- To jest historyczny moment - powiedział Dominik Kuc tuż po przekroczeniu progu Liceum Ogólnokształcącego w Boguchwale. "Historyczny", bo takiej szkoły na Podkarpaciu dotąd nie było. Poznajcie jedną z Najbardziej Przyjaznych LGBTQ+ szkół w Polsce.
- Nie obraź się, ale zapytam teraz absolutnie poważnie: czy w tej szkole w Boguchwale naprawdę jest tak fajnie i bezpiecznie, czy to tylko uczniowie strollowali swoich nauczycieli? - zapytałam Julię Pyzińską, niespełna 18-latkę z Dębicy na Podkarpaciu.
To było 16 maja w Warszawie, gdy przed gmachem stołecznego XXX LO im. Śniadeckich Julia i jej przyjaciele ogłaszali wyniki najnowszej edycji Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+. To inicjatywa, w której uczniowie oceniają, czy ich szkoła jest bezpieczna dla wszystkich - bez względu na płeć czy orientację. W tym roku głos oddało ponad 14 tysięcy nastolatków z około 2 tys. placówek.
To właśnie tamtego majowego dnia okazało się, że liceum w Boguchwale jest najbardziej przyjazną szkołą na Podkarpaciu i 15. taką w Polsce.
Miałam wątpliwości, bo choć od kilkunastu lat piszę o edukacji, nigdy wcześniej o tym liceum nie słyszałam. Sporo słyszałam za to o uchwałach anty-LGBT na Podkarpaciu, a i sama Julia wspominała wcześniej, że gdy zachęca uczniów ze swoich rodzinnych stron do głosowania w Rankingu, zdarzało się jej w odpowiedzi czytać homofobiczne wiadomości.
W tym roku Julia była koordynatorką Rankingu na ścianie wschodniej - w województwie podkarpackim, lubelskim i podlaskim. I z dużym zaangażowaniem przekonywała mnie: - Bardzo się cieszę, że udało się wygrać szkole w mniejszej miejscowości, bo wierzę, iż to miejsce wynika z autentycznego zaangażowania szkolnej społeczności.
- Ale czy na pewno? - nie dawałam za wygraną. Mając cały czas w pamięci, że ubiegłoroczna edycja Rankingu zupełnie się na Podkarpaciu nie udała. Żadna szkoła z tego województwa nie zdobyła minimalnej liczby głosów, by w nim w ogóle zaistnieć. A co dopiero mówić o liceum w mniej więcej 6-tysięcznej Boguchwale.
- Nie przekonasz się, jeśli tam z nami nie pojedziesz - zawyrokowała przytomnie Julia.
Więc pojechałam.
Tęczowa parasolka
Najpierw do Rzeszowa. Pociągiem.
26 maja na dworcu, który od wielu tygodni stanowi też punkt pierwszej pomocy dla uchodźców z Ukrainy, nie jest już tak tłoczno, jak wcześniej mogłam zobaczyć na naszej antenie. Ale wciąż można tu usłyszeć miks wielu europejskich języków. Spotykam na przykład przybyłych z pomocą Ukraińcom Niemców i Belgów. A płynnie mieszające się polski, ukraiński i rosyjski to już na tym dworcu standard.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam