- O tak, po prostu. Tak właśnie doznałem… No jak to powiedzieć… przemieszczenia. Byłem w lesie, na grodzisku. Potem szedłem w stronę drogi. Już byłem na asfalcie, aż tu nagle, z powrotem jestem na grodzisku. Kucam i się rozglądam, co się dzieje. Przestraszyłem się, nawet bardzo. Szybko uciekałem, bo się już robiło ciemno, żeby być we wsi przed zmrokiem. Potem się to powtarzało. Nie raz, ale kilka razy doznawałem tego… przemieszczenia.
Pan Tadeusz chętnie pokaże na mapce, gdzie dokładnie jest to grodzisko, gdzie są kurhany, w którym miejscu widuje rycerzy na koniach, gdzie spotyka Borową Ciotkę.
Mapka jest dość dokładna, topograficzna, wydrukowana z internetu. Ale nie ma na niej wszystkich leśnych ścieżek, które Tadeusz tak dobrze zna, przecież od dziecka chodzi po tym lesie za grzybami. I nigdy nic nadzwyczajnego go tam nie spotkało. Aż do pierwszego przemieszczenia, którego doznał kilka lat temu. Teraz, po udarze, gdy ma bezwładną prawą stronę, ciężej mu się poruszać o lasce, ale przecież dalej chce tam chodzić, teraz zresztą szczególnie go coś tam przyciąga.
Widać to nie ludzie, tylko duchy decydują, kiedy i komu się pokazać.
Bierze czerwony długopis. Chwilę się zastanawia.
Na mapce w okolicach miejscowości R., N. i M. pojawiają się punkty. Pospiesznie robię opisy na podstawie tego, co mówi Tadeusz: "grodzisko", "góra, rycerze na koniach", "kurhany", "przemieszczenie" (tu zaznaczam strzałkę od jednego punktu do drugiego).
Czarne jelenie i twardy dowód
Pana Tadeusza poznałem na jednym z coweekendowych spotkań członków i sympatyków Stowarzyszenia Badań Kamiennych Kręgów w Węsiorach. To miejsce jest oddalone od R., N. i M. o kilkadziesiąt kilometrów. Tu także są kurhany, jak i kamienne kręgi. Wszystko ogrodzone, oznaczone, zadbane, odwiedzane przez turystów, bo opisane w przewodnikach i dokładnie przebadane przez archeologów.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam