – uśmiać się nielekko
Nim się i nad nami z hukiem zamknie wieko
***
Po śmierci Papcia żegnali inni rysownicy:
” papcio papa ” #księganieskończoności
Posted by Matylda Damięcka on Friday, January 22, 2021
RIP Papcio Chmiel Tytus tuus...
Posted by Max Skorwider on Friday, January 22, 2021
Dziś jest mi bardzo smutno... Jeśli gdzieś jest niebo dla rysowników, to Papcio Chmiel właśnie siedzi na tronie, a banda cherubinków temperuje mu ołówki. Spoczywaj w pokoju!
Posted by Opowieści z Patolasu on Friday, January 22, 2021
Dziś odszedł Henryk Jerzy Chmielewski (Papcio Chmiel), jeden z najważniejszych twórców komiksu. Chciałbym Mu z tego...
Posted by Mario niepoważnie on Friday, January 22, 2021
Papcio Chmiel 😢 Henryk Jerzy Chmielewski (1923 - 2021) #papciochmiel #illustrator #poster #polishposter #bartoszmamak
Posted by Bartosz Mamak on Friday, January 22, 2021
Posted by Tomasz Leśniak on Friday, January 22, 2021
A Krzysztof Skiba zachęcał, żeby być w życiu jak Tytus: "Z trójki bohaterów komiksu najfajniejszy był Tytus. Zawsze gotowy na przygodę i wyzwania. Choć jeden dzień w tygodniu postaraj się być jak Tytus. Niezależny, odważny, dowcipny, mający zawsze własne zdanie, skłonny do zabawy, autoironiczny i lekko sceptyczny do procesu 'uczłowieczenia'. Jeśli raz w tygodniu będziesz jak Tytus, wyjdziesz na ludzi. A Papcio Chmiel będzie z Ciebie dumny".
***
Dla autora tego tekstu "Tytus, Romek i A’Tomek" był jedną z pierwszych książek, jaka trafiła w jego ręce. W księgach odziedziczonych po tacie zaczytywał się od czwartego roku życia. Jego ulubioną księgą była trzynasta, w której bohaterowie po raz pierwszy wybrali się na Wyspy Nonsensu.
Chciał mieć wszystkie księgi. Brakujące zdobywał jako sześciolatek w antykwariatach. A te, których nie udało mu się zdobyć, wypożyczał ze szkolnej biblioteki. Do niej mógł się jednak zapisać dopiero w drugiej klasie (szkoła uznawała, że pierwszaki nie potrafią łączyć literek). W zaistniałej sytuacji udał się do dyrektora i wymusił na nim dopisanie do listy czytelników, tłumacząc, że "to jest nie fair", że nie może z niej korzystać, skoro czytać umie. Tym samym stał się pierwszym w historii szkoły pierwszakiem korzystającym z biblioteki.
W tej samej szkole, w kiosku, w którym sprzedawano książki z drugiej ręki, nabył jedną z ulubionych ksiąg – IX, w której Tytus wskakuje do westernu. Zakup nie był jednak prosty, bo do szkoły odprowadzał go pradziadek, poznaniak z krwi i kości, który liczył każdy grosz. Nie pomagały gwarancje, że rodzice zwrócą tę pożyczkę po południu. Pomógł prawdopodobnie dopiero płacz.
Ulubioną "ciocią" przez kilka miesięcy była ta, która od swoich uczniów zdobyła dla niego księgę XIX.
Udało mu się zdobyć wszystkie 31 ksiąg, dwie księgi specjalne (trzecią w formie e-wydania znalazł w internecie i wydrukował), biografie Papcia oraz 7 z 10 albumów historycznych.
Album "Tytus, Romek i A'Tomek jako warszawscy powstańcy 1944 z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani" wylicytował na aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy 21 stycznia 2021 roku o godzinie 20.24.
Kilka godzin później Papcio zmarł.
Autorka/Autor: Filip Czekała
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Matylda Damięcka