|

Día de Muertos. Co meksykańskie Święto Zmarłych kryje za maską radości?

Niewielka parada w miejscowości Guanajuato
Niewielka parada w miejscowości Guanajuato
Źródło: Maja Zawierzeniec

Ustawianie ołtarzyków ku czci zmarłych, "ucztowanie" na cmentarzach czy - po sukcesie filmu z Jamesem Bondem - uroczyste przemarsze ulicami stolicy. Tak Meksykanie obchodzą Día de Muertos. Myli się jednak ten, kto sądzi, że w Meksyku śmierć jest zabawą.

Artykuł dostępny w subskrypcji

MAGAZYN O ŚMIERCI. ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY TEGO WYDANIA >>>

Na głównym planie wielki kościotrup w kapeluszu i z cygarem. Wokół tłum roztańczonych ludzi w maskach z czaszkami lub z twarzami wymalowanymi w trupie czaszki. Kobiety ubrane w eleganckie suknie. Mężczyźni też elegancko - przeważnie w czarnych garniturach. Stragany z kościotrupami, w tle bębniarze wybijający skoczne rytmy. Tak wyglądają pierwsze sceny filmu "Spectre" z 2015 roku, czyli 24. odsłony przygód słynnego agenta 007 Jamesa Bonda.

Akcja dzieje się w stolicy Meksyku, a na ekranie widzimy paradę z okazji Día de Muertos, czyli Święta Zmarłych. Choć w rzeczywistości takich hucznych przemarszów nigdy w tym mieście nie było, to sukces filmu sprawił, że od 2016 roku są tam organizowane. To przyciąga turystów.

Zwiastun filmu "Spectre"
Źródło: MGM/Forum Film Poland

- Są oczywiście miasta, gdzie odbywają się większe czy mniejsze parady, co też można wiązać z ruchem turystycznym, ale w wielu miejscach żadnych spektakularnych parad nie ma - mówi Maja Zawierzeniec, meksykanistka i tłumaczka. - Ludzie nie zakładają masek z czaszkami ani nie malują sobie twarzy. Idą po prostu odwiedzić groby swoich bliskich. Natomiast jeśli chodzi o kino mainstreamowe, to można polecić disneyowski film animowany "Coco", w którym dość wiernie przedstawiono wiele meksykańskich symboli i zwyczajów, choć oczywiście dopiero przy odrobinie wiedzy kolorowe obrazki z kreskówki nabierają kulturowego i społecznego sensu. 

Zmarli żyją, dopóki pamiętają o nich bliscy

Święto Zmarłych obchodzone jest w Meksyku, tak jak w wielu innych miejscach na świecie, 1 i 2 listopada. Nawet kilka dni wcześniej w niektórych domach - ale też w instytucjach publicznych czy nawet w centrach handlowych - ustawiane są ołtarzyki (altares) ku czci zmarłych.

- Mam wrażenie, że w Polsce miejsce zmarłych jest przede wszystkim na cmentarzu. Istnieje wyraźny podział na przestrzeń żyjących i tych, którzy odeszli. W Meksyku natomiast niejako zaprasza się ich do domów, w których w pewnym sensie wciąż są obecni. Żyją, dopóki bliscy o nich pamiętają - opowiada Maja Zawierzeniec.

Ołtarzyk w miejscowości Pátzcuaro
Ołtarzyk w miejscowości Pátzcuaro
Źródło: Maja Zawierzeniec

Meksykanie wierzą, że podczas Día de Muertos dusze powracają z zaświatów do swoich rodzin. Dlatego też przy zdjęciu zmarłego zapalane są świece, które mają mu oświetlić drogę do domu. Zachęcić do powrotu mają też jego ulubione dania oraz szklanka wody. Po długiej podróży z zaświatów zmarły może przecież być zmęczony i spragniony. Nieodłącznym elementem ołtarzyków są ponadto bardzo intensywnie pachnące kwiaty aksamitek, które według Meksykanów tworzą "drogę światła" dla duszy.

- Z drugiej strony trzeba jednak pamiętać, że Meksyk to kraj bardzo zróżnicowany. Inaczej do tradycji podchodzi ludność rdzenna, a inaczej ta pochodzenia europejskiego. Zdarza się, że w niektórych domach ołtarzyki stoją przez cały rok. Są też takie, w których nie znajdziemy ich nawet w czasie Święta Zmarłych - zaznacza meksykanistka.

Siedem stopni, każdy ma znaczenie

Tradycyjne ołtarzyki powinny mieć siedem stopni. W kulturze meksykańskiej wierzy się bowiem, że aby zaznać w zaświatach wiecznego spokoju, każda dusza musi przejść siedem poziomów. Każdy stopień ma inne znaczenie i zawiera inne atrybuty.

- Na pierwszym ustawiany jest obrazek ze świętym albo z Matką Bożą z Guadalupe. Drugi poświęcony jest dla dusz przebywających w czyśćcu. Na trzecim stawia się zaś sól - symbol oczyszczenia, a na czwartym - pan de muerto, czyli "chlebek zmarłego". Piąty zarezerwowany jest na ulubione jedzenie zmarłego, a szósty - na jego fotografię. Na siódmym stopniu ustawiany jest zaś krzyż. Budowany jest ze świec lub usypywany z kwiatów - opowiada Ola Synowiec, dziennikarka, która przez dziewięć lat mieszkała w Meksyku, autorka zbioru reportaży "Dzieci Szóstego Słońca. W co wierzy Meksyk". 

Elementy ołtarza w mieście Morelia
Elementy ołtarza w mieście Morelia
Źródło: Maja Zawierzeniec

Dodaje, że Meksykanie nie przywiązują jednak zbyt dużej wagi do tego, aby stopni zawsze było akurat siedem i aby na ołtarzykach znalazły się wszystkie elementy. - To tak jak w Polsce z Wigilią. Nie we wszystkich domach na stole musi być dwanaście potraw, nie wszyscy kładą pod obrus siano - tłumaczy.

Przekąska sprzed konkwisty

Niemniej na każdym ołtarzyku - poza solą czy wodą - powinien znaleźć się wspomniany "chlebek zmarłego". To słodka bułeczka drożdżowa, na której umieszczone są dwie przecięte kreski, symbolizujące skrzyżowane piszczele. Na większych chlebkach obok "piszczeli" znajduje się też "kulka", która z kolei symbolizuje czaszkę. Oprócz tego, że pan de muerto kładziony jest na ołtarzykach, trafia również na stoły. Podobnie jak zrobione z cukru czy czekolady calaveras de dulce, czyli ozdobne czaszki.

- "Chlebek zmarłego" faktycznie jest spożywany podczas Día de Muertos i cieszy się ogromną popularnością. Natomiast jeśli chodzi o różnokolorowe czaszki, to częściej spełniają one po prostu funkcję dekoracyjną. Daje się je także dzieciom jako upominki. Nieraz na takiej calavera de dulce napisane jest imię obdarowywanej osoby. Można to potraktować jako swego rodzaju oswajanie śmierci. Gdyby dziecko w Polsce dostało na Wszystkich Świętych ozdobną czaszkę ze swoim imieniem, dla znacznej części naszego społeczeństwa mogłoby to być co najmniej dziwne - mówi Maja Zawierzeniec.

Cukrowe czaszki w mieście Pátzcuaro
Cukrowe czaszki w mieście Pátzcuaro
Źródło: Maja Zawierzeniec

Natomiast jeśli chodzi o potrawy spożywane podczas Día de Muertos, to sztandarową są tamales. To przekąska pochodząca jeszcze z czasów sprzed hiszpańskiej konkwisty: masa kukurydziana z farszem mięsnym lub (rzadziej) na słodko, gotowana na parze i zawinięta w liście kukurydzy bądź bananowca.

Cmentarze pełne ucztujących

Obchody Día de Muertos polegają też na tym, że bliscy przynoszą na cmentarze jedzenie i przy dźwiękach muzyki "ucztują" przy grobach swoich bliskich.

- Często tak to rzeczywiście wygląda. Choć oczywiście nie wszystkim towarzyszą przysłowiowe zespoły mariachi [czyli popularne w Meksyku orkiestry, które mają w swoim składzie różnego rodzaju gitary, mandoliny czy skrzypce - red.]. Nieraz muzyka puszczana jest z magnetofonów, a "uczty" mają bardzo skromny charakter. Na pewno punktem wspólnym Día de Muertos we wszystkich częściach kraju jest to, że święto jest bardzo mocno obecne w przestrzeni publicznej. Dosłownie wszędzie można spotkać różnego rodzaju ozdoby, takie jak chociażby papel picado, czyli kolorowe wycinanki, które przedstawiają wizerunki śmierci. Zawiesza się je, jako swego rodzaju girlandy, nad ulicami, bramami - opowiada Maja Zawierzeniec.

Na ulicach można też spotkać kobiety z "trupimi" makijażami na twarzach, ubrane w kolorowe suknie i noszące strojne nakrycia głowy, czym utożsamiają się ze słynną Calaverą Catriną.

Figurki Catriny w sklepiku w miejscowości Guanajuato
Figurki Catriny w sklepiku w miejscowości Guanajuato
Źródło: Maja Zawierzeniec

Postać tę, określaną przez niektórych turystów jako pierwsza dama Meksyku, wymyślił na początku XX wieku meksykański artysta karykaturzysta José Guadalupe Posada, zaś jej sławę przypieczętował Diego Rivera, który umieścił ją na jednym ze swych słynnych murali. Catrina przedstawiana jest najczęściej jako szkielet kobiety w eleganckiej sukni i w kapeluszu z piórami.

Symbolizuje równość wszystkich klas społecznych wobec śmierci.

Maja Zawierzeniec i Catriny
Maja Zawierzeniec i Catriny
Źródło: Maja Zawierzeniec

- José Guadalupe Posada żył w okresie rządów Porfirio Diaza, które cechowały się wielkimi nierównościami społecznymi, na co odpowiedzią była rewolucja meksykańska 1910 roku - mówi Ola Synowiec. - Rysownik chciał pokazać, że śmierć dla wszystkich będzie taka sama i że wszystkie nierówności społeczne w jej obliczu nie istnieją. Posada stworzył zresztą nie tylko, nazywaną jeszcze wtedy Garbancerą, postać Catriny, ale jako kościotrupy przedstawiał dosłownie wszystkich. Od wioskowych pijaczków do najwyższych osób w państwie, a nawet swojego wydawcę.

Mycie kości, dowód oddania i miłości

Meksyk jest dużym i bardzo różnorodnym krajem, stąd obchody Święta Zmarłych odmiennie wyglądają w różnych rejonach. W miejscowości Pomuch, na półwyspie Jukatan, znajduje się cmentarz, na którym dwa razy w roku (nie tylko w okolicach Święta Zmarłych, ale też wiosną) odwiedzający myją kości swoich zmarłych.

Cmentarz w miejscowości Pomuch
Cmentarz w miejscowości Pomuch
Źródło: Maciej Urbanowicz

- Traktowane jest to jako dowód oddania i miłości wobec zmarłych. W Pomuch wierzy się, że zmarły, którego kości są zaniedbywane, może się rozzłościć i zacząć straszyć na ulicach miasteczka - mówi Ola Synowiec.

Dodaje, że pierwsze mycie odbywa się po trzech latach od pochówku, gdy leżące w grobie ciało zmarłego już się dostatecznie przesuszy.

Na cmentarzu w miejscowości Pomuch odwiedzający myją kości swoich zmarłych
Na cmentarzu w miejscowości Pomuch odwiedzający myją kości swoich zmarłych
Źródło: Maciej Urbanowicz

- Wtedy kości są wyjmowane i umieszczane w niewielkich skrzynkach, które od tego czasu stoją w swego rodzaju kapliczkach czy też kryptach wieńczących groby. Na tej nekropolii są też inne rodzaje pochówków - ustawione jedne na drugich niewielkie krypty, które tworzą swego rodzaju ściany. Tam również umieszczane są kości - opowiada nasza rozmówczyni.

Cmentarz z mauzoleami narcos

Ciekawa jest też Jardines del Humaya, czyli nekropolia w mieście Culiacán na północy Meksyku, nazywana cmentarzem handlarzy narkotyków.

- Rzeczywiście pochowani są tam meksykańscy narcos - członkowie organizacji przestępczych, które trudnią się nie tylko przemytem narkotyków, ale także broni czy migrantów. Natomiast jeśli chodzi o sam cmentarz, to znajdują się tam okazałe i kolorowe mauzolea. Można powiedzieć, że wręcz rezydencje. Są bardzo różnorodne. Widziałam na przykład taką, który nawiązuje wyglądem do bazyliki Świętego Piotra i taką na wzór Tadź Mahal. Szczyt jednego z mauzoleów zdobi zaś znaczek Batmana - mówi Ola Synowiec.

Nekropolia w mieście Culiacán. Mauzoleum ze znaczkiem Batmana
Nekropolia w mieście Culiacán. Mauzoleum ze znaczkiem Batmana
Źródło: Maja Zawierzeniec

W Meksyku - głównie za sprawą gangów narkotykowych - popełnianych jest bardzo dużo morderstw i dochodzi do bardzo wielu przypadków przemocy. Czy to oznacza, że w kraju tym śmierć jest bardziej akceptowalna niż gdzie indziej?

- Statystyki są faktycznie przerażające. Mówią o tym, że dziennie ginie w Meksyku około 90 osób. I to nie tylko tych powiązanych z kartelami, ale też postronnych. Nie oznacza to jednak, że Meksykanie w jakiś inny sposób traktują śmierć. To bardzo zły tok myślenia. W czasach przed hiszpańskim podbojem być może rzeczywiście ważniejszy od życia jednostki był kolektyw, jednak obecnie w Meksyku - tak jak zresztą chyba wszędzie na świecie - śmierć człowieka jest traktowana jako tragedia - mówi Ola Synowiec.

Maja Zawierzeniec przywołuje Octavio Paza, meksykańskiego poetę oraz laureata Nagrody Nobla.

- W latach 50. pisał w słynnym cyklu esejów "Labirynt samotności", że ta "radość", obecna z punktu widzenia turystów podczas Día de Muertos, jest tak naprawdę rodzajem maski, którą Meksykanie przywdziewają, aby chronić się przed nieprzyjemną myślą o śmierci. Pod przykrywką zabawy może się bowiem kryć cierpienie - mówi.

- W "Labiryncie samotności" znajdziemy też opinię, że w kulturze Zachodu śmierć jest pewnym tabu, że jest wręcz negowana. A kultura, która neguje śmierć, zaczyna w pewnym momencie negować życie - podkreśla z kolei Ola Synowiec. - Natomiast w Meksyku o śmierci często się mówi i myśli. Jest ona w pewien sposób "oswajana", co zdaniem Octavio Paza sprawia, że życie przeżywane jest w pełni. To celne spostrzeżenie, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę przykład Polski. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu często zdarzało się, że w jednym domu mieszkały rodziny wielopokoleniowe, a po śmierci kogoś bliskiego właśnie w domu odbywało się czuwanie przy ciele. Dzięki temu nawet najmłodsi wiedzieli, że śmierć jest blisko i byli z nią w pewien sposób "oswojeni" - zaznacza. 

Niewielka parada w miejscowości Guanajuato
Niewielka parada w miejscowości Guanajuato
Źródło: Maja Zawierzeniec

Święta śmierć

Forma obchodów meksykańskiego Święta Zmarłych sprawia, że niektórzy porównują je do Halloween. Jeśli jednak zagłębimy się w szczegóły, to porównanie wydaje się nieuprawnione. Oba zwyczaje, co prawda, próbują "oswoić" śmierć poprzez jakąś formę zabawy, jednak w przypadku Halloween występuje większy element strachu. Dużą rolę odgrywają tu chociażby wiedźmy, które trudno nawet porównywać do Catriny.

Różna jest też geneza obu zwyczajów. Halloween wywodzi się z tradycji celtyckiej, a Día de Muertos - z tradycji kultywowanej przez rdzennych mieszkańców Meksyku jeszcze przed hiszpańskim podbojem w XVI wieku.

Pierwotnie Święto Zmarłych obchodzone było zresztą w sierpniu i trwało cały miesiąc. Dopiero później, wraz z pojawieniem się katolików, zostało przeniesione na początek listopada, by zbiegło się w czasie z tradycją obchodzenia Dnia Wszystkich Świętych.

Rdzenna ludność zachowała jednak swoje ludowe tradycje, łącząc je z dogmatami chrześcijańskimi. Takie łączenie wierzeń ludowych z katolicyzmem jest żywe również dziś i tak chyba należy tłumaczyć fakt, że nieraz na wspomnianych wcześniej ołtarzykach obok Matki Bożej z Guadalupe, stawiana jest święta ludowa - Santa Muerte, czyli Święta Śmierć.

- Występuje w postaci kościotrupa bez ozdób na twarzy, często z kosą i w kapturze na głowie. Mimo że pierwsze wzmianki o niej pochodzą z lat 40. ubiegłego wieku, to o Świętej Śmierci zrobiło się głośno dopiero w 1998 roku, kiedy zatrzymano meksykańskiego gangstera Daniela Arizmendiego Lópeza. W jego domu znaleziono wówczas kapliczkę Santa Muerte. Ten fakt sprawił, że w obiegowej opinii jest ona patronką różnej maści przestępców - opowiada Ola Synowiec.

Dodaje, że choć w 2013 roku Watykan wydał oświadczenie, że jej kult to "bluźnierstwo związane ze światem przestępczym", nie jest wcale tak, że w Santa Muerte wierzą jedynie gangsterzy.

- Zwykło się mówić, że jest ona patronką wszystkich wykluczonych grup społecznych, których żaden święty nie chciał "przygarnąć". Oprócz przestępców pocieszenie u niej znajdą więc osoby pracujące seksualnie i społeczność LGBT+. Ja uważam ją za "świętą zwykłych ludzi". Można ją poprosić o rzeczy, o które Matki Bożej z Guadalupe prosić nie wypada - o powodzenie akcji przemytniczej czy o to, by ktoś się w nas zakochał. Częściej jednak ludzie proszą ją o to, o co innych świętych - zdrowie, pomyślność, pieniądze czy karierę zawodową - tłumaczy Ola Synowiec.

Zaznacza, że figurki Świętej Śmierci mają różne kolory, uzależnione od tego, w jakiej intencji ktoś się do niej modli.

W Meksyku obecny jest kult Świętej Śmierci
W Meksyku obecny jest kult Świętej Śmierci
Źródło: Ola Synowiec

- Białe figurki to pomyślność i ochrona, czerwone - miłość, żółte - zdrowie. Zielone pomagają zaś w kłopotach z prawem, a czarne - w kłopotach z wrogiem. Zapytałam kiedyś sprzedawczynię na jednym ze stoisk z figurkami, czy, modląc się do czarnej Świętej Śmierci, możemy komuś zaszkodzić. Odparła, że tak, ale trzeba uważać, bo Santa Muerte może wziąć sobie za to "zapłatę". Może odebrać nam kogoś z bliskich czy też zesłać na nas jakieś nieszczęście. Czarna figurka jest zresztą kupowana najrzadziej - zaznacza nasza rozmówczyni. 

Według badań, w Świętą Śmierć wierzy w około pięciu procent Meksykanów, czyli prawie pięć milionów osób.

- Moim zdaniem kult Santa Muerte może pośrednio łączyć się z mitologią aztecką, w której nie ma - tak jak w chrześcijaństwie - jednakowych zaświatów dla wszystkich, a miejsce, gdzie trafia się po śmierci, nie jest zależne od sposobu życia, ale od tego, jak zakończyliśmy nasz żywot - uważa Maja Zawierzeniec. - Przykładowo mężczyzna, który umrze podczas walki, a kobieta - podczas porodu (który także uznawany jest za rodzaj bitwy) trafią do zaświatów dla wojowników. Jeśli w kogoś trafił piorun, trafi do zaświatów, którymi włada bóg deszczu - dodaje.

Día de Muertos na liście UNESCO

W 2008 roku obchody meksykańskiego Święta Zmarłych zostały wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości. Jak czytamy na stronie Polskiego Komitetu ds. UNESCO, Día de Muertos "ma duże znaczenie w codziennym funkcjonowaniu społeczności lokalnych, przydając życiu i śmierci szczególny wymiar filozoficzny".

"Połączenie przedhiszpańskich obrzędów religijnych i świąt katolickich zbliża dwa odmienne wszechświaty, umożliwiając kulturowy synkretyzm pomiędzy miejscowym, pierwotnym sposobem myślenia a ideologicznym systemem przywiezionym do Meksyku przez Europejczyków w XVI wieku" - głosi wpis.

Papel picado w miejscowości Zihuatanejo
Papel picado w miejscowości Zihuatanejo
Źródło: Maja Zwierzeniec

Ola Synowiec komentuje, że Día de Muertos jest na pewno najważniejszym świętem w Meksyku i obchodzone jest w tak odmienny sposób w porównaniu do innych części świata.

- Wyjątkowa jest też skala tego święta i jego huczność. Poza tym Día de Muertos łączy w sobie elementy bardzo wielu tradycji kultywowanych w nieco innej formie w różnych regionach kraju. Stąd też nie ma jednej i ogólnie przyjętej formy obchodów - podkreśla.

Ołtarzyki w mieście Morelia
Ołtarzyki w mieście Morelia
Źródło: Maja Zawierzeniec

Na przykład z miasta Pátzcuaro w stanie Michoacán w Święto Zmarłych płynie się łódkami na pobliską wyspę Janitzio, skąd puszczane są na wodę niewielkie ołtarzyki. Wewnątrz płoną świece i leżą zdjęcia zmarłych osób.

- Natomiast w mieście Acatlán de Osorio w stanie Puebla podczas Día de Muertos wykonywany jest - bardzo charakterystyczny dla tego regionu - taniec Tecuanes w maskach jaguarów, diabłów i brodaczy - opisuje Ola Synowiec.

Tomasz Mikulicz

Czytaj także: